Na wstępie dodam. Nie znam się zbyt dobrze na MLP, a samo opowiadanie powstało przez przypadek. I to nie jest i nie będzie romans.


Pamiętał dokładnie dzień śmierci swoich rodziców. Wyglądał jak normalny .dzień, ale przyniósł mu złą wiadomość. Obserwując z nieba świat kucyków, podeszła do niego archanielica. Nie znał jej, ale to właśnie ona oznajmiła mu o tym co się stało. Powinien być dumny, gdy anioły umierają za swoich podopiecznych, są okryci chwałą. Na ziemi na której umrze anioł dzieją się dobre rzeczy. Wyrastają magiczne rośliny, albo mają miejsca uzdrowienia. Ale o ile kucyk po śmieci trafia do raju, anioł znika na zawsze.

Nie potrafił być szczęśliwy. Niebo wtedy płakało razem z nim.

Był dość nieśmiałym aniołem, a stał się jeszcze bardziej nieśmiały odkąd stracił rodziców. Nie miał przyjaciół, ani gnębicieli. W anielskiej społeczności nie było aniołów złych. Byli tylko obojętni.

Jednym jego pocieszeniem było obserwowanie życia kucyków. Pragnął zjeść na ziemię i zostać aniołem stróżem. Nie wolno było młodym aniołom schodzić na ziemię. Przydzielenie ujawniało się dopiero w wieku nastoletnim a wybór drogi w dorosłym. Tak więc trwał w swych marzeniach.

Został przydzielony do gwiazd. Był aniołem, który powinien pilnować gwiazd i kosmicznej energii. Wiedział, że anioły z tym przydzieleniem są rzadkie. Nie kochał jednak gwiazd. On ukochał sobie ziemię. Jakże zazdrościł ziemskim kucykom. Kucyki kochały swój talent, a anioły przydzielano bezwzględnie.

Gdy dorósł za wszelką cenę starał się wywalczyć o posadę anioła stróża. I choć starał się ze wszystkich sił, nie dostał jej. Rada bezwzględnie przydzieliła go tam, gdzie być powinien. Stracił więc nadzieję, aż do jej narodzin.

Pamiętał ten dzień, gdy któryś rok z rzędu tkwił pilnując gwiazdozbiorów. Kosmos wydawał mu się nieszczęśliwy. Pusty. Daleki. Mógłby wrócić do nieba w przeciągu sekund. Ale po co? Jego domem były gwiazdy. Wtem przybył posłaniec, oznajmiając, że ma wrócić. Stanął przed radą ponowie, nie wiedząc czego od niego oczekiwali. Okazało się, że urodził się kucyk któremu na anioła mogą przydzielić tylko jego. Zycie się odmieniło, a najpiękniejszym dniem w życiu okazał się dzień jej narodzin.

Jako anioł stróż musiał być przy narodzinach podopiecznej, by ceremonia przydzielenia się utrwaliła. Widział ból w oczach klaczy. Ból, który dla niego był tak obcy. Jednak właśnie dzięki jej wysiłkowi przyszła na świat ona - Luna. Właśnie wtedy poznał swoją podopieczną.

Pierwsze lata były najszczęśliwszymi. Aniołom nie wolno kontaktować się z podopiecznymi, ale podopieczni mogą z nimi. Czuł czasem, że Luna rozgląda się wokół, jakby czuła jego obecność. To go cieszyło. I choć nie mogła go usłyszeć, to często mówił do niej, i pocieszył gdy pokłóciła się z Celestią. W końcu przyszedł też czas pierwszego znaczka. Noc. Tak pokrewna jego gwiazdom. Czuł się dumny, i szczęśliwy. W przeciwieństwie do Luny. Nie specjalnie cieszyła się ze swojego znaczka, za to patrzyła z zazdrością na znaczek siostry. Zazdrości tej on nie zauważył.

Anioł powinien kierować swoim podopiecznym by ten dążył do dobra. Jemu się to nie udało. Widząc jak z biegiem lat Luna pogrąża się ku ciemności nie potrafił jej pomóc. Pomimo prób, i aranżowania sytuacji mających ją nawrócić, nie udało się. Udało się natomiast demonowi, kusicielowi Luny.

Każdy kucyk miał anioła i demona. Tak było też w przypadku Luny. Ostatkiem sił walczył o jej duszę, zabijając diabła i skazując się na potępienie. W tym samym czasie Luna zmieniła się w Nightmare Moon, i została zamknięta w księżycu na 1000 lat. Ale jej anioła spotkał gorszy los. Jego aureola została złamana, a sam został zepchnięty do pustki na 1000 lat. Przestał być aniołem stróżem. Nie powinien był zabijać. Nie powinien był pozwolić jej utknąć w mroku.