Twarz Kuroko jak zwykle była bez emocji, lecz teraz znaczyły ją ślady wyraźnego skupienia. Wiedział, że musi to zrobić jak najlepiej. To była też droga do udowodnienia czegoś swojemu partnerowi. Błękitne, lekko zmrużone oczy były skierowane w jeden punkt, lecz nadal pozostawały przerażająco obojętne. Pochylony delikatnie do przodu, nie pozwalał choćby zadrgać swoim dłoniom. Mimo swojego skupienia, był stosunkowo rozluźniony. W końcu to nie jego pierwszy raz. Pokazywał postawą, że doskonale zna się, na tym, co robi.

Kagami przeciwnie - krople potu obficie spływały po jego twarzy, przyklejając włosy do czoła, a koszulkę do szybko wnoszącego się i opadającego torsu. Wargi trzęsły się niekontrolowanie, tak samo z resztą jak całe ciało. Blady rumieniec wstąpił na policzki. Chłopak nie wiedział, co zamierza Kuroko, kiedy prowadził go do swojego pokoju i naiwnie pozwolił posadzić się na łóżku i zamknąć drzwi. Z niepokojem patrzył na zasuwanie rolet. Potem wszystko potoczyło się szybko. Tetsuya znał jego słabość i teraz perfidnie wykorzystywał ją w bardzo niekomfortowy sposób.

Zwinne palce niebieskowłosego poruszały się szybko. Atmosfera stała się dużo gęściejsza, jeśli to w ogóle było możliwe. Taiga nie słyszał nic poza szaleńczym trzepotaniem swojego serca. Jego oddech stał się urywany, co wywołało delikatny, ledwo zauważalny uśmieszek na twarzy drugiego. Poszerzył się on, kiedy poczuł muskularne ramiona zaciśnięte kurczowo na swojej talii. Wiedział, że chłopak długo nie wytrzyma i dawało mu to jakąś chorą satysfakcję. Ale wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że kocha dręczyć Kagamiego-kuna. To był tylko kolejny ze sposobów.

Wreszcie stało się. Taiga krzyknął głośno, chowając twarz w zagłębieniu szyi kochanka, który poklepał go uspokajająco po plecach, jednocześnie unosząc z satysfakcją kąciki ust.

- Kagami-kun - powiedział trochę karcąco, odrzucając joystick. - Nie krzycz tak, bo jeszcze ktoś sobie coś pomyśli. Poza tym, Slender wcale nie jest straszny. - Poczuł na sobie wzrok pełen wyrzutu i niedowierzania. - Zobaczysz, włączymy Amnesie, dopiero będziesz się bał. - Uśmiechnął się sadystycznie, machając płytą.

... Przepraszam, wyjdę.