-To jak? Umówisz się ze mną, Evans?- spytał po raz kolejny James.
Był szalenie natarczywy, co niezbyt odpowiadało Lily do czasu. Do czasu, kiedy James ją obronił przed Severusem. Może nie przed nim. Bardziej zbeształ go za jego arogancję i jedno wyzwisko w moją stronę. Słowo "szlama" zakończyło kłótnię. Lily nie chciała już nawet patrzeć na byłego przyjaciela Snape'a, a sama zaczęła dostrzegać, że James wcale nie jest taki zły, jak zawsze przedstawiał go Severus. Potrafi być miły i słodki, a co więcej jest szalenie przystojny. Coraz częściej myślała o Potterze, co było dla niej czymś nowym, bo po z dnia na dzień podobał jej się bardziej i bardziej.
-Czemu nie? Mogę się umówić.- odpowiedziała, kiedy zauważyła, że w pobliżu stoi Severus.
James odetchnął z ulgą. Czekał mnóstwo czasu na tą odpowiedź.
KILKA LAT PÓŹNIEJ...
-To jak, Evans? Umówisz się ze mną?- mężczyzna podszedł do żony i lekko ją objął.
Nie miała na nazwisko Evans już od paru ładnych lat, ale on wciąż zadawał jej to pytanie, kiedy chciał z nią zrobić sobie wypad "na miasto".
-James. Nie możemy zostawić Harry'ego samego, bo ma ledwo 10 miesięcy, a po drugie, wiesz dobrze, że jest to niebezpieczne.
-Nie chcesz.- stwierdził James, robiąc smutną minkę.
-Chcę, kochanie. Nawet bardzo. Ale wiesz, że przecież musimy się ukrywać.
-Wiem. Ten cały Lord to straszny gnojek. Przez niego moja rodzina nie może robić tego, co robią normalne rodziny, czyli chodzić na spacery i chodzić od tak po Dolinie.
-Kochamy się, James. Miłość to jest to, czego on nie ma.
-Wiem, moja droga.- ciemnowłosy mężczyzna uśmiechnął się chytrze.- Czasem zastanawiam się, czemu się z tobą hajtnąłem. I stwierdzam, że byłaś najpiękniejszą i najcudowniejszą kobietą, jaką spotkałem.
-A ja się z tobą "hajtnęłam", bo byłeś najfajniejszą idiotą, jakiego przyszło mi spotkać.- również uśmiechnęła się chytrze.- Może trochę przystojnym.
-Trochę?- parsknął z rozbawieniem James.- Wszystkie dziewczyny za mną szalały!
-Nie wszystkie. Była pewna część, która szalała za Syriuszem i dobrze o tym pamiętasz!
-Ale ty szalałaś za mną.- uciął uszczęśliwiony James.
Pocałował ją lekko w usta. Tak bardzo marzył, żeby zaprać żonę wraz z synem na pobliskie wzgórza, ale nie było to możliwe, bynajmniej w tej sytuacji. Co chwilę śmierciożercy patrolowali Dolinę Godryka, aby sprawdzić, czy nie dorwą Potterów. Sami Potterowie czuli się bezpieczni jedynie w domu, który był chroniony zaklęciem Fideliusa. Ufali Strażnikowi Tajemnicy. Nigdy nie zdążyli zwątpić w Strażnika Tajemnicy. Nie zdążyli.
