Oneshot umiejscowiony pomiędzy 4 OAV a odcinkiem, który wyjdzie w sobotę (chyba w soboty wychodzą, IDK XD"). Enjoy!
Dla Hipno, a co! :D Dzięki za wszystko dziewczyno, trzymasz mnie przy tym ostatnio ;)
Lucy skuliła się pod kołdrą.
Przed oczami wciąż miała rozmowę z dziewczynami.
"Więc to nie dlatego, że ci na nim zależy, Lu-chan?" - to zdanie, na przemian z jej nerwowym zaprzeczeniem, w kółko odtwarzało się w jej głowie. Cóż, kogo starała się oszukać? Oczywiście, że lubiła Natsu. O wiele bardziej, niż któregokolwiek innego członka gildii. I to nie dlatego, że byli partnerami, czy dlatego, że czekał na nią w jej domu, gdy ona czekała u niego.
Po prostu zawrócił jej w głowie. Od początku ich znajomości uwielbiała spędzać z nim czas. Może i faktycznie denerwowały ją ciągłe najścia, ale do tego dało się przyzwyczaić. A zwykle... fajnie było tak często być obok kogoś.
Zwinęła się w jeszcze ciaśniejszy kłębek.
Tak, kochała tego idiotę. I najwyraźniej dziś, gdy wypiła, zrobiła za dużo.
I - chociaż tego nie pamiętała - musiała przeprosić.
Dość długo wierciła się w pościeli nim uznała, że nie ma to większego sensu. Myśli spędzały sen z jej powiek. Ukradkiem przemknęła między matami dziewczyn i oddaliła się nieco od pensjonatu, by oddychając świeżym powietrzem położyć się na trawie i spojrzeć w gwiazdy.
Ciemne, czyste niebo napawało ją nostalgią. To ono towarzyszyło jej zawsze. Kochała gwiazdy odkąd pamiętała - matka zaszczepiła w niej tę miłość. Przyjrzała się gwiazdozbiorowi lwa, widocznemu z jej miejsca.
Jedna z gwiazd zalśniła, jakby Loki mrugał do niej porozumiewawczo.
Cisza, przerywana dotąd tylko szumem wiatru, została zburzona przez kroki. Dobrze czuła aurę osoby, która się do niej zbliżała, więc nie reagowała.
- Co tu robisz, Luce?
- Nie mogłam spać - odpowiedziała, nie patrząc na partnera. - A ty? - rzuciła.
Usiadł obok niej i wzruszył lekko ramionami, gdy skierowała na niego swój wzrok. Po raz pierwszy zapadła między nimi niezręczna cisza.
Minęło kilka minut, nim Lucy przygryzła wargę. - Przepraszam, Natsu – mruknęła, niezbyt głośno. Spojrzał na nią pytająco. - Za to dzisiaj. Byłam pijana.
- Nie ma sprawy – odparł zwyczajnie. Uśmiechnęła się. - I dziękuję – dodał. Zamrugała, zaskoczona.
- Za co?
- Za posprzątanie wtedy. Zapomniałem o tym wcześniej. I wybacz, że nie przyszedłem wtedy do domu. Chcieliśmy z Happym cię zobaczyć.
Zaśmiała się ciepło. Po chwili jednak coś do niej dotarło.
- HEJ! - jej krzyk poniósł się po otoczeniu, nikogo na szczęście nie budząc. - Naprawdę byliście dziś podglądać! - oburzona wskazała go palcem, jak zbrodniarza. Spojrzał na nią jak na kretynkę.
- A myślałaś, że nie? - zapytał zdumiony. - Gray też nie jest taki święty, jak to go Juvia pisze... - Zaśmiał się. Lucy zawtórowała mu.
- Pewnie poszedł tam specjalnie, żeby na nią popatrzeć, co? - rzuciła dokuczliwie. Natsu kiwnął głową, rozbawiony. - Happy poszedł do Charle, a Jet i Droy do Levy, co? - zapytała. Kiwnął głową.
- Są mocno przewidywalni, skoro nawet taki głupek jak TY to rozszyfrował...
- Nie jestem głupia! I ej, przynajmniej nikogo nie podglądam! - Szturchnęła go. Zmarszczył się, przybliżając do niej.
- W sumie przez Erzę niczego nie zobaczyliśmy... - Wyciągnął ręce w jej stronę, co wyglądało jakby chciał ją rozebrać. Dziewczyna cofnęła się, zasłaniając niepewnie.
- Natsu... - zaczęła jękliwie, po czym zawyła, gdy... zaczął ją łaskotać. - NIEEE! - próbowała się bronić, bezskutecznie.
- To za noszenie cię do łazienki! - Zaśmiał się podle, siadając na niej, by ją unieruchomić. Zaczęła okładać go pięściami, żeby przestał.
- No weź! - jęknęła między salwami śmiechu, wciąż próbując go uspokoić. W końcu zirytowany jej wygibasami złapał ją za nadgarstki i przygwoździł je do ziemi, nachylając się nad nią, niebezpiecznie blisko jej twarzy.
- I co teraz, co? - zapytał. Zarumieniła się, czując jego oddech na swojej twarzy. Jej serce łomotało tak, że była pewna, że słychać je w promieniu pół kilometra.
Przybliżył się do niej jeszcze mocniej, przymykając oczy.
Lucy zamarła. Coś ścisnęło ją w gardle.
Chciał ją pocałować.
Nie wiedziała, skąd znalazła siłę, by wierzgnąć, uwolnić się z jego uchwytu, i cała czerwona pobiec do pokoju, mówiąc tylko cicho dobranoc.
Natsu usiadł na trawie, wiodąc za nią wzrokiem. Wciąż intensywnie czuł jej woń wanilii i truskawek. Na trawie, w tym miejscu, na sobie.
Musiał zrobić coś nie tak. Podrapał się po głowie z zakłopotaniem. Czyżby zrobił coś nie tak?
Zabolała go jej reakcja. Może jednak mówiła wtedy prawdę?
Może faktycznie był tylko przyjacielem, niczym więcej..?
W każdym razie, tym razem to on musiał ją przeprosić za swoje zachowanie.
Przeprosiny odeszły szybko na dalszy plan, i zostały zapomniane. Najpierw incydent w świecie dusz, potem zamieszanie z Drugim Źródłem... Na turnieju mało odzywali się do siebie, starali się unikać swojego towarzystwa.
To było niezręczne i męczyło go jak cholera.
Gdy Lucy po raz drugi wylądowała w szpitalu po walce z Minerwą, ukształtowała się druga drużyna, i wszyscy mieli zamiar wyjść by walczyć... Lucy złapała go dyskretnie za rękę.
Po chwili zostali sami.
- Muszę iść, Luce.
- Wiem. - Odparła po prostu, patrząc na niego. Ścisnęła jego dłoń mocniej.
- Przepraszam za wtedy.
Nie odpowiedziała. Po kilku sekundach wahania pociągnęła jego dłoń. Zaskoczony zatrzymał się kilka centymetrów nad jej twarzą.
- Prze- - Już zaczął się cofać i przepraszać, gdy przełożyła rękę na jego kark, przyciągając do siebie.
Uśmiechnął się promiennie, chwilę przed tym jak ich usta zetknęły się w krótkim, słodkim pocałunku.
- Powodzenia, Natsu - szepnęła naprzeciw jego ust.
- Pomszczę cię - odparł, i wybiegł z pokoju, z determinacją na twarzy. Uśmiechnęła się lekko.
Nie miała wątpliwości, że tak się stanie.
