- Jak ty się nazywasz ? – spytała Pyrotessa, patrząc na siedzącą naprzeciw niej milczącą, złotowłosą elfkę. Minął dzień ich wędrówki.
- Deedlit – po raz pierwszy od wyruszenia wydała z siebie słowo, wypowiadając własne imię.
- Deedlit – ciemnoskóra powtórzyła jakby smakowała nową potrawę – Deedlit – powtórzyła – Bardzo ładne imię.
Lica jasnowłosej pokraśniały.
- Musisz być młoda. Ile masz lat ?
- Sto pięćdziesiąt.
- Jesteś ode mnie młodsza o jakieś sto lat.
Spojrzała na nią uważniej. Deedlit pozbyła się metalowego napierśnika, który ciążył jej w drodze i miała na sobie jedynie zieloną szatę, sięgającą ud. Oparta o drzewo, odpoczywająca miał w sobie spokojne, elfie piękno.
- No – powiedziała Pyrotessa, wstając – Czas ruszać, księżniczko.
