DISCLAIMER: Żadne postacie nie należą do mnie. Tylko do Marvela. Czy myślicie, że JA naprawdę mogłabym sama, wymyślić takie głupoty?
NOTKA ODAUTORSKA: Ten fict to mały hołd, dla przeróżnych związków Marvela. Ta firma jest kochana: albo pcha ku sobie dwie zupełnie niepasujące do siebie osoby, albo rzuca parom takie kłody pod nogi, że to w ogóle dziw, że oni wszyscy jeszcze nie wstąpili do klasztoru.
Enjoy!
ROZDZIAŁ I
Warren i Paige
Wieczór.
Ekskluzywny apartamentowiec, gdzieś na Manhattanie.
Milioner, playboy, mutant i właściciel doskonale prosperującego imperium finansowego w jednej osobie: Warren Wortinghton III rozmawia przez najnowszy model komórki:
„Ile razy mam ci powtarzać, niekompetentny głupcze, że nie masz kupować 153643 akcji Technovoxu, tylko 153634! Jak można być tak tępym? Kto ci dał w ogóle dyplom? (…) Harvard? (…) Muszę sobie zapisać, aby więcej nie dotować tej uczelni! A teraz słuchaj…"
Wtedy Warren czuje, jak ktoś go ciągnie za poły jego świetnie skrojonej marynarki. Spogląda w dół i widzi wpatrzoną w niego jak w obraz, nastolatkę w marynarskim ubranku:
„Panie Warren, panie Warren… A mi się nudzi. Nie moglibyśmy zrobić czegoś fajnego?
„Nie teraz. Przeszkadzasz. Odejdź dziecko." Mówi odganiając się od niej, jak od natrętnej muchy. „Co? (…) Nie! Nie ty, idioto! Ty masz mnie słuchać! (…) Co z tego, że mówiłem? To nie było do ciebie!"
„Ale panie Warren, może zjemy coś razem? Zamówię chińszczyznę."
„Wiesz dobrze, że nie lubię chińszczyzny… Co? (…) Odbiło ci? Co to za głupie pomysły, żeby sprzedawać akcje wszystkich chińskich firm? Pogięło cię? Chiny to najszybciej rozwijająca się gospodarka świata i największy rynek zbytu dla naszych towarów! (…) Prawa człowieka? A kogo to niby obchodzi? Jestem mutantem i ludzie nieustannie łamią moje prawa. Jak się coś Chińczykom nie podoba, to niech się zbuntują! Sprzedawać akcje…imbecyl jeden! (…) Jak to, ja kazałem? Nigdy nie kazałbym ci zrobić niczego równie głupiego! (…) Jak mówiłem? (…) To nie było do ciebie, kołku! (…)"
„Ale panie Warren, zróbmy razem coś fajnego… Wiem! Może obejrzymy razem jakiś film? Wypożyczyłam 'Clules'. To taki bardzo interesujący film o nastolatkach kochających zakupy…"
„Zakupy? A tak, właśnie! Idź na zakupy. Możesz kupować cokolwiek zechcesz. (..) Oszalałeś! A na co nam akcje stoczni w Czechosłowacji? Nie wiesz, że oni nie mają dostępu do morza? Poza tym, przemysł stoczniowy pada na całym świecie! (…) Kup chociaż jedną akcję, a osobiście ześlę cię do tej Czechosłowacji! (…) Jak to, ja mówiłem, żebyś kupował co chcesz? (…) Argh! Przecież to nie było do ciebie, ty ekonomisto od siedmiu boleści! I jak to nie ma już Czechosłowacji! (…)"
„Ale panie Warren, na zakupach byłam wczoraj. Dzisiaj chcę zrobić coś z panem. Może pójdziemy do kina? Podobno wyświetlają teraz najnowszą wersję 'Matrixa', z jeszcze lepszymi efektami specjalnymi!"
„Eeeee nie… Nie lubię tych nowomodnych pomysłów, gdzie wszystko opiera się wyłącznie na technologii. Wolałbym cos bardziej tradycyjnego… (…) Co? Czemu niby miałbym chcieć wymienić moje akcje 'Microsoftu' na obligacje rolne? Kto w dzisiejszych czasach inwestuje w rolnictwo? Weź ty choć przez chwilę pomyśl! (…) Jak to, sam chciałem? Nic takiego nie mówiłem! Co ty bierzesz, młody człowieku? Bo ja w swojej firmie nie życzę sobie ćpunów! (…) Hę? Ale to nie było do ciebie! (…)"
„No to może na 'Pamiętniki Księżniczki'? Tam prawie nie ma efektów specjalnych."
„Wiesz co, skarbie? Dajmy już sobie dzisiaj z tym spokój, a jutro zabiorę cię na balet albo do opery, zgoda? Włożysz tę atłasową, obcisłą sukienkę, w której tak bardzo cię lubię i urządzimy sobie wieczór tylko we dwoje, hmm? (…) Co? Jaki zboczeniec? Jakie oskarżenie o molestowanie! (…) Nie no, to nie było do ciebie, tylko do mojej dziewczyny! Sam pomyśl: jak byś wyglądał w różowym jedwabiu? Przecież to totalnie nie twój kolor! (…) No! A teraz słuchaj mnie i kup… Albo nie. Nic nie kupuj, bo utopisz moje pieniądze! Dajmy sobie już dzisiaj spokój (…) Tak, to było do ciebie! Nic nie kupuj! Jutro z rana najmę sobie bardziej kompetentnego maklera! A teraz do widzenia! Muszę jeszcze umówić sobie wizytę u kosmetyczki i wizażystki!"
W tym momencie Warren rzuca słuchawką, a Paige widząc jak bardzo jest zajęty, postanawia dać mu na dzisiaj spokój i wychodzi.
XXXXXXXXXXXXXX
Tymczasem w siedzibie Wortinghton Industries
Młody, obiecujący makler giełdowy łyka kolejną porcję leków antydepresyjnych i postanawia:
„Tak dalej być nie może!"
Nie po to męczył się tyle lat na ciężkich studiach ekonomicznych, aby dziś pomiatał nim taki zboczeniec i idiota, jak ten cały Wortingthon. Jeszcze dziś napisze wymówienie, a jutro składa podanie o pracę do Frost Enterprises. Może tam da się pracować normalnie!
XXXXXXXXXXXXXX
Z powrotem w apartamencie Warrena:
Podczas gdy Angel nadal załatwiał swoje sprawy przez telefon, Husk relaksowała się oglądając telenowele na ich superpłaskim, ciekłokrystalicznym telewizorze. Wtem usłyszała brzęk tłuczonego szkła, a na podłodze zobaczyła swojego oszołomionego brata: Sama.
O nie, pewnie się znowu z Rogue pochlali! Pomyślała
Tajemnicą poliszynela jest bowiem, że zawsze po takich alkoholowych libacjach, w Cannonballu ze wzmożoną siłą odzywały się braterskie instynkty.
„Sam, czego tu znowu chcesz?"
„O, cześć Paige! Zabieram cię do domu!"
„Ale ja nigdzie nie idę!"
„Musisz iść! Ten facet jest dla ciebie stanowczo za stary! A tak… Wrócisz do Chamber'a… Zobaczysz… Będzie fajnie."
„Nie! Do nikogo nie będę wracać! Czy ty naprawdę nie rozumiesz, że jestem z Angel'em szczęśliwa?
„Ale on jest dla ciebie za stary! Poza tym, co on takiego w sobie ma, czego nie ma Jono? Poza kilkoma miliardami dolarów, oczywiście."
„No wiesz! Nie jestem z nim dla pieniędzy! Za kogo ty mnie masz? Po prostu pan Warren rozumie moje potrzeby jak nikt inny ! „
„Acha"
END OF PART ONE
ZASADA DOBREGO ZWIĄKU nr 1: WZAJEMNE POROZUMIENIE I WŁAŚCIWA KOMUNIKACJA :D
