00. Prolog

Dumbledore westchnął ciężko, spoglądając na leżący przed nim pergamin. Tusz dopiero na nim zasychał. List, który napisał, nie był długi, a mimo to wywoływał w Albusie bardzo nieprzyjemne uczucia. Mężczyzna skrzywił się i w myślach raz jeszcze przeczytał te same słowa.

Branie przykładu z Ministerstwa i udawanie, że kilka tygodni temu nic się nie stało nie ma sensu.

Lord Voldemort powrócił.

Bez wątpienia niedługo zacznie przygotowywać się do działania.

Musimy być gotowi tak bardzo, jak tylko się da w tych niesprzyjających nam okolicznościach. Niniejszym reaktywuję Zakon Feniksa.

Raz jeszcze staniemy do walki, zjednoczeni.

Oczekuję Was piątego lipca o godzinie dwudziestej w Starym Miejscu.

Nie zapomnijcie, że każdy, kto chce pomóc jest mile widziany,

Albus Dumbledore

Z lekkim niesmakiem stwierdził, że jego charakter pisma zdecydowanie nie pasował do takich wiadomości. Liczne zawijasy wyglądały tak radośnie, że wydawało się, że z niego drwią.

Wzrok Dumbledore'a padł na jedną z szuflad w dużym, dębowym biurku. Po chwili zastanowienia sięgnął do niej i wyciągnął z niej stare zdjęcia. Rozprostował je na blacie, ze smutkiem wpatrując się w widniejące na nim postacie. Członkowie pierwszego Zakonu Feniksa.

Fabian i Gideon Prewett, dwaj starsi bracia Molly. Aby ich pokonać potrzeba było aż pięciu śmierciożerców. Zginęli jak prawdziwi bohaterowie. Obok nich Remus Lupin oraz Lily i James Potter. Trochę z tyłu, pomiędzy nimi, stał Peter Pettigrew. Przez chwilę w oczach Dumbledore'a zabłysnęła złość. Potrząsnął delikatnie głową i przesunął wzrokiem dalej. Caradoc Dearborn, który zaginął w czasie jednej z akcji i został uznany za martwego. Edgar Bones, zabity wraz ze swoją żoną i dziećmi w czasie pierwszej wojny. Później Syriusz i on sam. Obok niego Minerwa McGonagall, nad nią Hagrid, a poniżej Mundungus Fletcher. Po ich lewej stali Alicja i Frank Longbottom, oboje nadal w szpitalu, bez szans na odzyskanie zdrowia po tym, jak byli torturowani. Nieco za nimi na swojej lasce opierał się Moody. Obok niego dwie najbardziej błyskotliwe czarownice tamtych czasów: Dorcas Meadowes i Marlene McKinnon. Pierwsza została zabita przez Voldemorta. Była zbyt utalentowana i ważna, by pozwolił zabić ją śmierciożercom. Marlene natomiast zginęła broniąc swojej rodziny przed śmierciożercami. Na samym końcu Elfias Doge i Emmeline Vance. Na zdjęciu brakowało jeszcze młodego Benia Fenwicka, którego znaleziono dosłownie w kawałkach.

Tyle tragedii, tyle nieszczęść. Młodzi ludzie umierający z powodu chorych marzeń szaleńca. Nie chciał, by to się znowu powtórzyło, ale nie miał wyboru. Machnął różdżką, by skopiować listy i wysłać je bezpośrednio do adresatów.

Zaraz po tym wstał i podszedł do jednej z szafek. Pochylił się i wyciągnął z niej myślodsiewnię. Miał parę ważnych spraw do przemyślenia.