Jedna rzecz, której Tony Stark nie zdążył powiedzieć
- Szkoda, że musiałeś już lecieć, Loki. Jest jedna rzecz, którą chciałem ci powiedzieć. Chodzi o to, że zawsze pragnąłem antagonisty, który by mi dorównał. Intelektem. I urodą. Spełniasz chociaż to pierwsze, to drugie jest oczywiście niemożliwe. To pierwsze też nie do końca, jeśli zastanowić się nad tym lepiej. Dałeś się złapać i zaciągnąć do Asgardu. Kiedy stamtąd wrócisz, twój przystojny szczwany pysk będzie już tylko szczwany. To znaczy: nie wrócisz. Mogę się pożegnać z marzeniami o antagoniście. Niedobrze. Superbohater musi mieć jakieś zło do pokonania. Fury się nie liczy. Powinieneś był zostać i poczekać, aż ci powiem to, co chciałem. To było bardzo błyskotli-
- Co takiego chciałeś mi powiedzieć, nim cię zabiję?
- Loki!? ...Ta pozycja nie sprzyja zabijaniu, nie sądzisz?
- Co chciałeś powiedzieć?!
- Mówienie wszystkim, by przed tobą uklękli, jest takie dwuznaczne.
- Zamknij się, Stark. Nie jesteś godzien, bym cię zabił.
- To tylko ta pozycja naprawdę temu nie sprzyja… Wolałbyś, żebym przed tobą uklęknął?
- Poradzimy sobie… inaczej.
- Nie możesz być godnym mnie antagonistą… w tej pozycji!
- Przeciwnie, wydaje mi się, że teraz jesteśmy dość… antagonistyczni.
- Ale główny postulat mógłbyś zmienić. Padanie… na kolana… naprawdę jest takie… dwuznaczne.
- Akurat… teraz chcesz rozmawiać… o dwuznaczności?
- Po prostu zawsze… byłem zwolennikiem… jasnego… przekazu!
