p class="MsoNormal"span style="font-family: 'Georgia','serif';" Niedługo będzie inaczej - powtarzałem zawzięcie w myślach, poruszając z nią tematy cięższego kalibru. Jeszcze rok temu zbywała mnie chamskimi tekstami - nawet złapanie jej za rękę było niemożliwe. Nieufna, niczym zastraszone zwierzę, nie dała się dotknąć, odgradzając się ode mnie niewidzialnym murem. Chciałem sprawić, by mogła sama z siebie spleść nasze palce w uścisku. Sprawić, by kiedyś poprosiła, bym ją objął, pogładził wierzch dłoni, ogrzewając w mroźne / Do tej pory pamiętam jej pisk, gdy zrobiłem to pierwszy raz. Z postępu został pył, zniszczony moją próbą niepewnego muśnięcia dłoni o dłoń. br / Drugi raz odsunęła się ode mnie tak, jakbym nagle jej oznajmił, że mam mugolskie wszy, a potem pod byle pretekstem zakończyła spotkanie. Chociaż na moment również zbliżyła swoje palce, których paznokcie były pomalowane na brzoskwiniowy / Trzeci raz, gdy podczas spaceru chwyciłem ją pewnie za rękę, spojrzała tylko na mnie nieśmiało, po chwili ignorując to. Wiadomo, że przy ludziach nie zrobi mi awantury. Spodziewałem się, że zabierze dłoń, chowając ją do kieszeni. Jednak nie zrobiła tego. Cały spacer przebyliśmy, nie puszczając swych dłoni. br / strong***/strongbr / To, co kiedyś było wielkim krokiem dla nas obojga, teraz jest naszym symbolem wieczności, wsparcia i miłości. Zawsze, gdy było źle, Amanda przychodziła w milczeniu, zasypiając. Dzisiaj, patrząc na nią przed ołtarzem, chwilę po ogłoszeniu nas małżeństwem, o dziwo nie pocałowaliśmy się namiętnie, lecz uciekliśmy w stronę rzeki, trzymając się za ręce./span/p