Shingekowo-Hunger Gamesowy crossover, w którym Erwin zostaje głównym organizatorem Igrzysk trzeciego Ćwierćwiecza Poskromienia, a na arenę wracają jego dawni podopieczni i przyjaciele. Oraz Eren Jeagar, Tytan, który Zmiażdży Kapitol
Poskromienie
Bird in the hand
Another role to play
Mocking as the jay
Mocking as the jay
- Szanowni państwo! Siedemdziesiąte piąte igrzyska zbliżają się wielkimi krokami – mówił z przejęciem Ceasar Flickerman. Jak zwykle w swoim granatowym, błyszczącym garniturze, jak zwykle z olśniewającym uśmiechem. - Wszyscy niecierpliwie wyczekują orędzia prezydenta Snowa dotyczącego trzeciego poskromienia. Zostanie ono wygłoszone później tego wieczora. Tymczasem jednak gościmy w naszym studiu kogoś bardzo specjalnego. Oszałamiająca kariera na Kapitolu. Od Trybuta do organizatora Igrzysk! Niezapomniana osobowość, ulubieniec tłumów! Powitajmy wszyscy serdecznie Erwina Smitha! - zawołał, uśmiechając się jeszcze bardziej promiennie.
Na ekranie za jego plecami pojawił się montaż dotyczący gościa. Pierwsze ujęcia pokazywały nagrania z Igrzysk, podczas których arena podzielona była murami i pełna Zmiechów przypominających ogromnych, nagich ludzi. Kolejni trybuci ginęli, wpadając w zastawione przez kogoś sidła i pułapki, podczas gdy drobny, jasnowłosy chłopiec obserwował ich, ukryty w bezpiecznym miejscu. Następne ujęcia przedstawiały trasę zwycięzców, kilka lat starszego Erwina ściskającego dłoń drobnego, ciemnowłosego zwycięzcy ze swojego dystryktu, a także zeszłoroczne igrzyska, w których występował jako jeden z asystentów Nile'a Doke'a, poprzedniego organizatora. Za plecami Ceasara Flickermana pojawił się symbol Kapitolu, po czym ekran zgasł. Kamery skierowały się na mężczyznę, który zajął miejsce na fotelu obok prowadzącego. Wysoki, przystojny Erwin Smith popatrzył poważnie w kamerę i lekko skinął głową. Tego dnia ubrany był w elegancki, szary garnitur. Jasne włosy były idealnie uczesane, błękitne oczy patrzyły w kamery bystro, uważnie. W każdym calu opanowany. W każdym calu profesjonalny.
- I cóż, Erwinie – uśmiechnął się do niego przyjaźnie Ceasar. - Jakie to uczucie znów siedzieć w tym fotelu?
-Obawiam się, że to nie jest dokładnie ten sam fotel, Ceasarze – odparł uprzejmie Erwin. Jego wyraz twarzy nie zmienił się ani odrobinę.
-Racja! I naturalnie nie ten sam prowadzący. Ale powiedz, czy kiedy siedziałeś w studiu jako młodziutki trybut, dzień przed swoim wejściem na arenę, przeszło ci przez głowę że któregoś dnia to ty będziesz organizował igrzyska?
- Zapewniam cię, Ceasarze, że w takich momentach przechodzą przez głowę bardzo dziwne pomysły.
- Na pewno. Muszę przyznać, że to jeden z powodów, dla których twój wybór na organizatora wydaje się szczególnie obiecujący. Sam byleś trybutem, przez wiele lat jako mentor przyczyniłeś się do wielu chwalebnych zwycięstw dla twojego dystryktu. Wypromowałeś między innymi takie gwiazdy jak Levi czy Petra Ral, zwyciężczyni sprzed dwóch lat. Jakie to uczucie zajmować się tym wszystkim od innej strony?
Erwin przez moment zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Z całą pewnością jedyne w swoim rodzaju.
- Jak wszyscy zapewne doskonale pamiętają, w zeszłym roku byliśmy świadkami śmierci obu waszych trybutów i zaskakującego zwycięstwa Nierozłącznego Rodzeństwa z Dwunastego Dystryktu, czyli Erena Jeagera i Mikasy Ackerman. Co sobie wtedy pomyślałeś?
- Że przyszedł moment kiedy trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - odparł spokojnie organizator - I dostrzec to, co oczywiste.
- To znaczy...?
- Czasem śmierć jest nieunikniona.
Ceasar zerknął na niego niepewnie. Roześmiał się nieco zbyt głośno i poklepał rozmówcę po ramieniu. Erwin nawet nie drgnął. Nie drgnął też żaden mięsień na jego twarzy.
- Przez lata zdążyliśmy już przywyknąć do twojego tajemniczego milczenia i oszczędnych, ale celnych komentarzy. Wręcz cię za nie uwielbiamy. Jestem pewien, że nie możesz opędzić się od propozycji matrymonialnych. Silny, wpływowy, milczący... - Ceasar puścił oko do gościa. - Powiedz mi, jak z tym jest?
- Nie narzekam.
Kolejna bardzo oszczędna wypowiedź tylko jeszcze bardziej rozbawiła Ceasara.
- Nie oczekiwałem od ciebie innej odpowiedzi, przyjacielu – przyznał, udając że ociera łzę rozbawienia z oka. - Spytałem pro forma. Jak wszyscy wiemy siedemdziesiąte piąte igrzyska to jednocześnie będzie to trzecie Ćwierćwiecze Poskromienia. Wyjątkowy rok, naprawdę wyjątkowy...
- Bez wątpienia.
- Rola organizatora takiego wydarzenia to ogromne wyróżnienie, ale też dość spore wyzwanie, prawda? Czujesz presję?
- Na pewno nie większą niż na arenie.
-Jak wszyscy zobaczyliśmy w zapowiadającym cię materiale, twoją specjalnością były pułapki – podchwycił Ceasar. - Czy wy też – popatrzył znacząco na kamerę. - nie możecie się doczekać, co też dla tegorocznych trybutów wymyśli nasz nowy organizator? - przeniósł wzrok z powrotem na Erwina. - Błagamy cię, i ja i nasi widzowie, którzy pewnie nie mogą już wytrzymać z ciekawości, zdradź nam coś więcej. Jakie będą tegoroczne igrzyska? Czego możemy się po tobie spodziewać? - Powiedziałbym ci, Ceasarze – dopiero teraz organizator zdobył się na lekki uśmiech. - Ale nie chcę psuć ci niespodzianki.
- Flickerman przez chwilę spoglądał na niego, niepewny jak zareagować.
- Proszę państwa, organizator siedemdziesiątych piątych Głodowch Igrzysk, Erwin Smith – zawołał, wskazując na gościa. - Dziękuję za uwagę ii... do zobaczenia!
Erwin Smith, jedyna osoba zdolna zbić z tropu Ceasara Flickermana – prezydent Snow uśmiechnął się i lekko zaklaskał w dłonie, gdy organizator wszedł do gabinetu. Erwin skłonił się lekko i zajął swoje miejsce przy fotelu. - Napijesz się wina?
- Chętnie.
- Jak zwykle doskonały wywiad – Snow postawił przed nim kryształowy kielich. Wino było ciemnoczerwone. Przypominające ciemną, tętniczą krew. - Wyważony. Nie zdradzający zbyt wiele, rozbudzający ciekawość. Odwracający uwagę od dystryktów.
- Tego nam teraz potrzeba, prawda? - spytał Erwin, sięgając po kielich. Ostrożnie upił łyk. Szlachetny aromat, wyrazisty, nieco zbyt ciężki smak. - Żeby odwrócić uwagę od zbuntowanych dystryktów i Erena Jeagera.
- Istotnie – prezydent również upił łyk wina. Kiedy odsunął kielich, kilka kropel czerwonego płynu pozostało na jego wąsach i brodzie. Przypominały krew. - Chociaż zdajesz sobie sprawę z tego, że w tym momencie nie tylko Jeagar jest naszym problemem.
Erwin zlustrował prezydenta spojrzeniem niesamowicie niebieskich, bystrych oczu.
-Chłopak jest iskrą, która prowokuje do buntu cały dwunasty dystrykt.– kontynuował przełożony. - Nile popełnił błąd pozostawiając jego i tą dziewczynę przy życiu Zapłacił za to, a twoim zadaniem jest naprawić tą fatalną w skutkach pomyłkę. Usunięcie Jeagera nie uspokoi jednak sytuacji w pozostałych dystryktach. Co, jeśli dotychczasowi zwycięzcy się zbuntują? Co, jeśli będą kontynuować to, co chłopak zaczął?
- Wybuchnie pożar, nad którym ani ja ani ty nie będziemy już w stanie zapanować – odparł zgodnie z prawdą Erwin.
- Dokładnie. I dlatego, by temu zapobiec, musimy pozbyć się nie tylko Jeagera ale także pozostałych buntowników.
Snow wstał. Sięgnął po coś z szafki, po czym położył przed Erwinem niewielką drewnianą skrzyneczkę. Skrzynkę, z której raz na dwadzieścia pięć lat prezydent Panem wyciągał kartkę ze scenariuszem na Ćwierćwiecze Poskromienia. Gestem zachęcił Erwina, by otworzył pudełko.
- Przeczytaj – polecił, wskazując leżący w nim kartonik. - Na głos, jeśli łaska.
Organizator sięgnął po kartkę. Przez chwilę obracał ją w dłoniach, wreszcie zaczął czytać spokojnym, pełnym łagodnego zaciekawienia głosem.
- „ W siedemdziesiątą piątą rocznicę, dla przypomnienia buntownikom, że nawet najsilniejsi z nich nie mogą pokonać potęgi Kapitolu, trybuci obojga płci zostaną wylosowani z puli dotychczasowych zwycięzców w dystryktach".
Pula dotychczasowych zwycięzców. Ludzie tacy jak Erwin, Levi, Petra, Jean z czwartego dystryktu. Jak Eren Jeagar i Mikasa Ackerman. Ludzie, którzy przeżyli już arenę, a teraz muszą zmierzyć się z faktem, że prawdopodobnie na nią wrócą.
Snow wciąż stał, przyglądając się badawczo swojemu rozmówcy. Od niechcenia sięgnął po butelkę, dolał sobie i jemu więcej wina.
-Naturalnie ty nie masz czego się obawiać – powiedział protekcjonalnie, chociaż w niebieskich oczach Erwina nie udało mu się dopatrzeć strachu ani niepewności. - Jako organizator igrzysk jesteś bezpieczny. Twoje nazwisko nie pojawi się w puli.
Organizator bez pośpiechu sięgnął po kielich i upił kilka łyków. Dobrze wiedział co oznaczały słowa prezydenta Snowa. Wykluczenie z Ponownych Dożynek nie było przywilejem wynikającym z zasług dla Kapitolu. Było karą. Karą za to, że przekonał Nile'a i innych, by podczas poprzednich igrzysk ocalić Erena Jeagera i Mikasę Ackerman.
- Oczekujesz ode mnie że wezmę odpowiedzialność za zabicie wszystkich tych ludzi, których znam od wielu lat? - spytał po prostu, ze stukiem odstawiając kielich z winem na stolik.
- Tak.
Erwin pokiwał głową na znak, że przyjął odpowiedź do wiadomości. Przez moment siedział, milczący i skupiony, z dłońmi na oparciach fotela. Jego usta rozciągnęły się w delikatnym pół-uśmiechu. A później uśmiech stał się jeszcze szerszy. Niepokojąco szeroki.
- Czyżbyś miał już jakiś pomysł? - zagadnął Snow, widząc ten dość niespodziewany przebłysk dobrego humoru.
- O tak – odparł Erwin, wciąż się uśmiechając. - Dostaniesz swoją arenę. Dostaniesz arenę, której nigdy nie zapomnisz.
