Gdy zamykam oczy, widzę twoją twarz, włosy, które w biegu wyłapują wiatr; oczy – skrawek nieba; usta – malin smak. Szepty które niosły uroków twoich czar. Byłaś smakiem wolności, ucieczką od świata, która w złotej klatce zamknęła mnie na lata. Przykuła łańcuchem swych szeptów zaklętych. Uwiodła spojrzeniem - niewinnym, niepojętym.
Z początku bunty wszcząłem. Jak śmiałaś mnie zamykać? Lecz gdy tylko ty odeszłaś, serce przestało tykać.
Okrutna w swej dobroci i straszna w niewinności, owiana tajemnicą tej dzikiej dziewiczości. Wciąż jednak niezdobyta, choć pożądana wielce. Cudowna i wspaniała. Zamknęłaś mnie w tej klatce, co drzwi otwarte miała. I choćbym uciec chciał, tyś mi to odebrała. Posiadłaś moją duszę, posiadłaś części ciała.
Tak jak kiedyś myślałem, ptak w klatce nie zaśpiewa, tak sam ci wciąż śpiewałem, byś tylko przy mnie była. Tak bardzo mieć cię chciałem, choć ty mą panią byłaś…

Gdy otwieram oczy, widzę obraz ciebie. W każdym przechodniu i chmurze na niebie. Słyszę śmiech twój dźwięczny i proste komplementy, co serce me umiały roztopić beznamiętnie. Ja wiem, że ty myślałeś – panna jak każda insza i serce złamać miałeś, gdy się zjawiła milsza. Lecz się nie spodziewałeś, ja też zdziwiona byłam, gdy już porzucić miałeś, tęsknota się zbudziła. Była w tym moja wina, zbyt mocno szczęścia chciałam, że przez swą nieuwagę, wnet z tobą się związałam. A tyś był przecież oschły i zimny w swej czułości, i sztuczny aż do bólu w okazach swej miłości. Ja jednak wciąż kochałam. Tak wiem, naiwna byłam. W końcu nie wytrzymałam, uciekłam, choć nieżywa. Przy tobie serce było, była i dusza moja. Zostałam z samym ciałem, skarana przez niebiosa.


Kolejny hetaliowy fic. I znowu bezosobowo i dziwnie :3
Tym razem prośba ode mnie. Zgaduj zgadula o kim ten fic jest.
Uwaga: postać żeńska w oryginale niekoniecznie kobietą jest~

Miłego zgadywania.