Brak bety. Pisane z tabletu.
Ostrzeżenia:
przekleństwa, możliwe sceny erotyczne. Jeszcze nie wiem.
Informacje: Dumbledore, Syriusz żyją. Reszta wyjdzie w praniu.

Pierwsze opowiadanie pisane na ;)

Hermiona obudziła się z krzykiem. Znów miała ten sam koszar. Śmierć, ciała, wojna. Te wspomnienia prześladowały ją co noc. Hermiona wyciągnęła spod łóżka swoją walizkę, w której chowała cały swój dobytek i za pomocą czarów wybrała strój do pracy, składający się z czarnych, skórzanych legginsów, czarnej koszulki i oczywiście czarnej nabijanej ćwiekami ramoneski. Najpierw ubierała się tak tylko do pracy, ale potem było jej już wszystko jedno. Straciła nadzieje, że wróci do świata czarów. Po wojnie obiecano im lepsze życie. Skończyło się tym, że wszyscy się ukrywali. A do świata czarów nikt nie mógł wrócić.
-Lepsze życie. - prychnęła Hermiona. Całe swoje oszczędności, pieniądze za osiągnięcia miała w banku Gringota, gdzie nie mogła wrócić. Nie mogła pojawić się w świecie magii, nie było powrotu. Nie zalazła rodziców. Innymi słowy, nie miała nic. Pracowała jako kelnerka, w jakimś gotyckim barze i zarabiała na studia. Mieszkała w wynajętych mieszkaniach, z dziwnymi współlokatorami i średnio raz na trzy miesiące się przeprowadzała. Nie miała kontaktu z nikim ze świata czarów. Jakby nigdy nie istniał. Jakby nie istniało siedem lat jej życia. Ron w raz całą rodziną przeprowadzili się pod koniec wojny. Syriusz zabrał Harry'ego gdzieś w tropikalne kraje. Luna mieszkała we Włoszech. Wiedziała, że Dumbledore przejął posadę Ministra Magii. Na tym się skończyło. Hermiona usłyszała, jak jej współlokatorka wstaje i potyka się o puste butelki po wódce. Z jej ust wydobyło się głośne ,,kurwa''. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem i wyszła do kuchni. Zjadła śniadanie i wyszła do pracy. Nienawidziła tej mrocznej speluny, ale musiała jakoś zarobić na studia.

Draco siedział w biurze i pił kawę. Kierowanie najbardziej prestiżową kancelarią prawną dla mugoli było banalne. Większość spraw mógł rozwiązać przez sen. Zarabiał oczywiście obrzydliwie, wielkie pieniądze. Za rok zainwestuje je i będzie miliarderem. Przestało mu brakować świata czarów. Nie brakuje mu ludzi, rodziny i przyjaciół. O ile, tę zgraję fałszywców mógł kiedykolwiek uważać za swoich przyjaciół. Odgonił od siebie nieprzyjemne myśli. Za pół godziny skończy pracę, a wtedy jego współpracownicy przyjdą i wybiorą w ciemno jakiś bar. Pójdą po naśmiewać się z ludzi, wypiją coś i wrócą do swoich domów. Taka rutyna i faktycznie, o piątej po południu do jego biura przyszedł Jeff i jeszcze paru współpracowników i wybrali bar.
-Hot Blood. - zaśmiał się Jeff. - Czyli gotyckie klimaty, panowie.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Ruszyli do baru, który był dwie przecznice dalej. Nigdy tu nie był. To pewnie miejsce imprez dla napalonych, zagubionych dzieciaków. Gdy weszli, jego obawy nie były już takie wielkie. Miejsce było przyciemnione, ale nie zadymione, wszystko było w kolorze czerwonym lub czarnym. W menu nie znajdowało się tylko piwo i krew. Usiedli wiec na czerwonych kanapach i przywołali do siebie kelnerkę. Podeszła do nich zgrabna dziewczyna, której strój był jakże adekwatny do tego miejsca. Już chciał zamówić szkocką, kiedy spojrzał wprost na Hermionę Granger. Szlamę. Co ona tu robiła? Czy nie powinna zdobywać już jakiegoś nobla za bycie wszechwiedzącą istotą? Widział ją po raz pierwszy od zakończenia wojny. Po raz pierwszy od opuszczenia świata czarów. Pomijając jej mroczny strój, wyglądała całkiem seksownie. Kiedy dostrzegła Draco, pobladła. Nie spodziewał się, że rzuci się na niego. No, chyba żeby go zabić.
-Co podać? -spytała chłodnym i opanowanym tonem. Jego kumple złożyli zamówienie i spojrzeli wyczekująco na Draco.
-Szkocką-wymamrotał po chwili.
Musiał się dowiedzieć co ta mała szlama tu robi. Tylko dlaczego, do cholery Ona jest taka seksowna?