To była jedynie magiczna sztuczka. Żegnaj John.
John obudził się z krzykiem. Jedyne co czuł to otępiający ból i strach, dwaj wierni przyjaciele, którzy ostatnio towarzyszyli mu bezustannie. Mrok spowijał cały pokój. Spojrzał na zegarek, północ. Postawił stopy na zimnej podłodze. Ruszył przed siebie. Wiedział, że istnieją tylko dwa wyjścia. Miał wrażenie, jak gdyby ktoś przystawił mu pistolet do skroni. Za każdym razem gdy budził go ten sam koszmar jawa zatracała się w śnie. Zaczął biec. Znalazł się przed jego pokojem. Zawahał się. Nacisnął klamkę. Spojrzał na puste łóżko i grubą warstwę kurzu na skrzypcach. Usłyszał dźwięk wystrzału przy skroni.
