-Zastanawiałeś się kiedyś, jak to jest być człowiekiem?
Dwie istoty podobne z wyglądu do ludzi ale nieskończenie piękniejsze sunęły z gracją samym środkiem zakorkowanej ulicy w Santa Grazie.
Obie były wyższe niż przeciętni ludzie, a ich perłowa skóra lśniła w blasku powoli zachodzącego słońca. Kremowobiałe szaty zagadkowych istot ciągnęły się za nimi po asfalcie, lecz nie było na nich ani śladu skazy.
Najdziwniejsze jednak było to, że nikt – absolutnie nikt – nie zwracał na nich najmniejszej uwagi.
Istota o półdługich orzechowych włosach pochyliła się nieco, aby spojrzeć na otyłego biznesmana wykrzykującego przez okno samochodu obelgi pod adresem innego kierowcy.
-Nigdy nie pociągał mnie dualizm natury ludzkiej – odparła po dłuższej chwili druga postać o sięgających pasa prostych, niemalże białych włosach.
Wsunęła świetlistą dłoń przez otwartą szybę samochodu. Przesunęła nią przed oczyma owego biznesmana, który w tej samej chwili wziął głęboki oddech i zacisnąwszy usta, umilkł.
-Zastanawiałeś się kiedyś nad Planem? – brunet z czymś na kształt zainteresowania, spoglądał przez szyby kolejnych pojazdów.
-Ufam Bogu – drugi osobnik omiótł towarzysza uważnym spojrzeniem
-Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego jesteś tym, czym jesteś? – drążył brunet.
-Tak chciał Pan – padła natychmiast odpowiedź.
Brunet przystanął.
Jeden z kierowców właśnie wyjechał z rządku samochodów i zawracał jadąc chodnikiem.
-Zastanawiałeś się kiedyś, jak to jest mieć wolną wolę?
Białowłosy także przystanął na te słowa.
-Odbyłem niegdyś podobny dialog. Wkrótce potem zło pochłonęło mego rozmówcę.
Brunet milczał.
Dopiero kiedy przestał wyczuwać obecność towarzysza, wyciągnął dłonie ku zachodzącemu słońcu, aby chłonąć w samotności potęgę stworzenia.
