Draco oparł skroń o szybę. Czuł się jakby w jego żołądku znajdował się ogromny kamień, który ciążył niczym ciężar, który miał go ściągnąć na dno. Obserwował wolno poruszające się liście w ogrodzie. Na dworze było ciemno, jedyne co dawało światło to małe lampy umieszczone po bokach ścieżek, oświetlające je mdłym, ciepłym światłem. Draco podążał wzrokiem za ledwo oświetlonymi sylwetkami, spacerującymi ścieżką. Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Przez przypadek podsłuchał rozmowę swoich rodziców i nadal nie mógł opanować emocji. Jego serce waliło jak młot, a on nie zdawał sobie sprawy, że mógł wyczekiwać czegoś aż tak bardzo.

To nie było normalne. Zwykle był w stanie uspokoić się niemal natychmiast, nie na darmo miał na nazwisko Malfoy. Teraz jednak niepokój zawładnął nim kompletnie. Słowa jego ojca krążyły w jego głowie jak uporczywa ćma, której nie mógł odgonić. Wolałby odłączyć się od wszystkiego, ale nie był w stanie teraz zasnąć. Męczyły go pytania, które pojawiały się w jego głowie. Chciał odpowiedzi, natychmiast. Draco przełknął ślinę z trudem i podkulił nogi pod siebie. Oparł się wygodniej o ścianę, siedząc na parapecie, służącym za kanapę. Spojrzał na biały sufit swojego pokoju.

Jego brat żył.

Dziecko, które pochowali jego rodzice 13 lat temu nadal żyło. Draco nie mógł słuchać tego na tyle długo, by dowiedzieć się gdzie jest, ale nie miał dobrego przeczucia. Zawsze polegał na instynkcie i tym razem nie zamierzał postąpić inaczej. Chciał go zobaczyć, chciał wiedzieć jaką osobą był jego brat i gdzie się znajdował. Draco nie miał mu nic za złe, nigdy nie żył w jego cieniu. Rodzice otoczyli go opieką i poświęcali jeszcze więcej uwagi po tym, co się stało. Nie mógł jednak zatrzymać wyobraźni. Co by było gdyby jego brat był tu cały czas? Czy teraz siedziałby obok niego na parapecie, ciesząc się z perspektywy dwóch miesięcy wakacji? Może siedziałby u siebie czytając książkę albo spał już spokojnie. Draco mógłby spędzać czas razem z bratem. Miałby zawsze to, czegu szukął u swoich przyjaciół- więzi.

Przymknął oczy wzdychając ciężko. Wiedział, że nie minie dużo czasu nim jego ojciec sprowadzi tu chłopaka gdziekolwiek był. Nie mógł sobie wyobrazić innej sytuacji. Leo tu będzie i Draco z niecierpliwością wyczekiwał jego powrotu. W końcu był jego starszym bratem. To spotkanie nie miało być przyjemne ani proste, wręcz przeciwnie Draco spodziewał się niewygodnej ciszy i niedowierzania.

Draco westchnął i zrezygnował z próby zrozumienia tego, co się działo. Będzie musiał przyjąć to wszystko, gdy już się stanie. Podniósł się i wczołgał do łóżka wciąż myśląc o Leo. Chciał, żeby już tu był. Draco zamknął oczy, wtulając policzek w zimną, satynową poduszkę. Jedyne co mu pozostawało to przeczekać niepewność.

[+++]

Lucjusz Malfoy spojrzał na swoją żonę, która stała na brzegu małego oczka wodnego, znajdującego się w ich ogrodzie. Kiedy się z nią żenił nigdy nie spodziewał się, że z taką właśnie osobą. Wziął za żonę drobną blondynkę, która wydawała się krucha jak porcelanowa figurka. Powoli jednak poznawał kobietę, z którą się ożenił. Młodą pannę Black, a potem Lady Malfoy, która mogła unieść wiele na swoich barkach. Znalazł w niej mały filar, przyjaciółkę, która nigdy nie odeszła. Nieważne jak wielką presję wywierało na nią społeczeństwo. Ona wciąż zaskakiwała go swoją wytrzymałością.

-Kiedy po niego pójdziesz?- spytała cicho. On westchnął cicho, zdejmując z siebie płaszcz. Podszedł do niej, zakładając go na jej ramiona. Narcyza spojrzała na niego przez ramię i uśmiechnęła się, dłońmi wygładzając wełniany materiał. Czuła delikatny zapach perfum swojego męża.

-Dzisiaj. Wiesz, że inaczej bym tego nie wytrzymał. Wreszcie go znaleźliśmy i nie mogę teraz stać z założonymi rękoma.- powiedział ostrożnie, starając się dalej brzmieć spokojnie i pewnie. Malfoyowie byli świetnymi aktorami, choć on naprawdę nie chciał teraz udawać, nie przy niej.

-Co jeśli ma rodzinę? Jeśli ich kocha i będzie chciał tam zostać?- spytała niepewnie kobieta, zaciskając usta w wąską kreskę. Nie chciała słyszeć odpowiedzi, przynajmniej nie z własnych ust. Mimo całej siły jaką posiadała to było dla niej za wiele. Była tak blisko odzyskania dziecka, za którym tak tęskniła. Poświęciła lata na żałobę bez ciała pochowanego w trumnie.

-Będziemy musieli to zaakceptować. Draco również. Nie chcę trzymać go z dala od całej sprawy, to przecież jego brat.- odpowiedział, choć kosztowało go to wiele. Bez słowa obrócił ją do siebie i pocałował krótko. Narcyza spojrzała na niego i uśmiechnęła mimowolnie, obejmując go ostrożnie. Nie chciała by płaszcz spadł na ziemię. -Damy sobie radę…

-W końcu jesteśmy Malfoyami.- dokończyła za niego, głaszcząc go po policzku.- Czekam w sypialni gościnnej. Przygotuję herbatę.

Lucjusz skinął głową i ruszył głębiej w ogród, by wyjść ze strefy, którą obejmowały czary. Podszedł do miejsca, w którym kończył się ogród i wykonał gest różdżką. Żywopłot rozstąpił się, ukazując ukrytą furtkę. Stamtąd mężczyzna aportował się niemal natychmiast, znikając jak gdyby nigdy go tam nie było.