Rozdział Pierwszy: Kolkolkol
Pewnego słonecznego dnia…
A nie. Sorry, padało.
Ale to nieistotne, ważne było, że w rodzinnym miasteczku dwóch dziewczyn, Pat i Eve otworzono nową kawiarenkę w szwedzkim stylu, dziwnie nakręcającą ich otakowatość „Kawiarnia u Szwedka". Ubierając totalnie różowe przeciwdeszczowe płaszcze i różowe parasolki, dzielnie podążyły do miasta. Po jakiś dwudziestu minutach były już na miejscu. Kawiarnia okazała się być zagilbista. Była przytulna i miała wielu gości. Dziewczyny usiadły przy stoliku i zawołały kelnera. Był on wysokim blondynem o niebieskich oczach.
- Co podać? – zapytał z niemieckim akcentem, który podjarał siostry.
- Ee… Ja chcę… „Generalnie czadowy żurek" – odrzekła Eve wybierając pierwsze lepsze danie z menu.
- Podajcie mi dużego burgera i jakąś colę – powiedziała nie wydziwiając zbytnio Pat, gdyż żurek miała na co dzień (były w końcu w Polsce, co nie?)
- Już się robi! – odparł kelner i potrząsając białym, koronkowym fartuszkiem z metką „made in Italy", oddalił się do kuchni.
Dziewczyny gawędziły coś w stylu „Widziałaś, jaki ten Nihon jest hot?" „Nom, nom, ale przyznaj, że Prusy jest lepszy…" Oczywiście przyciągnęły uwagę wszystkich gości, nie tyle co rozmową, ale rozmiarem biustu Pat (można to porównać do biustu Ukrainy). Przystojny blondyn wrócił i z lekkim uśmiechem podał im jedzenie. Dziewczęta zaczęły jeść i nadal nadawały (to nic, że jedzenie było na całym stole) o swoich „hot chłopcach".
Siedziały tam dość długo. Po pewnym czasie, zachciało im się do kibelka. Jak na dziewczyny przystało, wzięły swoje torebki i poszły do toalety.
Pomieszczenie było dość duże i ładne. Szybko załatwiły swoje potrzeby i podeszły do umywalki i odkręciły wodę.
-O patrz Pat! Kran!
-No! Kolkolkolkol!
Nagle umywalka zaświeciła światłem na podobiznę śniegu.
-O cholera! ZNOWU!- jęknęły i zaczęły spadać w dół już po raz drugi w tym kwartale.
