Zamykam oczy, czekając na strzał od mojego oprawcy. Celuje, słyszę jak przeładowuje broń. Nie uciekam, nie ma po co i nie ma gdzie. Poswięcam się z miłosci…mój brat musi życ. Odbezpiecza, już tylko chwila. Strzał…ale nic nie czuję. Otwieram oczy i przerażona widzę plamę krwi. Mój oprawca nie ma już naboi i zwiewa do lasu. Ja idę w stronę ciała. Klękam i zaczynam płakac. To on, mój brat, Leon. Patrzy się na mnie, pluje krwią ale nie wygląda na smutnego, wręcz przeciwnie uśmiecha się. Zanim zamyka oczy na wieki wieków, szepcze do mnie te oto słowa:

-Crystallum rex umquam egressus.- co oznacza „Kryształ Królewski nigdy nie zgasnie" i podaje mi lekki, czarny woreczek. To ostatnie jego słowa, po których umarł. Nie wiedziałam co jest w tej paczce ale schowałam ją głęboko do plecaka. Wykończona i z krwawiącym ramieniem od dźgnięcia nożem ruszyłam do lasu. Daleko nie doszłam, usiadłam przy najbliższym drzewie. Nie mogłam przyjąc do wiadomości co się własnie stało. Moja najbliższa osoba i ostatnia z rodziny nie żyje. Ogrania mnie rozpacz, czuję, że nie dam rady. Nie ma już nikogo kto by mi pomógł. Założę się, że mój oprawca i jeszcze dwie pozostałe przy życiu osoby polują już na mnie. Jednak, patrzę na woreczek, który dostałam od mego brata, cos we mnie pęka. Biorę moją broń, nóż i to ja owładnięta pragnieniem zemsty zaczynam polowanie na nich. Wspinam się na drzewo. Nim mijają 3 godziny dwóch już nie żyje, jeszcze jeden, ten główny. On będzie zdychał w męczarniach. Znajduję go przy wodopoju, jego mina była bezcenna, zdziwił się na mój widok. Mimo to nie wyglądał na przestraszonego, szybko złapał topór. Był to wysoki blondyn, myślał, że nie mam z nim szans. Przeliczył się. Przyznam, że na początek wygrywał, był silniejszy ale co z tego. Byłam tak zwinna, że z prędkością swiatła upadł na ziemię. Stracił topór, a w sztukach walki byłam najlepsza z całego składu więc nie miałam z nim większego problemu. Wtedy dopiero zaczął błagac o litość, żebym go nie zabijała. Zemsta wzięła górę, zaczęłam go dźgac, byłam w trybie szału, nie wiedziałam co robię, gdy tylko wróciłam do normalności, zauważam jego ciało rozwalone na strzępy i nie wiadomo czego daje mi to wielką satysfakcję. Nagle podchodzi trzech mężczyzn w czarnych kapturach, ten pośrodku stanął 2 metry przede mną.

-Bądź błogosławiona przez Etro, przetrwałas teraz udasz się z nami do bazy.- odpowiedział i gestem pokazał abym podążała za nim. Uczyniłam tak jak sobie tego życzył. Na polanie stał wielki czarny helikopter. Wchodząc do niego widziałam zwłoki Leona na polanie. Znów się wróciło te wspomnienie i cała satysfakcja uleciała. Na miejsce tego pojawiła się ponownie rozpacz. Lecąc do bazy przypomniałam sobie o woreczku. Wyciągnęłam go, tak aby nikt nie zauważyła i ukratkiem spojrzałam do srodka. Był tam niebieski kryształ. A więc to była ta cała tajemnica. Szybko go chowam i lądujemy. Wyszłam i na placu w rzędzie stały osoby takie jak ja. Po prawej chłopacy, a po lewej dziewczyny. Przyprowadzono mnie to pierwszego szeregu. Na podium stał siwowłosy mężczyzna, poznałam go, był to król. Spojrzał się na mnie i na inne dzieci. Odchrząknął.

-A więc zastanawiacie się po co tu przybyliście i dlaczego musieliście zabijac swoich kompanów. Otóż, wy ocaleni jesteście wybrańcami, przegrani nie mogą towarzyszyc nam walce o kryształy. Już niedługo będzie największym i najsilniejszym krajem. Czeka was dwa lata morderczych treningów, po czym zostaniecie wysłani do koszar na naszym zamku królewskim i tam staniecie się oficjalnie jednostką specjalną „Invicto". Pamiętajcie od teraz liczycie tylko na siebie, każdym innym macie gardzic, najlepsi tylko się tam dostaną.I jeszcze jedno dyscyplina i zero litości i uczuc do przeciwnika. Jasne!- po tym jak skończył wszyscy odpowiedzieli „Yes, sir" i poszli do swoich kwater aby następnego dnia zacząc treningi. Od tej pory wszyscy ludzie, z którymi miałam styczność byli dla mnie obcy. Nikomu nie ufałam. Byłam jak maszyna, zabijałam aby przetrwac i nie okazywalam litości dla nikogo. Tego dnia nie zapomnę nigdy. Był to 5 Sierpnia, tego dnia kończyłam 15 lat.

To na razie taki wstęp ale postaram się aby było tego więcej. Mam nadzieję, że podoba się i przepraszam za jakiekolwiek błędy. Pa Buziaki