Autorka: Ewe25
Beta: sysia (dziękuję :*)
A/N: Już strasznie długo mnie tutaj nie było za co bardzo przepraszam. W każdym razie postanowiłam wreszcie dodać coś nowego. Tym razem nie będzie to opowiadanie ze świata HP (chociaż planuję w lecie napisać ze dwa czy trzy :D), ale ze świata pani Meyer - tylko w trochę innej wersji. Ogień i lód zostało przeze mnie zakończone dwa lata temu i od razu trafiło do poprawki, dlatego rozdziały powinny się pojawiać w dłuższym odstępie czasowym. Uprzedzam.
Cóż, zapraszam do czytania i komentowania!
Całuję,
Ewe25
Dla mojej siostry
Prolog
Poczułam ich zapach. Jad napłynął mi do ust.
Nie miałam pojęcia, czy to, co robię, jest dobre. To mordercy, bezduszni oprawcy, którzy, jeżeli ich nie zabiję, pewnie nadal będą uśmiercać swoje ofiary, porzucając je gdzieś, gdzie nikt nie znalazłby żadnych zwłok. Tylko czy przypadkiem wtedy to ja nie stanę się zabójcą?
Warknęłam, ponieważ usłyszałam ruch z ich strony.
Nie wiedziałam też, czy robię źle. W końcu oni dalej są ludźmi, nie patrząc na ich przeszłość. Albo przyszłość.
Zrobiłam krok do przodu. Na ich twarzach dostrzegłam przerażenie. Mimo to nie przystawałam, wręcz przeciwnie - z jeszcze większą chęcią mordu powoli się do nich zbliżałam. Czułam satysfakcję, która rosła w moim ciele.
A to świadczy tylko o tym, że postępuję jak oni. Sprawiam, że ofiary czują strach, że się mnie boją. Wykorzystuję to, pragnąc je zabić, rozerwać na strzępy. Już nie staję się zabójcą, ja nim jestem, i podoba mi się to.
Skoczyłam prosto do ich gardeł.
Moje myśli aliści wróciły, dobre wspomnienia, których nie potrafiłam zamazać, o których nie potrafiłam zapomnieć. Zawsze powracały, przez co moje sumienie – o ile w ogóle takowe posiadałam – dawało o sobie znać.
Nie teraz, proszę, zaczęłam błagać w myślach, odpychając od siebie obleśnego mężczyznę, przez co ten upadł na brudną ziemię. Odeszłam po chwili parę kroków do tyłu, aby wyrzucić z głowy całą swoją lepszą naturę, nie chciałam jej więcej czuć. O wiele łatwiej jest żyć jako nieczuły człowiek, który nie przejmuje się niczym poza sobą. Taka wieczna egzystencja jest prostsza, ponieważ nie żałuje się każdej, choćby najmniejszej kropli krwi, która została przelana.
Moja zabawa znów się zaczęła. Warknęłam dla ciekawszego efektu, uśmiechając się przy tym mrocznie.
Niestety przed oczami ciągle widziałam twarz Carlisle'a, mojego ojca. Właśnie przez taki efekt nigdy nie potrafiłam pozbierać się po kolejnym ataku na człowieka. Pomimo tego, że był on zły.
W ciszy sączyłam czerwoną ciecz, napawając się jękami ofiary.
Przyznam, że przez ostatnie dwa miesiące ciągle zastanawiałam się nad powrotem do mojej rodziny. Od tamtego czasu nie było dnia, w którym nie myślałabym o ponownym spotkaniu z nimi. Wtedy jednak pojawiały się wątpliwości, które natychmiast odganiały moje refleksje.
I tak żyłam aż do teraz.
Ciało całkowicie wyssane z krwi odrzuciłam na bok, by po chwili zabrać się za drugiego gwałciciela, na którego napadłam od razu, przyłapując go na gorącym uczynku. Jego ofiara na szczęście uciekła. Będę miała przynajmniej jedną duszę mniej na koncie.
Postanowiłam: to będzie ostatnia zbrodnia, której dokonam w swoim życiu. Teraz stanę się lepsza. Albo będę próbować. I wiem, że tylko jedna osoba będzie mogła mi w tym pomóc. Mój ojciec. To właśnie jego zacznę za chwilę szukać. Przeproszę go za moje zachowanie i… I co dalej? Zobaczy się.
Odepchnęłam od siebie kolejne ciało, po czym nie patrząc już w stronę miejsca podwójnego zabójstwa, którego byłam bezapelacyjnie winna, rzuciłam się biegiem na północ, aby zmierzyć się z moim przeznaczeniem.
Nie chcę być już potworem. Dla nikogo.
