Razem z innymi nauczycielami i kilkorgiem aurorów krążyliśmy wokół labiryntu, w którym reprezentanci walczyli o zwycięstwo w Turnieju Trójmagicznym. Nie podobał mi się ten cały pomysł i miałem dziwne wrażenie, że wydarzy się coś nieprzewidzianego. Mimowolnie szarpnąłem lekko lewym ramieniem, jakbym chciał coś strząsnąć, choć niczego tam nie było – niczego oprócz wciąż ciemniejącego Mrocznego Znaku.

Krążyliśmy tak przez kolejne minuty, aż nagle, zupełnie niespodziewanie poczułem ból, którego nie doświadczyłem od wielu lat. Tej nocy zapiekł mnie Mroczny Znak. To oznaczało tylko jedno; Czarny Pan powrócił i wzywał swych najwierniejszych śmierciożerców przed swe oblicze. Jeżeli moja misja szpiegowska nadal miała trwać, a wiedziałem, że tak będzie, nie mogłem zignorować jego wezwania. Nie mogłem także ot tak opuścić swego posterunku.

Do Czarnego Pana przybyłem dopiero kilka godzin później. Wylądowałem w jakimś starym domu, w którym natknąłem się na Glizdogona. Ignorując go udałem się do Lorda. Ujrzałem nie człowieka tak jak się spodziewałem, lecz potwora. Wyglądał przerażająco z łysą, trupio białą czaszką i bez nosa, a ponadto jego oczy były szkarłatne, niczym krew.

– Mój panie, nareszcie wróciłeś – wyszeptałem służalczym tonem, po tym, jak ucałowałem skraj jego szaty.

– Spóźniłeś się, Severusie – rozległ się syk. – Crucio – zaklęcie szybko uderzyło w moje ciało. Skłamałbym, gdybym powiedział, że się go nie spodziewałem. Jęknąłem z bólu, którego nie doświadczyłem od tak wielu lat.

– Wybacz mi, mój panie – udało mi się wydyszeć, gdy Lord przerwał zaklęcie. – Dumbledore – dodałem. – Nie mogłem zniknąć.

– Wstawaj. Liczę, że zdasz mi obszerny raport z minionych lat, Severusie, ale to później – wysyczał Voldemort. – Nadal uczysz w Hogwarcie – rzekł, spoglądając na mnie przenikliwie, jakby próbował doszukać się choćby cienia kłamstwa.

– Tak, panie – odparłem.

– Moja córka jest w wieku tego przeklętego Pottera i powinna chodzić do Hogwartu jako szlama – powiedział niespodziewanie Czarny Pan. – Ma na imię Hermiona – dodał.

– Córka? – zapytałem zaskoczony. Nie miałem pojęcia, że ten wariat może mieć jakiekolwiek dzieci.

– To rzadkie imię – ciągnął dalej Lord. – Na pewno pamiętasz, jeśli do Hogwartu chodzi dziewczyna o takim imieniu. Mów, Severusie – wysyczał Czarny Pan. Nie mogłem go teraz okłamać.

– Jest jedna, panie – powiedziałem. – Hermiona Granger, najbliższa przyjaciółka Pottera.

– Przyjaciółka Pottera – powtórzył Czarny Pan z zastanowieniem. – Doskonale się składa – powiedział z zadowoleniem Lord. – Musisz mi ją przyprowadzić, Severusie – polecił.

Nie mogłem tego zrobić. Jak? Bez niej Potter będzie słabszy, kto wtedy pokona Czarnego Pana?

– To będzie trudne, panie. Jest przyjaciółką Pottera, gdyby nie ona, chłopak nie poradziłby sobie z niczym. Dumbledore na pewno będzie ją chronił równie dobrze, co przeklętego Pottera – wyjaśniłem szybko.

– Prędzej, czy później przyłączy się do mnie – rzekł Voldemort. – Resztę wyjaśnisz mi następnym razem. Odejdź Severusie i informuj mnie o wszystkim – rozkazał, a ja natychmiast odszedłem.

Mroczne czasy nastały na nowo. Znów musiałem być szpiegiem i ryzykować życiem. Wiedziałem to już od wielu miesięcy, odkąd Mroczny znak zaczął ciemnieć. Wiedziałem też jeszcze jedno; będę Cię chronił, Granger.