Witajcie :)
Pojawiam się z nowym opowiadaniem i mam nadzieję, że spodoba się Wam bardziej niż "Konsekwencje" :D
A teraz kilka informacji o samym opowiadaniu. Akcja rozgrywa się po "Zakonie...". Kanon w miarę będzie zachowany, chociaż mogą pojawić się nieścisłości. Głównie jeśli chodzi o detale.
Mam nadzieję, że błędy się nie pojawią. Bety na razie szukam :)
Nie wiem, jak często będą pojawiać się nowe rozdziały. Postaram się pisać na bieżąco, ale nic nie obiecuję. Poza tym przypominam, że komentarze zachęcają do dalszego pisania :)
A teraz zapraszam do czytania. Chętnie przyjmę każdą krytykę :)
Prolog
- Nie mogę już na to patrzeć! – krzyknęła ze złością kobieta, spoglądając na ekran. – Musimy coś z tym zrobić!
- Wiem kochanie, ale to nie jest takie proste. Wiesz, jaka jest sytuacja. Stąd nie możemy nic – odparł mężczyzna w okularach. I chociaż mówił spokojnym i opanowanym głosem, w jego oczach widać było ledwie tłumioną złość.
- Ale to nasz syn! Jak on może go tak traktować?
- To jest Dumbledore, dla niego nie liczy się nic poza nim samym – dodał drugi z mężczyzn znajdujących się w pokoju. – Ludzkie życie nie przejawia dla niego żadnej wartości. Wysyłanie kogoś na śmierć jest dla niego czymś tak normalnym, jak oddychanie.
- Wyobraź sobie, że doskonale zdaję sobie z tego wszystkiego sprawę – warknęła w jego stronę kobieta, po czym zrezygnowana opadła na kanapę obok męża. – Po prostu nie potrafię siedzieć cicho widząc, jak ma w rękach naszego syna. A to, że nie mogę nic z tym zrobić, jest jeszcze bardziej frustrujące – westchnęła.
- Będziecie mogli coś z tym zrobić – dobiegł do nich kolejny głos. Opanowany i spokojny, a zarazem stanowczy.
- Co masz na myśli? – spytał jeden z mężczyzn, ten bez okularów.
- Wracacie na ziemię – powiedział nowoprzybyły. – Tak, wszyscy – odpowiedział na niezadane pytanie.
- Ale jak to możliwe? Przecież nigdy wcześniej…, nikt…
- Masz rację. Sytuacja jest jednak wyjątkowa i Ktoś postanowił zareagować. Wasza trójka ma szansę – a nawet obowiązek – skończyć tą wojnę. Jest jednak kilka warunków – dodał i zaczął wyliczać. – Oczywiście Ktoś nie chce żadnych ofiar. Zbyt wiele ludzi straciło już życie w tej wojnie. Zdajemy sobie jednak sprawę, że może się to nie udać. Starajcie się jednak, by liczbę ofiar zminimalizować do niezbędnego minimum. Poza tym o waszym powrocie nie może wiedzieć zbyt wiele osób. Jak poprzednio: niezbędne minimum. Jasne? – spytał patrząc na nich z wyczekiwaniem. Gdy przytaknęli, kontynuował. – Zapytani o powód waszego powrotu, możecie mówić prawdę. Jednak obowiązuje was milczenie na temat tego, jak Tu jest. Na ziemi znowu będziecie ludźmi, a co za tym idzie, można was zabić. Co prawda Ktoś nie chce, byście wrócili tu po paru dniach, dlatego będzie to trudniejsze, ale nie niemożliwe. Każde śmiertelne zaklęcie lub klątwę będziecie mogli cofnąć w ciągu godziny. Wystarczy użyć bezoaru i wypowiedzieć najprostsze zaklęcie lecznicze. Poza tym każdy z was może tego użyć tylko raz na jednej wybranej osobie, nawet jeśli będzie już martwa. Po zakończeniu wojny będziecie mieć tydzień, by pozałatwiać ostatnie sprawy, następne wrócicie tutaj. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałem – skończył mówić. – Jakieś pytania?
- W jaki sposób możemy im pomóc? – spytała kobieta.
- Głównie pokazując im inne możliwości działania. Nie możecie w sposób bezpośredni wpływać na ich decyzje, ale uświadamiać, że można działać inaczej i jakie to może mieć skutki. Poza tym w bezpośredniej walce, ale bez narażania życia – wyjaśnił.
- Kiedy ruszamy? – spytał jej mąż.
- Jak tylko będziecie gotowi.
Troje dorosłych po raz ostatni spojrzało na ekran, gdzie czarnowłosy chłopak siedział na parapecie okna i niewidzącym wzrokiem wpatrywał się w gwiazdy. Zaraz potem ruszyli za mężczyzną.
