Pierwsza rzecz, która nie pasowała Naruto, kiedy wszedł do domu, to był płacz, dochodzący z kuchni. Chłopak rzucił siatkę z zakupami na podłogę i ruszył na poszukiwanie źródła hałasu. Odkąd skończył 9 lat, nikt w tym domu nie płakał, więc to było dla niego nie lada zaskoczenie. Ku jego jeszcze większemu zaskoczeniu, okazało się, że to Minato płakał. Chłopak potrząsnął głową, zupełnie tego nie rozumiejąc.

Odkąd pamiętał, jego ojciec był najtwardszym facetem na ziemi. I najdziwniejszym. Ale przede wszystkim najtwardszym. Nie można go było zmiażdżyć ani dobrze wymierzonym argumentem, ani młotkiem. Najlepszy przykład to jego wychowywanie Naruto. Ani razu nie podniósł głosu, a tym bardziej ręki. O uronieniu łzy nie mówiąc. Poza tym nigdy się nie bał i nigdy robił czegoś bez sensu.

Naruto z trudem przełknął ślinę, zastanawiając się, czy w ogóle powinien interweniować. Znał wiele obliczy rodziców, a Minato jeszcze nigdy przy nim nie płakał, więc to była dla niego wielka niewiadoma. Chłopak zamknął oczy, zastanawiając się, gdzie w tej sytuacji jest Kushina. Jego matka z pewnością by potrafiła uspokoić Minato, ale dopiero po chwili przypomniał sobie, że jego rodzice są skłóceni.

Chłopak z niechęcią uznał, że Kushina najpewniej siedzi w łazience albo w sypialni, pielęgnując swoją urodę albo czytając książkę i z pewnością ignoruje uczucia męża. Wojna domowa całkowicie wyczerpała psychikę Naruto już kilka tygodni temu i pomimo tak rozległego okresu czasu, nadal nie był w stanie przywyknąć do nowej sytuacji. Martwiło go to, że to tak długo trwało. Takie potyczki jego rodzice zwykle załatwiali w parę minut.

Wziął głęboki wdech, rozgrzał się i powoli wszedł do kuchni. Minato stał przy lodówce, oparty o blat. Jego łzy powoli ściekały po policzkach, wyraźnie był załamany. Musiało się stać coś naprawdę poważnego, a Naruto nie był pewien, co mogłoby się wydarzyć, żeby doprowadzić jego ojca do takiego stanu. Krok po kroku, podchodził bliżej, aż w końcu położył dłoń na ramieniu Minato. Jednak dopiero gdy się odezwał, ojciec go zauważył.

-Tato? Czemu płaczesz?

Minato lekko podskoczył, a potem spojrzał na Naruto z przerażeniem. Najwyraźniej nie chciał, żeby syn widział go w takim stanie. Kilkoma sprawnymi ruchami starł łzy z policzków i na jego twarzy pojawiła się parodia uśmiechu. Naruto znał go zbyt dobrze, żeby nabrać się na coś takiego.

-To nic. Już wróciłeś? Gdzie zakupy? Przecież nie możemy jeść samych talerzy.

-Tato, co się dzieje? Powiedz mi.

Minato potrząsnął głową i poklepał Naruto po ramieniu.

-To... naprawdę nic. Nie przejmuj się tym. Lepiej przynieś te zakupy, padam z głodu!

Naruto przez chwilę chciał drążyć temat, ale spojrzenie Minato było tak błagalne, że po prostu odpuścił. Odwrócił się na pięcie i wrócił po siatkę z zakupami. Nie cierpiał chodzić na zakupy, ale odkąd Minato i Kushina się pokłócili, nie miał innego wyjścia, chyba że miał zamiar żywić się samym żarciem na wynos. Kiedy wrócił z tobołkiem, jego ojciec właśnie wyciągał patelnię i garnek, gotując się do kulinarnej sztuki.

Chłopak posmutniał, chowając niepotrzebne produkty do szafek i lodówki. Kiedy był mały, nie było dnia, żeby jego rodzice nie gotowali razem. Oboje mieli ogromną pasję do kucharzenia i, niestety, nie zawsze była ona jadalna, ale przynajmniej Naruto miał wymówkę, żeby nie jeść groszku albo brokuł. Teraz wspólna kolacja, o ile takowa występowała, co było rzadkością, nie miała już takiego... klimatu.

-Pomożesz mi?

Naruto spojrzał na ojca z podejrzliwością. Odkąd chłopak spalił dwa garnki i czajnik elektryczny, miał kategoryczny zakaz korzystania z czegokolwiek, co nie było nożem, deską do krojenia i tarką. Dlatego właśnie ta propozycja tak go zaskoczyła.

-Masz za dużo garnków?

Minato zachichotał, po raz pierwszy nie robiąc czegoś sztucznie.

-Nie, nie. Akurat mi brakuje garnków. Ale mógłbyś chociaż pokroić marchewkę.

To akurat Naruto mógł zrobić bez większego problemu. Uważając, żeby się nie pociąć i nie dać Minato powodu, do obarczenia chłopaka szlabanem na dotykanie noża, blondyn starał się rozwikłać zagadkę tajemniczych łez. Co one mogły oznaczać? Co doprowadziło ojca do tego stanu? Te pytania drażniły Naruto na wszystkie możliwe sposoby, a najgorsze było to, że nie potrafił znaleźć na nie odpowiedzi.

Kiedy marchewka, cebula, ziemniaki i coś jeszcze zostało pokrojone (Naruto potem siekał automatycznie i nie zwracał uwagi na to, co to było), Minato zanurzył się w świecie gotowania, a chłopak uciekł na górę do swojego pokoju, żeby sprawdzić, czy wszystko ma przygotowane do pracy. Oczywiście, dzisiaj już nie musiał pracować, była sobota, a on w soboty nie pracował, ale wolał mieć wszystko pod ręką.

Kiedy wbiegł po schodach i już zmierzał prosto w stronę swojego pokoju, coś go podkusiło, żeby zajrzeć do sypialni i, przy okazji, wygarnąć Kushinie, co o niej myśli, że zostawiła tak Minato w potrzebie. Jednak, ku jego gigantycznemu zdumieniu, pokój rodziców był idealnym przykładem tego, co się dzieje z pomieszczeniami po przejściu miniaturowej trąby powietrznej. Naruto zaczął mieć przypuszczenia, że Minato pokłócił się ostro z Kushiną i ta po prostu sobie poszła, zostawiając go na jakiś czas.

Wściekle tupiąc poszedł do swojego pokoju, zły na oboje dorosłych. Nie potrafią tego załatwić jak cywilizowani ludzie? Usiadł ciężko na łóżku, chowając twarz w dłoniach. Nie był pewien, jak długo zdoła to wytrzymać. A sądził, że gorzej być nie może, odkąd Minato odkrył, gdzie on pracuje. Wtedy miał kilkugodzinne, prywatne piekło, pełne zdenerwowanego spojrzenia i głosu ojca, pełnego rozczarowania. Ale wytrzymał.

Kiedy zszedł do jadalni, gdy Minato go zawołał na obiad, był zaskoczony, że ojciec nakrył tylko dla dwóch osób. Przez chwilę był pewien, że to tylko pomyłka, ale w końcu uznał, że Kushina pewnie postanowiła zostać na noc u jednej ze swoich przyjaciółek. Bez słowa pomógł Minato rozłożyć pysznie pachnące dania na stół, a potem zapychanie sobie ust bez problemu wybiło mu z głowy myślenie o matce.

Gdy talerze już opróżniono do czysta, Naruto zajął się tradycyjnie zmywaniem, podczas gdy Minato nie ruszył się z krzesła na krok. To było do niego niepodobne. Zawsze się zrywał i coś robił, żeby pokazać synowi, że go nie wykorzystuje. Tym razem jednak tylko ukrył twarz w dłoniach, udowadniając Naruto, że dzieje się coś naprawdę niedobrego. Kiedy skończył, a Minato nie zmienił pozycji, chłopak postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.

-Tato, co się dzieje?

Minato potrząsnął głową, strząsając dłoń Naruto z jego ramienia. Chłopak jednak nie odpuszczał.

-Gdzie mama? Znowu się pokłóciliście?

Ojciec Naruto wreszcie podniósł wzrok, wyraźnie z trudem podejmując jakąś decyzję. W jego oczach widać było wielki ból i rozczarowanie.

-Odeszła. -wymamrotał z trudem, a potem spuścił wzrok jak szczeniak, oczekujący nagany ze strony właściciela. Naruto zamarł na chwilę, a potem uśmiechnął się kpiąco.

-Niby gdzie? Pod most? Wróci za godzinkę, dwie. Tak jak ostatnio, pamiętasz?

Naruto pamiętał. Kushina zrobiła ogromną aferę, spakowała walizkę i powiedziała, że więcej nie wróci. Nie wzięła jednak ani pieniędzy, ani żadnych wartościowych rzeczy, więc nawet Minato się tym nie przejmował. Wróciła po niecałej godzinie, rozpakowała się i przez kilka dni nie odezwała się do nich słowem.

-Nie tym razem.

Naruto zamrugał, spoglądając na ojca z zaskoczeniem.

-Jak to nie tym razem?

Minato zerwał się z krzesła, strasząc chłopaka. Mebel z hukiem upadł na podłogę, wywołując więcej zamieszania niż mina mężczyzny.

-Poszła mieszkać ze swoim nowym chłopakiem.

Ton Minato wyraźnie świadczył o tym, jak wściekły on jest. Naruto potrząsnął głową, siląc się na drwiącą minę. No bo z kim mogłaby chodzić Kushina? Lata, kiedy jeszcze była piękna, minęły dawno temu i Naruto zawsze uważał, że opisując ją, Minato zdecydowanie przesadza z epitetami. A teraz okazuje się, że ktoś jeszcze mógłby mieć podobną opinię.

-Kto?

Minato pokręcił głową, niezdolny do wypowiedzenia słowa. Wtedy do Naruto dotarło.

-Kakashi?

Mężczyzna, po chwili wahania, skinął głową. Chłopak mimowolnie otworzył usta z zaskoczenia. Pamiętał Kakashiego, swojego byłego trenera karate. Byli dobrymi przyjaciółmi, choć dzieliła ich spora różnica wieku. Potem Naruto odkrył, że jego sensei miał... romans z Kushiną. Zdenerwował się i powiedział o wszystkim Minato, rozegrało się małe piekło i Kakashi zniknął z ich życia. Wtedy Naruto sądził, że raz na zawsze.

-Jesteś pewien, że...

-Tak, jestem pewien! -krzyknął Minato, chodząc po całym pomieszczeniu i zaciskając dłonie w pięści. Naruto z trudem przełknął ślinę, nieco przestraszony zachowaniem ojca.

-Na pewno wszystko się ułoży... Nie przejmuj się.

Minato spojrzał na niego ze wściekłością i zdziwieniem.

-Mam się nie przejmować?! Moja żona pieprzyła się z tym siwowłosym sukinsynem, a potem się wyprowadziła! A mój syn jest, jakby tego wszystkiego było mało, dziwką!

Naruto nie przejął się ostatnim zdaniem. Słyszał to wystarczająco często w pracy, więc przywykł i przestał reagować. Postanowił zastosować wobec ojca ten sam manewr, który stosował wobec nadpobudliwych klientów. Poczekał, aż się zmęczy samą złością i dopiero wtedy wkroczył, powoli podchodząc i powstrzymując go łagodnie od ciągłego chodzenia.

-Hej, tato, spokojnie. Jestem tu i cię kocham. Skoro ona nie potrafi docenić twojej miłości, to się nie liczy. Zapomnij o niej, nie jest ciebie warta.

Minato spuścił wzrok, wyczerpany.

-Ja... Ja już nie wiem, co robić... -załkał. Naruto objął go i ścisnął lekko, a potem poprowadził do stołu. Kiedy ten usiadł, chłopak stanął za nim, kładąc mu dłonie na ramionach. Minato potrząsnął głową i rozmasował mięśnie twarzy, wzdychając ciężko.

-Przepraszam, Naruto. Nie chciałem... nie chciałem cię tak nazwać. Przepraszam.

-Musisz się bardziej postarać, żeby mnie zranić. -stwierdził łagodnie Naruto- Wyrobiłem sobie odporność.

Minato westchnął ciężko, kiedy poczuł, jak dłonie chłopaka zaczynają lekko ugniatać jego ramiona.

-Co ty robisz?!

-Jezu, wyluzuj. Mały masaż na rozluźnienie. To nie boli, a ty reagujesz tak, jakbym chciał cię zgwałcić.

Minato zamknął oczy, postanawiając, że nie skomentuje tego. Pozwolił, żeby Naruto pokazał, co potrafi i pod koniec sam nie potrafił tego ukryć: podobało mu się. Masaż był długi i łagodny, trwał ponad godzinę, a przez ten cały czas Naruto słowem nie zakomunikował, że musi odpocząć. Potem Minato czuł się... o wiele lżej. Nie mógł nie podziękować Naruto za to wszystko, choć miał wrażenie, że nie naprawi swojego błędu.

Naruto z westchnięciem usiadł przed komputerem. Było już po kolacji, a Kushina nadal nie wróciła, co wyraźnie świadczyło o jej intencjach. Chłopak ze złością stwierdził, że skoro nie chce, to niech w ogóle nie wraca. Doskonale sobie w sumie poradzą bez niej. Kiedy tylko czat się otworzył, od razu połączył się z Kibą i zaczął mu się żalić, rozpisując mu, co się działo tego dnia. Zawsze zwierzał się Inuzuce.

Kiba był prawdopodobnie jedyną osobą postronną, której dobrowolnie powiedział o swojej pracy. Ten nie robił mu ani wyrzutów, ani go nie krytykował, ale wydawał się być zainteresowany tą profesją. Ostatecznie jednak uznał, że musiałby wyrzec się ciastek i nocnych spacerów z psem, a na to nie potrafiłby się zdobyć.

Kiiiiba: Ale jazda. Ale na serio zwiała do Kakashiego? O.O

Kyuu: Nawet nie mów. Może w sumie nie wracać.

Kiiiiba: Ale twój ojciec na serio się popłakał? Myślałem, że on nie potrafi!

Kyuu: To nie jest śmieszne! Dupek z ciebie. -.- Foch.

Kiiiiba: Oj, ale ja nie mam ci czym zapłacić za tego focha!

Kiiiiba: A właśnie, idziesz jutro się rozbierać, co?

Kyuu: Nie, nie daję prywatnych występów.

Kiiiiba: W końcu cię na to złapię, zobaczysz! :D Ale nie, tak sobie myślałem, czy nie wyskoczyć gdzieś na pizzę całą paczką. Co ty na to?

Kyuu: Nope. Muszę być w dobrej formie. W następną sobotę.

Kiiiiba: Ej no! To cały tydzień! Ja tu umieram z głodu! x.x

Kyuu: To zjedz psa xD

Kiiiiba: To nie było śmieszne. .

Naruto postanowił zakończyć rozmowę, zanim całkowicie wyprowadzi przyjaciela z równowagi. Żartowanie sobie z jego psa źle się kończyło. Zawsze. Dlatego chłopak wolał nie ryzykować. Jeszcze raz się przeciągnął i zakopał się pod kołdrą, gasząc światła. Zanim zasnął, jego wzrok padł na stare zdjęcie, na które padał blask księżyca. On, Minato i Kushina w parku, szczęśliwi i roześmiani.

Te czasy już na pewno nie wrócą.