To moja pierwsza miniaturka i przedstawia co stało się po rozstaniu Willa i Lyry.

Byłam bardzo zaskoczona istnieniem na tym portalu tylko jednego fika po polsku z tej tematyki. Mam nadzieje że uda nam się to zmienić. Dlatego proszę o komentarze.

Lyra przekroczyła bramę ogrodu botanicznego. Usiadła na ławce. Za kilka minut południe. Oddała się rozmyślaniom.

Kiedy kilka miesięcy temu skończyła się wojna Will przyrzekł jej że co roku w jeden umówiony dzień przyjdzie na ławeczkę w ogrodzie botanicznym w jego świecie. Oksford Lyry i Oksford Willa powinny się na siebie nałożyć. Za kilka minut przyjdzie. Będą siedzieć obok siebie, prawie się stykając, ale jednak oddzieleni granicą światów.

Popatrzyła na Pantalajmona. Siedział tęskniąc za towarzystwem Kirjavy. Tęsknił za ciepłym dotykiem dłoni Willa. Dziewczyna poczuła przyjemny dreszcz kiedy Pan przypominał sobie tą przyjemność.

Wreszcie sama spróbowała przypomnieć jego twarz, brzmienie głosu, spojrzenie oczu. Pamiętała dokładnie kiedy widziała go ostatni raz. Zamykał wtedy przyjście do jej świata patrząc na nię z takim smutkiem. Ta scena wryła jej się na zawsze w pamięć.

Rozstania są gorzkie. Zwłaszcza jeśli są to rozstania na zawsze.

Will szybko wbiegł do ogrodu, był prawie spóźniony. Gdyby zawiódł Lyrę nigdy by sobie tego nie wybaczył.

Usiadł. Zegar właśnie wybił dwunastą.

Wyobraził sobie że właśnie trzyma ją za rękę. Dlaczego, dlaczego właśnie oni, ci którzy zrobili tyle dla ratowania Pyłu, zostali tak brutalnie rozdzieleni? Gorzkie łzy pchały mu się do oczu. Do jego myśli przedostało się wspomnienie.

-Czy jest jakiś inny sposób do podróżowania między światami?

-Tak, jest nią wyobraźnia - odpowiedziała anielica Xampiana.

Czy mógłby przedostać się w ten sposób do Lyry? Tak jak jego ojciec podróżował między światami? Zamknął oczy i wysilił swój umysł. Wiedział że ona siedzi tuż obok niego. Miał do pokonania jedną z naj cieńszych barier i jednocześnie najmocniejszych. Wyobraził sobie dotyk jej dłoni. Jej głos. Zapach.

-Will! - To było takie realistyczne. Mógłby przysiąc że naprawdę ją usłyszał. Mógłby przysiąc że naprawdę trzyma jej delikatną dłoń. Jednak naprawdę coś trzymał. Jakiś ciepły przedmiot. Czyżby Xampiana mówiła prawdę? Otworzył za strachem oczy. Był w Oksfordzie. Dokładnie w ogrodzie botanicznym. Ale to nie był ten sam ogród w którym był jeszcze przed chwilą. Ze zdziwieniem zobaczył inne drzewa, kwiaty, krzewy. Odwrócił głowę. Obok niego siedziała najmilsza istota ze wszystkich.

-Lyra?

Dziewczyna siedziała w milczeniu. Była niemożliwie blada.

-Jak się tu znalazłeś? Nie zniszczyłeś noża? Will, kochany jak?

Nie był w stanie odpowiedzieć. Zamiast tego pocałował ją. Długo i namiętnie.

To była jego Lyra.

Rozstania są gorzkie. Ale warto je przecierpieć dla słodyczy powrotów.

I jak? Mam nadzieję że się podobało. Jakieś zastrzeżenia? Piszcie.