Prolog
- Dlaczego zawsze muszę Ci pomagać z tym gównem? - Aomine zgrzyta zębami, opierając stopę na niskim podeście. Kise opiera się dłońmi o ścianę, wciągając i tak płaski brzuch.
- Nie żadne gówno, tylko porządny, skórzany gorset. - Chłopak sapie z wysiłkiem. - Jeszcze trochę mocniej, dobrze? Dam radę. - Aomine pociąga za sznurki z rozdrażnieniem i z pewną dozą przerażenia wpatruje się w wyraźne pod skórą i materiałem, stalowe fiszbiny. - I pomagasz mi, ponieważ ślicznie Cię proszę, a sam nie dałbym rady. - Wyplucie tych kilku słów jest dla Kise nie lada wysiłkiem, uśmiecha się jednak lekko. - Kurwa, ale to gówno niewygodne.
Aomine kręci głową z irytacją i przekłada pozostałe mu sznurki przez dolną część tych ciasno związanych, wsłuchując się w ciężki oddech nieprzyzwyczajonego Kise. - Na takie właśnie wygląda. A tak poza tym, wiesz że jesteś zjebem? - Aomine przysiada na karminowej kanapie, ścierając pot z czoła. - Skoro już musisz nosić to cholerstwo, to nie byłoby Ci łatwiej gdybyś nosił go od czasu do czasu poza spotkaniami z klientami? Nie męczyłbyś się aż tak. - Kise prostuje się nieporadnie i schodzi z podestu. W odpowiedzi na słowa Aomine prycha pogardliwie. - Nie żartuj sobie ze mnie. Za każdym razem gdy to ściągam mam ochotę rzucić tym w kąt i nigdy więcej nie wkładać, miałbym to jeszcze nosić na co dzień? W życiu. Jeszcze by mi się wytworzyło prawdziwe wcięcie w talii i Momoicchi zabiłaby mnie za kradzież klientów. - Mężczyźni zaśmiali się cicho. - Poza tym, Kurokocchi też ich nie znosi gdy nie musi. - Kise zakłada na stopy czarne buty na obcasie i jęczy cierpiętniczo. - Aominecchiiiii, dlaczego tobie nie każą zakładać tych babskich szmat? - Chłopak nie może wcisnąć na stopę lewego buta, wyciąga więc przed siebie ręce, próbując go założyć, ciasno zasznurowany gorset nie jest jednak w tym momencie pomocny. Aomine pochyla się nad nim i pomaga mu z nieznośnym butem. - O nie, ja się do tego nie nadaje. Wyobrażasz sobie mnie w tej skórzanej trumnie? Ja nie bardzo. - Kise uśmiecha się z wdzięcznością. - Och, pewnie wyglądałbyś rozkosznie...- drażni się z wyższym mężczyzną, przeczesując jego krótkie, granatowe włosy. - Szpilki, wpijające się gatki, overbust, może na to fartuszek...? Chciałbym to zobaczyć. - Kise prawie dusi się ze śmiechu, choć w swojej sytuacji nie może być pewny czy właśnie to jest powodem. Aomine chwyta go za nadgarstki i przyciska do oparcia kanapy. - A nie wolałbyś zobaczyć mnie bez tego wszystkiego. - Ciepły oddech drażni ucho chichoczącego Kise. - Aominecchi...bardzo chętnie, ale może nie dziś... - Chłopak wyswobadza się z uścisku i całuje opierającego się o jego uda Aomine. Ten przeciera czubek nosa z niezadowoleniem. - Następnym razem chcę normalnego całusa. - upomina się, siadając obok. - Może go dostaniesz.
- Ryouta, na co ty jeszcze czekasz? - Ruda kobieta po czterdziestce otwiera drzwi zamaszystym gestem. - A ty, Daiki, czemu tu siedzisz? Do baru, czekać na klientów, za darmo Cię tu nie trzymam! - Kise wychodzi w ślad za kobietą, machając Aomine na pożegnanie.
„Lupanar" wita kolejną, pracowitą noc.
