„Wielka Sala"
Słoneczny dzień, ale mało kto był na błoniach. Cała szkoła skupiła się w Wielkiej Sali, gdzie trwała kłótnia.
- Jesteś głupią szlamą, Granger.
- To ty jesteś obślizgłym karaluchem, Malfoy.
- I kto to mówi, bobrze? - zaśmiał się blondyn.
- Cicho, fretko. Gryzonie głosu nie mają.
- A ty to co? Ptak?
- Nie, czarownica. Ty zapyziały idioto.
- Idioto? Odezwała się gruba jędza.
- Wypłowiały szkieletor! - krzyknęła.
- Przemądrzała kujonica!
- Arystokrata od siedmiu boleści!
- Szlamowata zdzira!
- Ohydny wąż!
- Spokój! - krzyknęła przybyła McGonagall.
Cisza, jaka zapadła była nienaturalna i złowroga. Po chwili wszyscy rozeszli się.
- Granger! Malfoy! Za swoje haniebne zachowanie macie szlaban! Jutro punkt dwudziesta.
Oboje pokiwali głowami.
