Było sobotnie popołudnie, kiedy Sam i Lucyfer oglądali telewizję. Szatan zażądał obejrzenia wszystkich filmów, w których był w jakikolwiek sposób przedstawiony jako diabeł. Winchester podejrzewał, że zrobił to tylko po to, by móc ponarzekać, ale po prostu milczał, puszczając coraz to kolejne filmy i seriale.

— To wcale nie było tak — burknął Lucyfer, a Sam wywrócił oczami.

— Mam dość — powiedział. — Został nam jeden serial. Jeśli ten ci się nie spodoba, to po prostu się poddaję.

— No ale zobacz! Zobacz jak mnie przedstawiają media! — Szatan wskazał na telewizor.

— Masz — Sam wcisnął mu w ręce miskę popcornu i włączył „Lucifera", nagranego przez siebie parę dni temu.

Kiedy doszli do czwartego odcinka Lucyfer spojrzał zdezorientowany na telewizor.

—Dlaczego ja krwawię? — spytał przerażony. — Dlaczego on krwawi? — powtórzył, tym razem pamiętając, że to tylko fikcyjna postać.

— Naprawdę mam ci zaspojlerować? — spytał Sam, doskonale wiedząc jaka będzie odpowiedź.

— Tak! Nie! Nie wiem… — powiedział rozdarty. — Tak trochę.

— Tu się nie da zaspojlerować „tak trochę". Albo chcesz wiedzieć, albo nie — Sam spojrzał rozbawiony na swojego partnera.

— Nie chcę — zadecydował ten w końcu, opatulając się bardziej kocem, mimo że było lato, klimatyzacja w bunkrze już dawno wysiadła, a w pokoju było ze trzydzieści stopni.

Kiedy Sam włączył kolejny odcinek, całkowicie go zignorował na rzecz obserwowania archanioła, który tak zabawnie marszczył brwi, kiedy coś mu nie pasowało, i który robił co jakiś czas minę świadczącą o tym, że doskonale wiedział iż coś się wydarzy.

— Lucy? — spytał, zanim zdążył ugryźć się w język.

Teraz szatan przyglądał mu się ciekawie, jakby Winchester znał wszystkie odpowiedzi na dręczące go pytania.

— Co myślisz o… o tym, żebyśmy mieli naszą własną Trixie? — spytał Sam szybko, czując jakby coś ściskało jego gardło.

Nigdy o tym nie rozmawiali, a Sam, mimo wszystkiego co im się przydarzyło, naprawdę chciałby mieć kiedyś jakieś małe bobo biegające po ich własnym domu. Może niekoniecznie na przedmieściach, ale byle własnym i z Lucyferem i ich dzieckiem w środku.

— A który z nas, geniuszu, miałby ją urodzić? — spytał Lucyfer, a widząc minę Sama dodał:

— Może kiedyś, jak coś wymyślimy. I jak już będę wiedział, dlaczego krwawił.

Winchester pocałował go nie mogąc przestać się uśmiechać.