-Czyli dostanę tę pracę?
-Tak. Zaczyna pan dzisiaj o 24. - odezwał się głos w słuchawce.
-Naprawdę, nie wiem jak mam panu dziękować!
-Miło nam, że panu jest miło.
Rozłączył się. Po chwili w pokoju rozległ się okrzyk radości. Nareszcie dostał pracę. Natychmiast zadzwonił do Sonnyego. Wszystko mu dokładnie poobjaśniał i opowiedział.
-Wiesz, że robota nocnego strażnika nie będzie łatwa. Poza tym, wiesz co mówią o tym miejscu – narzekał Sonny. Jednak Aaron się nie poddawał.
-Wiesz, że to jedyna robota na którą się nadaje. Poza tym, to się stało 20 lat temu. Czemu ludzie jeszcze o tym nie zapomnieli? - rozmyślał Aaron.
-Dobra – westchnął Sonny – Nie będę cię powstrzymywał. Tylko nie zapomnij o hełmie.
-Żarty o 87 w twoim wykonaniu robią się już nudne. Cześć.
Została mu tylko godzina. Był szczęśliwy, lecz jednocześnie lekko zaniepokojony. To prawda, o tym miejscu krążyły legendy. Niektóre opowiadają nawet o morderstwie, o radioaktywnych pierwiastkach, czy nawet armii metalowych kulek.
-Dobra. Wszystko będzie dobrze. Nie stresuj się... Będzie super – rozmawiał ze sobą.
Zaczął się pakować. Zabrał trochę kanapek, wodę, baterie do latarki. W ostatniej chwili spojrzał na przestrzeń między łóżkiem a szafą. Leżała tam stara, przekazywana z pokolenia na pokolenie strzelba myśliwska i pudełko z nabojami. Wziął ją na wszelki wypadek. Następnie zamknął wszystkie drzwi i wyszedł. Miejsce pracy było niedaleko, zaledwie kilkanaście przecznic dalej. Niespiesznym, wesołym krokiem udał się do restauracji. Miasto było powite nieprzeniknionym mrokiem, jeździło już mniej samochodów.
-Jaki ten świat jest piękny – pomyślał. W końcu doszedł do małego budynku. Przypominał raczej przydrożny bar niż prawowitą restaurację. Szef powiedział mu o schowanym pod schodkami pudełku z zapasowymi kluczami i ekwipunkiem stróża nocnego. Schylił się i zabrał pudełko. Otworzył drzwi, nad którymi wisiał szyld i rysunek czterech robotów :
FREDDY FAZBEAR PIZZERIA ZAPRASZA!
