Wybory prezydenckie 2015r.
Andrzej Duda raźnym krokiem wszedł do swojego gabinetu prezydenckiego. Tak, teraz z dumą mógł powiedzieć, że ten szczególny kawałek podłogi był jego; wygrał te cholerne wybory i pobił Bronka. Walić, że obiecał mnóstwo rzeczy - głupi lud i tak nic nie zauważy.
Tak, Andrzej miał naprawdę powody do dumy. Ale nie miał powodów do zaskoczenia… aż do teraz.
-No siemka! - wrzasnął niski blondyn, beztrosko majtając nogami, siedząc na biurku prezydenta. I nawet nie było ważne, dlaczego ten akurat blondyn z beztroskim wyrazem twarzy wlazł do jednego z najbardziej strzeżonych pomieszczeń kraju; po głowie prezydenta chodziły raczej pytania w stylu: Dlaczego on ma spódnicę?
-Ooo, to ty jesteś Andżej Duda? - zapytał chłopak, zeskakując z biurka; świeżo upieczony prezydent był pewien, że blondyn faktycznie powiedział "Andżej". - Jeeeej! Może nareszcie ktoś wyciągnie mnie z tej dziury budżetowej. Totalnie!
Blondyn przytulił się do Dudy. Prezydent był, lekko mówiąc, zdziwiony.
-Przepraszam… - mruknął w końcu Andrzej, odklejając od siebie chłopaka - ale, kim ty do diabła jesteś?!
-Jestem Polska! - blondyn popatrzył wojowniczo, i kompletnie nie przeszkadzało mu to, że od prezydenta był niższy o jakieś dziesięć centymetrów. - Totalnie najbardziej zafelisty kraj świata! A ty masz mi pomóc, no nie?
-A… acha - odpowiedział po dłuższym namyśle Duda, jednocześnie szukając przycisku wzywającego ochronę. Zanim jednak zdążył wezwać komandosów, do środka wparował były pan prezydent - Bronisław Komorowski.
-Bronek, co ty tu do cholery robisz?! - oburzył się blondyn. - Obiecałeś, że nie będziesz mi przeszkadzał, jak będę witał nowego!
-Kurde, Feliks! - wkurzył się były prezydent. - Nie widzisz, że ten tu to idiota? Dlatego właśnie tak bardzo zależało mi, żeby utrzymać się jeszcze jedną kadencję! Ten tu wsadzi cię do czubków i dopiero będzie afera!
-A tam, nic mi się nie stanie! - prychnął blondyn; zdezorientowany Duda patrzył się to na Bronisława, to na Feliksa. - Specjalnie założyłem spódnicę, dla jaj, kurde, a ty niszczysz moje wejście smoka. Jak ci nie wstyd!
Bronisław miał mu coś odwarknąć, ale Duda psychicznie nie wytrzymał.
-Co się tu, kurwa, dzieje?!
-Wyrażaj się! - mruknął Feliks, a Bronek westchnął.
-Ten tu - Bronisław wskazał palcem na Feliksa, który zaczął bawić się jakimś długopisem - to personifikacja Polski.
Duda chwilę patrzył się na Bronisława w milczeniu. Po pewnym czasie wydukał:
-Serio?
-No.
-I będziemy pracować razem przez caaaałą twoją kadencję! - uśmiechnął się do Dudy Feliks, by dodać mu odwagi.
Nie pomogło.
-W co ja się wpakowałem - jęknął Duda; jego duma z zostania prezydentem gdzieś się ulotniła.
-No i dlatego mówiłem ci, żebyś nie startował w wyborach - przewrócił oczami Bronek.
Polska rzucił długopisem w Dudę.
-Do roboty!
I wtedy Andrzej Duda po raz pierwszy pożałował, że wybrano go na prezydenta.
