Może wstęp wyjaśnienia. Zacznę od nazwy, nie miałam zielonego pojęcia jaki dać tytuł. Długo nad tym myślałam, ale w końcu się poddałam. Uznałam, że jeśli ff musi mieć tytuł to niech to właśnie będzie "Tytuł" ^^
FanFic jest zainspirowany życiem, ponieważ coś podobnego wydarzyło się na mojej lekcji historii z pewnym oziębłym profesorem. Po jakimś czasie uznałam, że wystarczy wytężyć mózg i może powstać z tego całkiem przyjemny tekst. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Pisząc go miałam ciągle przed oczami tarz moje kolegi, który robił Lenny Face'a
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Chciałam dać tą emotikonę na tytuł, ale jak wiecie nie można ustawiać takich znaków w tytule.
/Zapomniałam dodać, że nie posiadam bety i przeprasza z góry za wszystkie błędy.
- Co dostałaś, Hermiona?
- Ja? No... P.
- Coooo? - obaj z Ronem spojrzeli z zaskoczeniem. Ron przybliżył się do Harrego i wyszeptał tak, by tylko oni mógł to słyszeć - Przegrałeś. Masz tydzień.
Przegrał zakład. Jak to w ogóle możliwe? Hermiona zawsze dostaje W z zielarstwa. W jaki sposób dostała tylko P? Jak?! Na Merlina! Teraz musi... Nie. Fuck. Jak mógł się założyć o coś tak głupiego? Znowu dostanie szlaban, Gryffindor straci punkty, a Nietoperz nigdy mu tego nie zapomni.
Neville podniósł rękę .
- P-panie profesorze - Snape uniósł brew - Mogę do łazienki?
- Chce pan do łazienki, panie Longbottom? Nie mogę pana puścić samego. To niezgodne z przepisami.
Neville się uniósł i spojrzał na Harrego niepewnie, który puścił mu oczko. Dawaj stary!
- Ale ja dam radę iść sam, proszę pana.
- Ale powinienem poprosić Filch'a, aby przyszedł tu i popilnował klasy kiedy ja pójdę z tobą, czyż nie? -Powiedział Snape chłodno - Przecież takie są zasady. Chce pan, panie Longbottom, aby dyrektor Dumbledore mnie wylał? Albo aby miał prokuratora* na głowie? Jak cię wciągnie sedes to nie będzie go obchodzić to czy to twoja wina. Będzie ważne to, że ja cię pościłem.
- Ale profesorze. Odwróci sie pan. Nawet nie zauważy - powiedział Neville radośnie, widać ze zaczął czuć się bezpiecznie - Proszę
- A jak wciągnie cię muszla? Kto wtedy mi pomoże? Jak prokurator się zapyta klasy, kto go wypuścił to wszyscy powiedzą, że ja. I to ja będę mieć wtedy kłopoty. Nie pan, panie Longbottom. Przecież nikt nie wstawi się w mojej obronie. Prawda?
Spojrzał na klasę z uniesiona brwią. Harry wiedział, że to moment dla niego. Teraz musi wykonać swoja część zakładu. Musi!
- Ja pana uratuję - rzucił heroicznie
- Tak? - Spojrzał na niego Snape zaskoczony - O, jak miło. Niech pan idzie, panie Longbottom. Mam mojego wybawcę.
Neville wyszedł i spojrzał na Harrego dumny. Jego część zakładu dobiegła końca. Miał znaleźć sposób na przekonanie Nietoperza do wypuszczenia go do łazienki. Teraz Harry. Tylko jak to zrobić by przeżyć?
- Tak. Ja pana uratuje profesorze.
- A jak, panie Potter?
- No rzucę się na pana.
- Rzucisz się na mnie, tak? A jak to pomoże?
- No jak pana zaatakują, to rzucę się. I przygniotę pana. Będę na panu leżał.
- W wiec będziesz na mnie leżał, tak?
Snape spojrzał zaciekawiony na niego. Chyba to przeżyje i może nawet nie będzie tak źle.
- Tak, będę leżał i pana uratuję.
- Rozumiem, że będziesz na mnie leżał w pozycji poziomej - powiedział i pokazał rękoma. Nałożył jedną dłoń na drugą i spojrzał na niego z lekkim uśmieszkiem - I co wtedy zrobisz, jak już się na imię rzucisz i będziesz leżał?
- Niech wyobraźni sobie pan -powiedziałem odważnie. Miał nadzieję, że jeszcze nie przegiął
- A co jeśli, nie potrafią sobie tego wyobrazić, panie Potter? Może mi pan opisz, co wtedy zrobi? -powiedział i uśmiechnął się krzywo
Na Merlina. Co on miał mu odpowiedzieć? Nie chciał zginąć, a zwłaszcza zamordowany przez starego Nietoperza.
- No... Będę leżeć na panu i przytrzymam pana. Będę pana bronić, jak będą do pana strzelać
- Własną piersią, co?
- No oczywiście proszę pana
- Zakładam, że to pan odda pierwszy strzał, panie Potter.
- Może - uśmiechnąłem się i uniosłem brwi znacząco *lanny face* - jeśli da mi pan amunicję i załaduje broń, to nie zawaham się pociągnąć za spust.
- To ciekawie, Potter.
Zrobił to. Zasugerował Snape'owi seks i żyje. Nie ma szlabanu, nie odjął mu punktów. Snape spojrzał się w na niego. Na jego zwykle obojętnej twarzy, widniał teraz rozbawiony uśmiech.
- No no. 5 Punktów dla Gryffindoru, za tą obietnice obrony przed strzałami innych. Możecie iść -powiedział, a cala klasa wybuchał śmiechem. Nawet Ślizgowi sie śmiali. Harry juz miał wyjść, gdy nagle dobiegł go głos Snape'a
- A ty, panie Potter, możesz zostać na chwilę...
Uśmiechnął się złośliwie, a Harry zaklął w duchu.
Fin
Ale czy na pewno?
(myślę nad napisaniem 2 ff, który byłby kontynuacją tego, ale jeszcze zobaczę, wszystko zależy od weny)
