To ja z nową historią! Co ja tu robię? W sumie to wreszcie jestem po maturach, mam czas, nigdzie mi się nie spieszy. Życie jest cudowne!

Mały koncept zrodził się w mojej głowie. Oczywiście przestrzegam przed slashem i innymi dziwnymi rzeczami, które mogą pojawić się tu w trakcie.

Wreszcie coś po polsku, chyba wreszcie przekonałam się do pisania w tym języku, więc mam nadzieję, że koncept przypadnie wam do gustu. Postaram się wyprodukować kolejny rozdział w następnym tygodniu i pociągnąć resztę moich opowiadań (Sliver Spoon i Silent Serpent).

To tyle jeśli chodzi o ogłoszenia parafialne. Miłego czytania życzę!

[+++]

Draco oparł skroń o szybę. Czuł się jakby w jego żołądku znajdował się ogromny kamień. Obserwował wolno poruszające się liście w ogrodzie. Na dworze było ciemno, jedyne co dawało światło to małe lampy umieszczone po bokach ścieżek, oświetlające je mdłym, ciepłym światłem. Draco podążał wzrokiem za ledwo oświetlonymi sylwetkami, spacerującymi ścieżką. Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Przez przypadek podsłuchał rozmowę swoich rodziców i nadal nie mógł opanować emocji.

To nie było normalne. Zwykle był w stanie uspokoić się niemal natychmiast, nie na darmo miał na nazwisko Malfoy. Teraz jednak niepokój zawładnął nim kompletnie. Słowa jego ojca krążyły w jego głowie jak uporczywa ćma, której nie mógł odgonić. Wolałby odłączyć się od wszystkiego, ale nie był w stanie teraz zasnąć. Męczyły go pytania, które pojawiały się w jego głowie. Draco przełknął ślinę z trudem i podkulił nogi pod siebie. Oparł się wygodniej o ścianę, siedząc na parapecie, służącym za kanapę.

Jego brat żył.

Dziecko, które pochowali jego rodzice 13 lat temu nadal żyło. Draco nie mógł słuchać tego na tyle długo, by dowiedzieć się gdzie jest, ale nie miał dobrego przeczucia. Zawsze polegał na instynkcie i tym razem nie zamierzał postąpić inaczej. Chciał go zobaczyć, chciał wiedzieć jaką osobą był jego brat i gdzie się znajdował. Draco nie miał mu nic za złe, nigdy nie żył w jego cieniu. Rodzice otoczyli go opieką i poświęcali jeszcze więcej uwagi po tym, co się stało. Nie mógł jednak zatrzymać wyobraźni. Co by było gdyby jego brat był tu cały czas? Czy teraz siedziałby obok niego na parapecie, ciesząc się z perspektywy dwóch miesięcy wakacji? Może siedziałby u siebie czytając książkę albo spał już spokojnie.

Przymknął oczy wzdychając ciężko. Wiedział, że nie minie dużo czasu nim jego ojciec sprowadzi tu chłopaka gdziekolwiek był. Nie mógł sobie wyobrazić innej sytuacji. Leo tu będzie i Draco z niecierpliwością wyczekiwał jego powrotu. W końcu był jego starszym bratem.

Draco westchnął i zrezygnował z próby zrozumienia tego, co się działo. Będzie musiał przyjąć to wszystko, gdy już się stanie. Podniósł się i wczołgał do łóżka wciąż myśląc o Leo. Chciał, żeby już tu był.

[+++]

Lucjusz Malfoy spojrzał na swoją żonę, która stała na brzegu małego oczka wodnego, znajdującego się w ich ogrodzie. Kiedy się z nią żenił nigdy nie spodziewał się, że z taką właśnie osobą. Wziął za żonę drobną blondynkę, która wydawała się krucha jak porcelanowa figurka. Powoli jednak poznawał kobietę, z którą się ożenił. Młodą pannę Black, a potem Lady Malfoy, która mogła unieść wiele na swoich barkach. Znalazł w niej mały filar, przyjaciółkę, która nigdy nie odeszła. Nieważne jak wielką presję wywierało na nią społeczeństwo. Ona wciąż zaskakiwała go swoją wytrzymałością.

-Kiedy po niego pójdziesz?- spytała cicho. On westchnął cicho, zdejmując z siebie płaszcz. Podszedł do niej, zakładając go na jej ramiona.

-Dzisiaj. Wiesz, że inaczej bym tego nie wytrzymał. Wreszcie go znaleźliśmy i nie mogę teraz stać z założonymi rękoma.- powiedział ostrożnie, starając się dalej brzmieć spokojnie i pewnie.

-Co jeśli ma rodzinę? Jeśli ich kocha i będzie chciał tam zostać?- spytała niepewnie. Nie chciała słyszeć odpowiedzi, przynajmniej nie z własnych ust. Mimo całej siły jaką posiadała to było dla niej za wiele. Była tak blisko odzyskania dziecka, za którym tak tęskniła.

-Będziemy musieli to zaakceptować. Draco również. Nie chcę trzymać go z dala od całej sprawy, to przecież jego brat.- odpowiedział, choć kosztowało go to wiele. Bez słowa obrócił ją do siebie i pocałował krótko. Narcyza spojrzała na niego i uśmiechnęła mimowolnie. -Damy sobie radę…

-W końcu jesteśmy Malfoyami.- dokończyła za niego.- Czekam w sypialni gościnnej. Przygotuję herbatę.

Lucjusz skinął głową i ruszył głębiej w ogród, by wyjść ze strefy, którą obejmowały czary. Podszedł do miejsca, w którym kończył się ogród i wykonał gest różdżką. Żywopłot rozstąpił się, ukazując ukrytą furtkę. Stamtąd mężczyzna aportował się niemal natychmiast, znikając jak gdyby nigdy go tam nie było.