Zastrzeżenie: Nie mam żadnych praw do "The Nanny"
List
„Nigdy nikogo nie kochałam. Nie wierzyłam w miłość. Myślałam, że nie istnieje.
Wiesz dlaczego odrzuciłam Twoje zaręczyny? Dlatego, że zawsze byłeś dla mnie taki opiekuńczy, troszczyłeś się o mnie, chciałeś dla mnie wszystkiego co najlepsze, byłeś po prostu… kochający. Kochałeś mnie tą nieistniejącą miłością. A ja nie chciałam Cię skrzywdzić. Nie chciałam, żebyś był z kobietą, która Cię nie kocha tylko dlatego, że nie wierzy w miłość. Zawsze chciałam, żebyś był szczęśliwy, to wszystko.
Pewnie teraz sobie myślisz, dlaczego nie dałam Ci żadnego wyboru, ale myślę, że tak chyba było lepiej. Dla nas obojga. Cierpiałbyś zawsze, nieważne jaką opcję byś wybrał. Dlatego zadecydowałam za Ciebie.
Jest takie zdanie: „Jeśli kogoś kochasz, pozwól mu odejść.". Pozwoliłam Ci odejść. Czy to znaczy, że Cię kocham? Bo nie znam tego uczucia. Zawsze znałam tylko gorycz, smutek, nienawiść, wściekłość i ból. Jak czuje się miłość?
Widzisz, właśnie dlatego musiałam pozwolić Ci odejść. To było lepsze dla Ciebie, uwierz mi.
Z całą nienawiścią
C.C.
P.S. Zawsze wiedziałam, że nienawidzisz mnie bardziej. (Wiem, że zrozumiesz.)
C.C. "
Klęczał na ziemi przy jej grobie, czytając list i płacąc. Kobieta, którą kochał odeszła. Na zawsze.
Została znaleziona w swoim apartamencie, martwa, po zmieszaniu ze sobą butelki szkockiej i antydepresantów, chwilę po tym jak odwołała swój ślub z niewiarygodnie bogatym gościem, którego imienia nie potrafiła nawet zapamiętać.
Niles nie mógł uwierzyć, że nie żyła. Jego słodka, niebieskooka, blond Babs… Patrzyła na niego z fotografii przy nazwisku, czym nasilała jego ból. Niles nie mógł znieść faktu, że nie potrafił jej pomóc. Nie mógł przeboleć myśli, że nie miał szansy nauczyć jej miłości. Jedyną rzeczą, której chciał w tej chwili była śmierć. Chciał być martwy tak jak ona. Może gdzieś tam, jest jakieś Miejsce Po Śmierci, gdzie mógłby ją znaleźć. I pokazać jej, że miłość tak naprawdę istnieje.
xxx
Kilka godzin później wrócił do domu i położył się spać, z listem przytulonym do serca i obrazem C.C. pod powiekami. Kiedy rano nie pojawił się na śniadaniu, Maxwell poszedł do jego pokoju i znalazł go, leżącego na łóżku bez oddechu z sielskim uśmiechem na ustach i kartką papieru na piersi.
Po sekcji zwłok, lekarze stwierdzili, że miał kolejny zawał i nikt nie był w stanie mu pomóc.
Teraz, pląta się po alejkach w Miejscu Po Śmierci, wystrojony w swój najlepszy garnitur, ze słonecznikami w dłoni, czym zwraca na siebie uwagę tysięcy mijających go kobiet. Ale on nawet na nie nie patrzy. Szuka tej Jedynej, którą zawsze kochał. A, że czas tu się nie liczy będzie miał na to wieczność.
KONIEC?
