—And nobody bringing us down, down down, down, down, down...— Shieda nucił najnowszą piosenkę swojego ulubionego zespołu jednocześnie sprzątając salę treningową.
(W końcu po tylu latach Zed zgodził się na posiadanie sprzętów elektronicznych a to wszystko dzięki mnie Autorka) Dzisaj to Kayn ma sprzątać salę. Normalnie kazałby zrobić to jakiemuś młokosowi gdyby nie dwie rzeczy:
Pierwsza: Kazał mu to zrobić sam mistrz
Druga:Mistrz zostawił Cień mający nadzorować pracę nastolatka.
— Kurwa, ile jeszcze?— Chłopak spojrzał na wyświetlacz telefonu.
— Jest pierdolona szesnasta— Na kilka sekund odwrócił się w stronę bacznie obserwującego go cienia, zmróżył oczy i wrócił do pracy
— Co się gapisz kurwa? Nie masz nic lepszego do roboty— syknął praktycznie niesłyszalne. Jednak nie docenił umiejętności Zeda. Kilka sekund później był ciągnięty do Gabinetu przez mistrza.
—Mogłeś zamknąć mordę Kayn, ale nie. Ty musisz ciągle paplać— ganił siebie w myślach z których wyciągnęło go trzaśnięcie drzwiami.
— Shieda, nie jestem twoim kolegą i masz odnosić się do mnie z szacunkiem. Zrozumiałeś!— Głos mistrza ciął powietrze tak jak jego ostrza, Kayn stał jednak i patrząc w ,oczy" mistrza słuchał tego co mówi starszy.
— Do końca tygodnia sprzątasz stołówkę oraz salę treningową. Może to nauczy cię szacunku. Możesz już iść— Ehhh. Znów straci kolejne godziny na sprzątanie.
— Dobrze Mistrzu. Przepraszam— Shieda skierował się do wyjścia z Gabinetu mistrza. Ma jeszcze trochę do posprzątania.
