Nie chcemy kłopotów, czyli co naprawdę Maria i Denny robili, gdy udawali, że nie słuchają, o czym Ed w szpitalu rozmawia, i co
Nie chcemy kłopotów, czyli co naprawdę Maria i Denny robili, gdy udawali, że nie słuchają, o czym Ed w szpitalu rozmawia, i co z tego wynikło.
Jak mówi jedno z praw Murphy'ego, chcąc uniknąć kłopotów, najczęściej wpada się w jeszcze gorsze. Co prawda, w Amestris nie przejmują się zwykłymi prawami chemii i fizyki, ale prawa Murphy'ego są jeszcze bardziej uniwersalne…
-O czym teraz rozmawiają? – zastanowił się sierżant Brosh, przykładając ucho do drzwi.
-Nie chcę wiedzieć. – podporucznik Ross zatkała uszy. – Wolę nie mieć kłopotów.
-W sumie to ja też… - mruknął sierżant Brosh. – Ale trochę głupio będziemy wyglądać, stojąc na szpitalnym korytarzu z zatkanymi uszami…
-Racja… - przyznała podporucznik Ross. – To co robimy, żeby nie słuchać?
-Czy ja wiem… zagrasz w „prawdę czy wyzwanie"?
-Za mało nas, możemy zagrać w pana na „prawdę czy wyzwanie". – Maria wyjęła z kieszeni sfatygowaną talię.
-Chętnie. – Denny uśmiechnął się złowieszczo. Maria rozdała na trzy.
-Wybieraj. – poleciła, a sierżant wziął osiem kart. Maria wzięła drugi stosik i rzuciła na stół dziewiątkę kier.
Denny wygrał. Uznał to za dobrą okazję, by zrobić to, na co miał ochotę od dawna.
-Mario, prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie. – powiedziała Maria z błyskiem szaleństwa w oku.
-Daj mi buzi. – poprosił bezwstydnie Denny.
Maria zacisnęła pięści. No ale trudno, stało się. Złożyła szybki pocałunek na policzku sierżanta. Ten wyszczerzył się.
-Super, to co, jeszcze partyjkę? – zaproponował.
-Nie. Teraz zrobimy coś innego.
-Co?
-Wyjaśnij mi, dlaczego pułkownik Mustang jest znany z bycia kobieciarzem, a nie ty.
Denny uśmiechnął się szeroko.
-To proste. Kogo obchodzi, że jakiś sierżant jest kobieciarzem? Natomiast pułkownik to co innego… a zresztą ja nie jestem.
-To czemu wyzwałeś mnie, żebym cię pocałowała?
-Bo mi się podobasz. – uśmiech ani na chwilę nie zbladł na twarzy sierżanta.
To nieco zbiło podporucznik z tropu.
-Że co? – zapytała.
-Podobasz mi się. – powtórzył sierżant. – I to już od dawna. Czy…
-Tak. Ty też mi się podobasz.
-To "daj grzeszyć jeszcze"...
I się pocałowali. Długo.
-Czy to jest ta sala, w której leży Stalowy Alchemik?
