(Poprawiony)

Nie posiadam Bleacha, posiadam tylko Ino Kama.


Oto pierwszy rozdział, bardzo mile widziane recenzje. To mój pierwszy fanfick, więc mam nadzieję, że uda mi się go dokończyć ;) Może kiedyś uda mi się to przetłumaczyć na angielski, ale na razie musi niestety pozostać tylko w takiej postaci. Gdyby ktoś był zainteresowany, to proszę pisać ;)


Wspomnienia z życia w Soul Society nie są czymś normalnym. Dusze pamiętają tylko swoje imiona, nic poza tym. Rodzinę znajdują wśród innych mieszkańców Rukongai lub egzystują samotnie. Czasem niektóre odkrywają w sobie dziwne moce, odróżniające je od innych, spowodowane posiadaniem energii duchowej – reiatsu. Wtedy otwiera się przed nimi nowa droga, trudna i męcząca, ale prowadząca prosto do Seiretei – miejsca o wiele bardziej zdatnego do życia niż Rukongai. Lecz zanim się tam dotrze, trzeba najpierw dostać się do Akademii Shinigami, a potem skończyć w niej naukę, co udaje się tylko części kandydatów.

Drogą w kierunku Seiretei szła dziewczyna w biało-czerwonym kimonie. Wyglądała na osiemnaście, może dziewiętnaście lat. Długie, rozpuszczone jasnobrązowe włosy rozwiewały się na wietrze, odsłaniając spiętą twarz. Dzisiaj był jej pierwszy dzień w Akademii, a ludzie z dalszych części Rukongai już na samym początku zaczynali z gorszych pozycji. Wszystko mogli osiągnąć tylko o własnych siłach – nie mieli ani znajomości i statusu, ani pieniędzy na ewentualne korepetycje. Musieli wykazać się prawdziwymi umiejętnościami, by po kilku latach dostać się do jednego z trzynastu oddziałów obronnych.

W końcu dotarła do wielkiej bramy, jedynej przerwie w wysokim murze otaczającym budynek Akademii. Strażnik, po sprawdzeniu jej nazwiska na liście, wpuścił dziewczynę do środka. Stanęła oniemiała. Pod drzwiami do głównej auli znajdował się tłum dwukolorowo ubranych uczniów. Zauważyła, że zdążyły się już nawet wytworzyć mniejsze grupki, które żywo ze sobą rozmawiały. Zwróciło jej uwagę to, że niektórzy pierwszoroczniacy własnowolnie separowali się od innych, patrząc na nich z pogardą i wstrętem. „Szlachta", pomyślała, stając z boku i przypatrując się chłopakowi z pomarańczowymi włosami, który zdawał się nie przejmować tym, co się na około niego działo. Nie była w tym jedyna, ponieważ wyróżniał się już na pierwszy rzut oka. Jako jedyny miał katanę, i to nie w zwykłym kształcie. Przewieszony przez plecy miecz zaczynał się obandażowaną rękojeścią bez gardy, przechodzącą od razu w szeroką podstawę, zwężającą się ku końcowi. Otaczały go szepty, a co poniektórzy nawet wskazywali na niego palcami.

Szmer uciszył się, gdy drzwi budynku otworzyły się i stanął w nich mężczyzna w białym kimonie z czarnym haori, oznaczającym to, że jest nauczycielem w Akademii.

- Od dzisiaj zaczynacie naukę w Akademii Shinigami. Będziecie się tutaj uczyli kidou, zanjutsu, hakuda, hohou oraz znajmości Soul Society i prawdziwego świata. Zostaliście podzieleni na dwie grupy, w zależności od tego, z jakim wynikiem zdaliście test. Teraz proszę, byście po kolei do mnie podeszli. Skieruję was do odpowiednich klas, gdzie nauczyciele wytłumaczą wam dokładniejsze zasady.

Dziewczyna z jasnobrązowymi włosami trafiła mniej więcej do środka kolejki, za wyróżniającego się chłopaka. Czuła się dziwnie, nie wiedząc kim on jest. Wydawało się, że wszyscy dookoła go znają, ale co się dziwić. Nawet plotki zazwyczaj zdążały ginąć nim dotarły do osiemdziesiątej siódmej części Rokungai.

W końcu zbliżyli się do nauczyciela.

- Kurosaki Ichigo – usłyszała, jak mówi chłopak przed nią.

- Sala numer pięć – powiedział sensei z dziwnym wyrazem twarzy.

Następna podeszła dziewczyna, przedstawiając się:

- Kama Ino.

- Sala numer pięć – usłyszała, i poszła we wskazanym kierunku.

„Czyli będę razem z tym dziwnym chłopakiem. Może w końcu się dowiem, kim on jest…", myślała, wchodząc do sali. Mimo to, że na zewnątrz zostało jeszcze sporo uczniów, była już prawie pełna. Nie chcąc dalej blokować przejścia, zaczęła iść wzdłuż ławek, wypatrując jakiegoś wolnego miejsca. Bez zastanowienia usiadła na najbliższym możliwym i dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że sąsiaduje z Kurosakim. Starała się nie patrzeć w jego kierunku, czując, że byłoby to niegrzeczne. Wystarczyło już to, że gapili się wszyscy inni.

Po kilku minutach sala zapełniła się całkowicie i weszła do niej nauczycielka.

- Witam, nazywam się Mao Shioko i będę prowadzić waszą klasę przez całą Akademię. Na koniec każdego semestru będą się odbywały egzaminy z każdego z przedmiotów, i zależnie od wyniku możecie albo zostać tutaj, czyli w klasie dla zaawansowanych, albo spaść do klasy podstawowej. Nie wolno wagarować, o czym mam nadzieję, że nie muszę wam mówić. Każda nieobecność musi mieć solidne uzasadnienie, w innym przypadku zostaniecie wydaleni ze szkoły. Inne rzeczy wyjdą w praniu, więc przejdźmy do pierwszej lekcji. Zapewne nie możecie się już doczekać – dodała, uśmiechając się szyderczo. – Znajomość realnego świata.

Dziewczyna notowała pilnie, słuchając wykładu. Nie mogła się jednak powstrzymać od zerkania na swojego sąsiada, który wydawał się nudzić i myśleć zupełni o czymś innym. Tak minęły dwie godziny, po których nastąpiła przerwa.

- Dobrze, gratuluję, właśnie rozpoczęliście naukę w Akademii Shinigami! – oznajmiła sensei. – Po przerwie będzie to, na co zapewne czekaliście o wiele bardziej, czyli zanjutsu. Radzę, żebyście się za bardzo nie przejadali, bo potem możecie mieć pewne kłopoty – mówiąc to uśmiechnęła się porozumiewawczo do uczniów, wychodząc z sali.

Natychmiast podniósł się hałas. Wszyscy wymieniali ze sobą swoje wrażenia, część mimo ostrzeżenia wyjęła drugie śniadanie i zaczęła jeść. Ino zdecydowała się zagadnąć siedzącego obok chłopaka, ciekawość w końcu w niej zwyciężyła.

- I jak? Podoba ci się tutaj? – zapytała nieśmiało.

Kurosaki spojrzał na nią ze zdziwieniem, po czym zmarszczył brwi.

- Jak to? Nie wiesz, kim jestem? – z całej twarzy emanowało autentyczne zdziwienie.

Dziewczyna spięła się, pewna, że chodzi o jej chłopskie pochodzenie. Szlachta nie poniżała się do rozmowy z takimi jak ona.

- Przepraszam – powiedziała więc tylko cicho, wpatrując się w swoje notatki.

- Hej, co jest z tobą? – zapytał chłopak. – Przecież to nic strasznego. Jestem Ichigo Kurosaki, zastępczy shinigami – przedstawił się, wyciągając rękę.

- I… Ino Kama – odpowiedziała, potrząsając dłonią. – Zastępczy… shinigami?

- No tak, o tym pewnie też nie wiesz. Dostałem moce shinigami jeszcze jako żywy człowiek, więc musieli dla mnie zrobić oddzielną rangę. Teraz, skoro już zginąłem, kazali mi mimo to skończyć Akademię, twierdząc, że za mało wiem o Soul Society, żeby mnie od razu przyjęli do oddziałów. W zasadzie, to muszę przyznać im rację. Chociażby dlatego, że kidou to dla mnie czarna magia jak dla wszystkich tutaj, a to mnie znacząco osłabia. A jak ty się tutaj znalazłaś? – przerwał swoją opowieść i skierował uwagę na dziewczynę.

- W Rukongai powiedziano mi, że jeśli chcę cokolwiek osiągnąć, to powinnam spróbować dostać się tutaj… Nic ciekawego, w porównaniu do twojej historii, Kurosaki-kun… - jąkała się, wstydząc się swojej przeciętności.

Chłopak spojrzał na zegarek wiszący nad tablicą.

- Oho, chyba zaraz zacznie się kolejna lekcja. Musimy się zbierać – powiedział, wstając i czekając na Ino.

Kama, idąc za Ichigo nie mogła pozbyć się wrażenia, że wszyscy w klasie przyglądają się już teraz nie tylko chłopakowi, ale też jej. Wbiła wzrok w podłogę i modliła się, by jak najszybciej wyjść z sali.