Wielkanoc się zbliża. Podobno pierwsi chrześcijanie wierzyli, że Pan powróci w nocy z Wielkiej Soboty na Wielką Niedzielę, więc mamy jeszcze momencik. Akurat dobry, by zacząć wrzucać te wszystkie miniaturki o Sephim, które są za krótkie, by zaśmiecać nimi listę osobno. Po pierwsze, Sephi jest akurat ewidentnie judeochrześcijańskim elementem. Po drugie, walczy z cyklami. Po trzecie, wraca, a więc zawsze jest szansa, że przypomni to Panu, który o nas pamięta (gdyby Pan przestał podtrzymywać swą wolą moje istnienie, palce, którymi to piszę, natychmiast by zniknęły, więc o nas pamięta), ale zawsze to miło, jak przypominają, że ma, tak jakby, tutaj wrócić. Oczywiście, jeśli chce czekać jeszcze dziesięć tysięcy lat albo milion, to nic mi do tego i jestem równie szczęśliwa, jakby miał się paruzjować jutro. ; - )


Skoro Wielkanoc, to prosim. Głupiucieńki crack, summa summarum chyba głównie teologiczny, na pierwszą stronę. Ale naprawdę głupi. Jak wierszyki okolicznościowe.

Advocatus diaboli

(crack, pisany w Wielkąnoc, co sporo tłumaczy; chorobliwi, pozbawieni wyczucia kultury, drobiazgowi, lewicowi księgowi literatury mogliby to nazwać crossoverem z Biblią (ba, poniekąd AU) i KKK, ale to trzeba być wariatem.


Na Sądzie Ostatecznym przeciwko Sephirothowi wytoczono działa potężne – nie zrobił może nic nadzwyczaj złego (w stosunku do standardów działań wojennych), planował jednak średnich rozmiarów ludobójstwo; poza tym ponad wszelką wątpliwość zgrzeszył pychą tudzież bluźnierstwem – przyprowadzono Strife'a, Tifę oraz inne, osobiście dotknięte osoby. Lucyfer, oskarżyciel ludów wszelakich, postawił na emocje.

Po wystąpieniu świadków nikt nie miał wątpliwości, że ten konkretny grzesznik to potwór (większy, na przykład, od Stefana Bandery, któremu Polacy wybaczyli, ba, poprosili Sędziego o złagodzenie kary). Szatan czekał jednak na wyrok z pewnym niepokojem, Najświętsza Panienka z orszakiem świętych dokonywali bowiem – wybacz bluźnierstwo, Panie – cudów, ratując ludzi od śmierci wiecznej. Trudno przecież oczekiwać, by Król Wszechświata odmówił własnej matce. Co gorsza, w tej sprawie przemawiał Orygenes, którego Lucyfer osobiście nie znosił z taką samą pasją, z jaką większość dysfunkcyjnych osób odmawiających jakiejkolwiek pomocy nie znosi psychoterapeutów. Orygenes uwielbiał bowiem, z zapałem godnym lepszej sprawy, nieustannie analizować i interpretować zachowania diabła, a potem wyciągać z niego wnioski co do jego charakteru i działań. Wnioski, zdaniem biesa, absolutnie absurdalne.

Nie zamierzał błagać o wybaczenie ani zgodę na powrót. Nigdy. No, może czasami. Ostatnio częściej. Od tygodnia bez przerwy.

Ojciec Kościoła wyprostował się, posłał wszystkim łagodny uśmiech, westchnął lekko. Wysłannicy piekielni oczekiwali mowy o trudnych warunkach w dzieciństwie, cudzych grzechach, zaniedbaniach wychowawczych, załamaniu nerwowym, latach wykorzystania. Byli na to gotowi, miesiącami szykowali argumenty o wolnej woli.

Nie oczekiwali skupienia się kwestiach formalnych.

— Kyrie, chciałbym zapytać – czy oskarżone Dziecię Twoje kiedykolwiek poinformowano, w dowolnej formie, o istnieniu zasady „nie zabijaj"? Albo „nie krzywdź"? Albo „nie będziesz miał bogów cudzych przede mną"?

Czort zbladłby, gdyby mógł. „Niech Gast okazał się jednym z tych pożytecznych idiotów, niech Hojo miał moment namysłu moralnego, niech była tam jakaś głupiutka laborantka o złotym sercu i duszyczce pełnej ideałów, niech jakiś odważny nieszczęśnik na wojnie w Wutai krzyknął mu w twarz albo mędrzec znad swoich haiku czy kół...".

— Nie. Nigdy.

Diabeł wiedział, kiedy przegrywał. Teraz, na przykład.

— Kyrie, wedle mojej najlepszej oceny, nie zaistniały więc warunki konieczne do popełnienia grzechu — pokornie szepnął święty.

Zapadła cisza. Skrybowie coś sprawdzali. Joab, siostrzeniec Dawida, westchnął ciężko. W takich wypadkach nawet on był bezsilny. Wyrok mógłby zlekceważyć i podważyć, ale jeśli nie zaszły warunki, to...

— Słusznie. Grzechu zabójstwa... i innych, podnoszonych przez Oskarżyciela, nie popełniono, popełniono jedynie straszliwe błędy, wypadki, bez świadomości moralnej wszakże. Drobiazgi, pożądanie, picie, przekleństwa, mogę chyba odpuścić mojemu synowi w takim dniu – odpuszczam ci winy — uśmiech Sędziego spłynął na zebranych.

Nagle nawet Lucyfer poczuł szczęśliwość tak wielką, że dławiła. I nie mniejszą tęsknotę. „Może jednak warto przeżyć tryumfalne mędrkowanie Orygenesa" nieproszone przemknęło mu przez głowę.

Kiedy po dłuższej chwili doszedł do siebie, Sephiroth, udający się do Nieba, z aureolą świętości nad głową, z gracją mijał bramę czyśćcową, do której chyba właśnie wpychano tę dziewczynę... jak jej było, Aeris? Aerith? Earis?... za zostawienie rannego bez pomocy.


*„Grzech śmiertelny wymaga pełnego poznania i całkowitej zgody. Zakłada wiedzę o grzesznym charakterze czynu, o jego sprzeczności z prawem Bożym. Zakłada także zgodę na tyle dobrowolną, by stanowił on wybór osobisty". KKK Niemowlęta nie grzeszą i można by się spierać, co oznacza pełne poznanie. Może psychopatom też się upiecze?