Nie wiem czemu miałam ochotę napisać coś z okazji świąt Wielkanocnych. Co prawda wena przyjść do mnie nie chciała, więc lekko improwizowałam i tak oto powstała ta miniaturka.

U wielu z was pewnie teraz za oknem śnieg prószy i pewnie, jakby jeszcze choinka była, to można by było święta pomylić.

Tak więc wszystkim życzę pogody, gdyż już trochę na króliczka za późno, a dla piszących również weny, gdyś ta bardzo kapryśna istotka często pojawia się rzadziej niż potrzeba!

"Wielkanoc - 'couse Tobi is a good boy!"

- Nee, ne, Deidara-senpai! – krzyknął jak zwykle pobudzony Tobi.

- Czego? – zapytał od niechcenia blondyn.

- A czy sempai wie co dzisiaj jest za dzień?

- A skąd miałbym to wiedzieć, um? – Deidara zastanawiał się o co może jego nowemu, przygupiałemu i nie do końca rozwiniętemu psychicznie partnerowi, który właśnie siedział obok z dziwnym koszyczkiem w rękach, chodzić.

- No bo widzisz sempai. Jest dzisiaj Wielkanoc!

- He? Wielkanoc? Co to? – zapytał zdziwiony.

- No bo widzisz, sempai. Jest to takie święto, gdzie latają kurczaczki, jajeczka spadają z nieba, a baranki się liże! – tłumaczył Tobi, machając przy tym dłońmi w każdą stronę.

- Na serio jest takie święto? – zapytał zrezygnowany. Naprawdę, nawet Honen-sai(festiwal męskiego członka) ma więcej sensu niż to co w tej chwili przedstawił Tobi. Chociaż to Tobi, o którym mówimy. Pewnie przekręcił to i owo. – Ej, chwila! Co to jest?! – Odskoczył od zamaskowanego chłopaka, jednak tamten się nie poddał i pilnował, aby przedmiot trzymany w dłoniach cały czas był tuż przed twarzą blondyna.

-Poliż.

- Ż-że co?!

- Mam dziwne wrażenie, że sempai mi nie wierzy. Niech poliże na przekonanie. – Nie ustępował.

- Zabierz mi sprzed nosa tego barana!

- No, ale on jest słodki. Seeempaaai!

- He?! Słodki? Jak możesz to małe, białe coś nazywać słodkim? Totalne bezguście.

- Poliż, a się przekonasz – namawiał Tobi. – Ja polizałem, więc wiem, że to jest słodkie.

- Co?! Ty już to lizałeś?! Zabierz to ode mnie! A więc miał na myśli smak, um?

Tobi w końcu zrezygnował, skulił się lekko i depresyjnie wpatrywał się w swoje buty. Deidara odetchnął w spokoju.

- Ale to święto jest naprawdę dziwne. Ludziom spadają takie piękne jajeczka, a potem muszą je niszczyć…

- He? – Deidara się zaciekawił. – Wybuchają?

- Nie, nie. – Chłopak ponownie stracił zainteresowanie. – Tuczą je. A mają przecież takie piękne wzorki! Niektóre nawet mają słodkie królisie, jednak tylko Ci wyjątkowi je dostają... O! Popatrz tu! Popatrz tu! - Skakał Tobi z nogi na nogę, a w rączkach trzymał jajko z króliczkiem. Deidara patrzył na niego jak na idiotę. - Widzisz? Widzisz? Tobi ma jajeczko z króliczkiem~! Tobi jest wyjątkowy~!

- Tobi jest kretynem - skomentował Deidara bardziej do siebie niż do kolegi, jednak zamaskowany mężczyzna to usłyszał.

- Wcale nie! Tobi is a good boy~!

- Mniejsza... - Dezaprobata to mało powiedziane, jeśli chodzi o to co w tej chwili czuł fascynata sztuki. - Ej, chwila! Co ty znowu robisz?! - wrzasnął Deidara, kiedy macał swoją głowę. Poczuł, że ma na niej królicze uszy. Już chciał je zdjąć, kiedy spojrzał na Tobiego i aż słów mu zabrakło. Z ust blondyna wyszło tylko jedno słowo: - Serio? - Patrzył załamany na, do cholery, dorosłego mężczyznę, który odstawiał jakiś dziwny taniec ku chwale królików, też nosząc podobne uszy, jak jego sempai.

- Wielkanoc! 'Couse Tobi is a good boy~!


Tak wiem, dupy nie urywa, ale przecież liczą się intencje!

W podsumowaniu, zarówno Tobi, jak i Dei-chan przyłączają się do moich życzeń!