Noya zawsze był hałaśliwy. Usta niemal nigdy mu się nie zamykały, a im bardziej się ekscytował czy złościł, tym głośniej krzyczał. Asahi czasem zastanawiał się czy on w ogóle potrafi szeptać. Często zdarzało się, że nastroje libero zmieniały się w ciągu sekundy. Bardzo łatwo było sprawić mu radość, ale zdecydowanie szybciej rosła w nim wściekłość. Zawsze robił wokół siebie ogromne zamieszanie i wszędzie było go pełno. Aż trudno było uwierzyć, że w kimś tak małym mogło mieścić się aż tyle energii.

Ale chyba właśnie za to Asahi go kochał.

Nishinoya był jego całkowitym przeciwieństwem. Choć teoretycznie ich związek nie miał prawa się udać, w praktyce trwał w najlepsze i nie zamierzał się kończyć. Azumane przyzwyczaił się do impulsywności swojego chłopaka i starał się wyciągać go z kłopotów, w które wpadał kiedy najpierw robił, a dopiero później myślał. A Noya zdawał się zaakceptować fakt, że jego wybranek jest tchórzem o gołębim sercu. Życie atakującego zwyczajnie nabrało kolorów, odkąd poznał Nishinoyę.

Ale w całym tym szaleństwie zdarzały się też spokojne momenty. Ostatnio coraz częściej ich wspólne weekendy wypełnione były słodkim lenistwem. Większość dnia potrafili spędzić w łóżku, przytulając się i rozmawiając. A gdy zapadała noc...

Blade światło księżyca cienką smugą przeciskało się przez niedokładnie zaciągnięte zasłonki. W pokoju było jednak wystarczająco jasno, by Asahi mógł dostrzec twarz śpiącego chłopaka. Yū leżał u jego boku, z jedną ręką wciśniętą pod policzek, a drugą obejmował atakującego w talii. Oddychał miarowo i spokojnie, a usta miał lekko rozchylone. Azumane delikatnie odgarnął przydługą grzywkę, która opadła chłopakowi na oczy. Z samego rana, kiedy tylko się obudzi, zniknie w łazience na kilkanaście minut, by ułożyć sobie fryzurę. Która zresztą idealnie podkreślała jego charakter.

Wiedział, że to dziwne, ale lubił obserwować Noyę, kiedy chłopak spał. Niejeden raz został już przyłapany na tej czynności. Libero miał w zwyczaju obdarzać go wtedy zaspanym uśmiechem i z westchnieniem prosić, by w Asahi w końcu poszedł spać. A on nie mógł nic poradzić na to, że widok libero tak go fascynował. Nie mógł nadziwić się jak ta rozwrzeszczana, ruchliwa istota potrafi zmienić się podczas snu. To był jeden z niewielu momentów, gdy Nishhnoya się uspokajał. Kiedy kładł się wieczorem, przytulał się do swojego chłopaka i nie ruszał się nawet o milimetr. Rano budził się w dokładnie tej samej pozycji. Nie przeszkadzały mu delikatne dotknięcia czy pocałunki, którymi obdarowywał go od Azumane. Czasem tylko uśmiechał się przez sen, mrucząc coś niewyraźnie pod nosem.

Asahi czuł się naprawdę wyjątkowo, mogąc każdego wieczora obserwować jak hałaśliwy libero zasypia u jego boku, zmieniając się nie do poznania. To on był osobą, przed którą Noya odsłonił swoją łagodniejszą stronę. Szczerze mówiąc, nie miał pojęcia, którą wersję Yū woli.

Atakujący uśmiechnął się do swoich myśli. Mocniej przytulił mniejsze ciało, opierając podbródek na głowie libero. Przymknął powieki, dochodząc do wniosku, że zwyczajnie kocha go całego.