A/N: Remake Evangeliona nieźle mi dokopał. Okrucieństwo losu wobec Shinji'ego na dobre pozostało w mojej głowie, co widać poniżej. Krótko, Shinji x Ayanami.


Fragmenty duszy

Niczego nie będziesz robić

To nie twoja sprawa

Tylko nie pilotuj Evy!

Nie wiem

Będziesz pilotował

Ikari Shinji schował głowę w kolanach, ciasno obejmując się rękami, jakby w ten sposób mógł uciec od przelewających się w jego umyśle głosów. Na próżno. Kujący ból w klatce piersiowej nie chciał go odstąpić od chwili spotkania z zastępcą komandora Ikari'ego, który zburzył resztki ledwo tlącej się siły i wiary w słabym ciele chłopaka. Bezlitosna prawda przybrała miano jego nemezis. Chciała się mścić. To on próbował uratować Ayanami. To on ją stracił. To on odzyskał ją na nowo i spotkał kogoś zupełnie innego.

Ocaliłem cię, prawda?
Nie wiem

To on zainicjował trzecie uderzenie i doprowadził świat do ruiny, aby uratować klona swojej matki.

Ani świata, ani czasu nie można zawrócić

Ale Shinji chciał zawrócić. Wrócić do dnia, kiedy stanął przed wyborem: pilotować, czy nie pilotować? W końcu każde jego wybory, przepełnione coraz nowymi nadziejami, zawsze rodziły kolejną katastrofę, zadawały bolesne ciosy. Jednak on sam zadecydował o wstąpieniu w szeregi NERV'u. Wszystko dla obcej wówczas Ayanami Rei.

Dopiero teraz, pośród nieskazitelnie białych ścian i przerażającej ciszy, Shinji znalazł określenie dla swojego uczucia... Platoniczna miłość. Nieświadomie lgnął do dziewczyny stworzonej z genów własnej rodzicielki, której nie pamiętał. Szukał ciepła, powiernika jego cierpień, lojalności, ale żadnych zobowiązań. Jednocześnie ciche szepty podpowiadały mu, że to tylko dotkliwa samotność prowadziła go za Ayanami. Kochał? Jak kochał? Czy po wszystkim, co dla niej zrobił, mógł ją nazwać tylko marnym odzwierciedleniem innego człowieka?

Gorzkie łzy spłynęły po policzkach chłopaka, a dłonie zacisnęły się na materiale białej koszuli. Jego Ayanami przepadła, pozostawiając po sobie inne, puste kopie.

Kopie z fragmentem duszy jego ukochanej matki.