-Mówią, że alchemia narodziła się w kuchni. – odezwała się Riza.
-Ed też tak często mówi. – dodała Winry.
-A nawet nie dotknie garnka.
-Ano nie...
Dwie kobiety uśmiechnęły się szyderczo.
--
ALCHEMIA KUCHENNA- PORADNIK DLA POCZĄTKUJĄCYCH
Lekcja pierwsza- gdy Twój chłopak nie chce pić mleka
--
Winry zaczyna od spojrzenia na zaokienny termometr i upewnienia się, że jest upalnie. Następnie wygania Eda z kuchni i rozgniata w misce cztery duże banany z trzema łyżkami cukru. Teraz dolewa mleka. Dużo, nawet cały litr. Winry sprawdza smak, w razie potrzeby dodaje cukru/mleka/bananów. Gotowy koktajl wkłada na pół godziny do lodówki, tak na wszelki wypadek. A potem...
-EDWAAAARD!
Nalewa pełny kubek (duży!) i podaje małemu alchemikowi. Ten wychyla go duszkiem i prosi o dolewkę, na co Winry skwapliwie przystaje. Sama też pije kubek, resztę oddaje tylko-nie-małemu alchemikowi.
Zamiast bananów można użyć truskawek. Dobra proporcja to 1:1 mleko do owoców.
--
Bywa, że Ed nie ma ochoty na coś płynnego, ale na coś konkretniejszego. Na przykład jajecznicę. Jajecznica z mlekiem jest bardziej puszysta, no i co za smak!
Winry robi ją tak: wbija dwa jajka do miseczki/garnuszka, dolewa z trzy łyżki stołowe mleka, roztrzepuje widelcem i wylewa na rozgrzany tłuszcz. Potem powoli miesza, dodaje nieco soli i pieprzu. I podaje Edowi. Ed je i pyta:
-Jak ty to robisz?
A Winry uśmiecha się nieco.
-To tajemnica.
--
Winry w celu upieczenia ciasta zaczyna, rzecz jasna, od wyrzucenia Eda z kuchni, a następnie podgrzewa do temperatury ok. 35 stopni litr mleka. Mleko ma być ciepłe, nie gorące. 10 dag drożdży Winry rozciera z dwiema łyżkami cukru i stopniowo dodaje na przemian mleko i mąkę, tak, by rozczyn był niezbyt twardy, i zajmował nieco mniej niż połowę objętości naczynia, w którym się znajduje. Przykrywa rozczyn ściereczką i odstawia w ciepłe miejsce, aby wyrósł (mała aluzja hehehe). Przesiewa resztę z półtora kilo mąki do miski i ubija trzy jajka z 30 dag cukru. Przez ten czas rozczyn podwaja swoją objętość. Winry miesza go i jajka z mąką i sprawdza twardość ciasta. Dolewa mleka, jeśli jest za twarde. Ciasto jest już prawie lejące, więc Winry zabiera się do wyrabiania jedną ręką. Najpierw łączy składniki, by nie było żadnej luźnej mąki, po czym intensywnie wyrabia, aby wpuścić do ciasta dużo powietrza. Albo...
-EDWAAAAARD!!
Pojawia się Ed. Mleko jest nierozpoznawalne, więc nie wyczuwa niebezpieczeństwa.
-Wyrobiłbyś to ciasto? Lewą ręką...
-Oczywiście – mówi Ed i pakuje prawą rękę do miski. Klucz francuski ląduje na jego głowie. No cóż, ciasto w protezie to nic przyjemnego ani dobrego dla protezy. Ed potulnie wydłubuje ciasto z zakamarków prawej ręki i zaczyna wyrabiać ręką lewą. Przez ten czas Winry przygotowuje nadzienie. Albo serowe, albo jabłka z orzechami. Decyduje się na ser. W końcu to też wyrób mleczny, więc powinno się od tego rosnąć...
Winry mieli w maszynce do mięsa kilo sera, dodaje dużą garść rodzynek, siekanych orzechów, łyżkę kandyzowanej skórki pomarańczowej i wszystkie inne bakalie, jakie potrafi znaleźć. Potem sypie cukru- na oko. I dodaje cztery żółtka. Z białek ubija pianę. Przez ten czas Ed zdążył już wyrobić ciasto albo przynajmniej się znudzić, więc wlewa mu trochę tłuszczu- na oko- i każe jeszcze wyrobić, żeby tłuszcz znalazł się w środku. Ciasto zostaje rozwałkowane i wyłożone na blaszkę. Winry rozsmarowuje na nim pianę, a potem masę serową. Do reszty ciasta wsypuje torebkę cynamonu i wyrabia przez chwilę. Formuje z tego małe bułeczki. Wszystko piecze około pół godziny. Wyjmuje z pieca (temp. 180 stopni) i daje Edowi po łapie, mówiąc, że od gorącego ciasta brzuch go rozboli. Ed wzdycha ciężko i czeka, aż ciasto wystygnie...
--
-Całkiem niezłe przepisy, Win-chan. Ja też mam kilka swoich...
-Pokażesz?
-Oczywiście.
