- Choleraa, jestem wykończony.- jęknął Takao, opadając bez sił na kanapę w pokoju dyżurujących pielęgniarzy.
- Dopiero co przyszedłeś, Takao-san.- zauważył Tonihara, jego kouhai.- Powinieneś być pełen energii.
- Pełen energii?- mruknął Takao, gapiąc się w sufit.- Po wczorajszym dyżurze? Mieliśmy trzy wypadki z rzędu, a lekarzem dyżurującym był Midorima.
- Oh, przykro mi.- Tonihara uśmiechnął się ze współczuciem.- Jest bardzo surowy i marudny, prawda? Ale to najlepszy lekarz na całym oddziale. Ba, wręcz nawet w całym szpitalu!
- Taa, ale ostatnio wrzeszczy na wszystkich o byle co... . Szpital zaczyna tracić przez niego pracowników, ale nie mogą go zwolnić, bo jest zbyt dobry i nie żąda podwyżki, jak inni lekarze.
- Faktycznie... . Zdaje się, że tylko dla pacjentów jest miły, prawda?
- Taa. Dla personelu to prawdziwa bestia... .
- Może kiedyś znajdzie się ktoś, kto go poskromi?- zaśmiał się Tonihara.
- Szczerze wątpię, by znalazł się ktoś taki...- Takao uśmiechnął się lekko.
- No tak, Midorima-sensei ciągle przebywa w pracy. Pewnie nie ma czasu na te sprawy...
- Ah, na-na pewno...ehehehe...- Takao odwrócił głowę, nie chcąc teraz patrzeć na Toniharę.
Taa, gdyby jego młodszy kolega wiedział o tym, co Midorima Shintaro – szanowany, aczkolwiek także irytujący młody, przystojny, uzdolniony chirurg – potrafi robić w swoim wolnym czasie z nim, Takao Kazunarim...
Długo by w tym szpitalu nie popracował... .
- Będę się zbierał, Takao-san.- powiedział Tonihara, zarzucając na ramię torbę.- Do zobaczenia w przyszłym tygodniu.
- Hm? Masz jutro wolne?
- To ty masz wolne, senpai.- Tonihara uśmiechnął się rozbawiony.- Już -zapomniałeś, że wziąłeś sobie wolny weekend?
- Ah, no tak.- Takao roześmiał się.- Faktycznie, chciałem trochę odpocząć od Midorimy.
Choć nie w tym sensie, o jakim myślał Tonihara... .
- Wszyscy odpoczniemy.
- Are?
- Do zobaczenia, Takao-san!
Tonihara wyszedł z pokoju dyżurnego i Takao został sam. Chwila, co on miał na myśli mówiąc, że oni wszyscy odpoczną od Midorimy?
Zaciekawiony, wstał z kanapy i podszedł do tablicy wiszącej przy drzwiach, na której zawsze wieszano dyżury pielęgniarek i lekarzy. Takao odszukał na nim jutrzejszej daty i, pomagając sobie palcem, zjechał do nazwiska ,,Midorima''.
- Hmm...e...co?- Takao przyjrzał się uważnie.
W ten weekend Midorima miał zapisany dyżur odpowiednio: w sobotę od 6 do 16, a w niedzielę od 15 do 23. Miał mieć wolne w środę i piątek na następny tydzień, ale ktoś wpisał w te dni godziny z weekendu, a te w weekendzie skreślił.
- Zaraz, zaraz, to znaczy, że...ma wolne?!- przeraził się Takao.- Nie, nie, nie ! Tak nie może być, wziąłem sobie wolne, żeby mój tyłek od niego odpoczął, a okazuje się, że ma wolne wtedy, gdy i ja mam wolne?! Przecież ja umrę...
Zrezygnowany Takao usiadł z powrotem na kanapie i westchnął ciężko.
Midorimę Shintaro poznał już w liceum, zawsze uważał go za uroczego tsundere. Był wybitnie utalentowany sportowo, zwłaszcza w koszykówce, w gimnazjum należał także do znanego w całej Japonii Kiseki no Sedai. Ale po liceum stwierdził, że nie chce zostać zawodowym koszykarzem, tylko pójść na studia medyczne i zostać...chirurgiem. Takao, jako jego wierny przyjaciel, postanowił być przy nim i choć nie udało mu się zostać lekarzem, to jednak został pielęgniarzem.
I wówczas Midorima się zmienił.
Choć momentami przypominał dawnego tsundere, to jednak stał się zdecydowanie bardziej władczy i dominujący. Bardziej męski. Z początku Takao starał się to zaakceptować. Ale kiedy pewnej nocy, siedząc u niego w mieszkaniu, wypili za dużo...
- Takao...- mruknął Midorima.
- Co jest, Shin-chan?
- Dlaczego...zaprzyjaźniłeś się ze mną w liceum?
- Haa? Co to za pytanie? Uwielbiam tsundere, po prostu. Byłeś taki słodki. Ty i te twoje lucky itemy...
- Nie naśmiewaj się z nich! One przynoszą mi szczęście!
- Wiem, wiem. W końcu zawsze masz je przy sobie podczas operacji. Jeszcze żadna źle się nie skończyła, więc coraz więcej wierzę w horoskopy... .
Zapadła krótka chwila milczenia, podczas obaj popijali piwa z puszek. Po chwili Midorima odstawił swoją puszkę i oparł się o kanapę, tuż przy Takao.
- Gorąco mi.- powiedział, rozpinając swoją koszulę.
- Sorry, klimatyzacja mi wysiadła.- Takao uśmiechnął się lekko.- Mogę iść po wiatrak do mojej sypialni.
- Sypialni...pójdę z tobą.
- W porządku, nie jest ciężki.
Ale Midorima i tak poszedł za nim. A kiedy znaleźli się w środku, pchnął Takao na łóżko i pochylił się nad nim.
- Długo...się powstrzymywałem.- szepnął, wsuwając mu dłoń we włosy.- To wszystko twoja wina...to przez ciebie nie mogę przestać o tobie myśleć...- pochylił się nad nim jeszcze bardziej i pocałował go delikatnie.- Pragnę cię...Kazunari.
To był pierwszy raz, kiedy Midorima wypowiedział jego imię. Pierwszy raz, kiedy Takao spalił takiego buraka na twarzy. I...no...ich TEN pierwszy raz.
A potem wszystko działo się jak na przyspieszonym filmie. Następnego dnia rano oboje wszystko dokładnie pamiętali.
- Nikomu nie powiesz, prawda?- zapytał Midorima, ubierając się.
- Mam się chwalić, że zostałem wyruchany przez faceta?- spytał Takao z głową w poduszce.
- Jeśli chcesz, możesz pochwalić się rodzicom, że masz chłopaka.
- A mam?
Midorima spojrzał na niego morderczo, wszedł na łóżko i błyskawicznym ruchem wbił pięść w poduszkę, tuż przy głowie Takao. Jego wzrok mówił, że jest naprawdę wkurzony.
- Jesteś mój.- oznajmił dobitnie.- To nie była przygoda na jedną noc. To początek -związku. Jasne?
J-j-asne!- zająknął się Takao.
Teraz, kiedy to wszystko sobie przypominał, czuł się strasznie zażenowany. Midorima dosłownie owinął go sobie wokół palca. Nie dość, że dyktował mu, co ma robić, to jeszcze robił z nim, co mu się żywnie podobało.
A podobał mu się głównie...seks.
Takao jęknął cicho. Rany, nigdy nie wyobrażał sobie, że Shintaro mógłby być gejem. Zakochanym w nim, Takao. I to w dodatku będąc SEME! Nigdy by nie przypuszczał, że Midorima będzie seme! Sądził, że nawet w związku z kobietą, to ona zawsze byłaby na górze.
Nagle drzwi do pokoju dyżurnego otworzyły się i do środka wszedł obiekt obecnych myśli Takao – Midorima Shintaro.
- Takao.- powiedział, poprawiając okulary.- Już jesteś?
- Aa, taa.- Takao odwrócił szybko od niego wzrok.- Przyszedłem dwie godziny temu.
- Rozumiem.- Midorima podszedł do niego, chwycił dłonią jego podbródek i pocałował go w usta. Z języczkiem. Bardzo ruchliwym języczkiem.
- Mm! N-nie rób tego tutaj!- powiedział Takao, wyrywając się szybko.
- Ah, wybacz.- mruknął Midorima.- Zapomniałem, że jesteś wstydliwy. Pacjentka z dwójki o ciebie pytała.- spojrzał na niego zimno.- Romansujesz z nią?
- Ona ma 74 lata!
- Znając ciebie, nawet z taką byś flirtował.- powiedział Midorima, wstawiając sobie wodę w czajniku elektrycznym.
- Za kogo ty mnie masz?- mruknął obrażony Takao, ale Midorima nie usłyszał go.
- Swoją drogą, zauważyłem, że wziąłeś sobie wolne w ten weekend.
- Taa, chciałem trochę odpocząć.
- Planujesz coś? Wyjeżdżasz? Chcesz gdzieś iść, spotkać się z kimś? Ja również mam wtedy wolne, wybierzemy się na kolację.
- A gdzie znak zapytania, co?!
- Znam przytulną restaurację, gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał. Mają dobre jedzenie. Wieczorem możemy iść do mnie i obejrzeć film.
- Obejrzeć film, akurat... .
- Zostaniesz na noc...
- Wiedziałem...
- ...a całą niedzielę spędzimy razem. Zobaczysz, będzie przyjemnie.
Chyba dla ciebie...
Midorima także i tego nie dosłyszał. Wyłączył gotującą się wodę i zalał sobie kawę. Kiedy odstawił czajnik, podszedł do Takao i nachylił się nad nim, kładąc mu jedną rękę na udzie, a drugą na czole.
- Coś się stało? Nie wyglądasz za dobrze.
- Aa, nie, nie, to nic takiego.- powiedział Takao, rumieniąc się.- Jestem po prostu zmęczony. Ale to ostatni dzień, więc dam radę.
Co się stało, co się stało, właśnie TO się stało!- myślał gorączkowo Takao, czując w spodniach rosnącą erekcję. Od jakiegoś czasu obecność Shin-chana, nawet jego najmniejszy dotyk sprawiały, że Takao zaczynał się podniecać. Coraz bardziej go to niepokoiło... .
Midorima uśmiechnął się lekko nad jego głową, by tego nie zauważył. Pochylił się i delikatnie pocałował Takao.
- Nie rób tego!- zaprotestował Takao.
- Twój mały przyjaciel zdecydowanie tego chce, więc przestań oszukiwać sam siebie.- odparł Midorima, rozpinając jego rozporek.
- Co...?! P-przestań! K-ktoś może t-tu wejść! Przestań mówię!
Midorima jednak był głuchy na jego słowa. Wyjął penisa Takao ze spodni, uklęknął na podłodze i wsunął go sobie do ust. Jedną dłonią przytrzymał go u nasady, drugą zdjął swoje okulary, a następnie wsunął pod bluzkę Takao, drażniąc jego sutki.
Takao zacisnął powieki, dłonie położył na głowie Shintaro, starając się jakoś go odepchnąć, ale z powodu odczuwanej przyjemności tracił swoje siły i wolę. Powoli zaczął się poddawać.
Midorima wyjął go z ust i przesunął językiem po całej jego długości, zerkając w górę, by zobaczyć reakcję Takao. Był cały zarumieniony, oczy miał zamknięte i dyszał lekko. Uwielbiał tę jego reakcję.
Znów powoli wziął go do ust, ssąc lekko i przyprawiając swojego kochanka o dreszcze. Nie mógł się powstrzymać od droczenia się z ukochanym.
- P-przestań...Shintaro...mówię poważnie!
Midorima wyjął go z ust, nim Kazunari zdążył dojść, podniósł się, poczym szybkim ruchem zdjął z Takao spodnie i bieliznę.
- C-co ty...?!- pisnął przerażony Takao.
Tym razem jednak Midorima opanował się chociaż na tyle, by zamknąć drzwi na klucz. Wrócił do Takao, nim ten zdążył podciągnąć spodnie. Choć wiedział, że będzie to dla jego ukochanego niewygodna pozycja, przysunął jego tyłek do krawędzi kanapy, by mieć do niego wygodny dla siebie dostęp. Rozpiął swoje spodnie, poczym zsunął je wraz z bielizną i chwycił w rękę swojego penisa, który zdążył już stanąć.
Shintaro przybliżył swą męskość do męskości Takao, poczym zaczął je o siebie delikatnie ocierać. Takao miał łzy w oczach, ale już się nie odzywał. Zasłonił usta wierzchem dłoni i odwrócił głowę, mimo to nadal nie odwracał wzroku od ich złączonych członków. To tak bardzo podniecało Midorimę, że niemal doszedł. W porę się jednak opamiętał, poczym, śliniąc palec lewej ręki, wsunął go delikatnie w odbyt Takao.
- Nie...proszę...- jęknął Takao, choć nie stawiał oporu, wręcz przeciwnie: był zupełnie rozluźniony.
Midorima nie ociągał się więc i, po nawilżeniu, wsunął drugi palec, a po chwili trzeci, dopóki nie rozszerzył Takao na tyle, by móc wsunąć w niego swojego penisa.
- Takao...-szepnął cicho Shintaro, wchodząc powoli w jego wnętrze.- Nie zaciskaj tak mocno...
Takao jęknął cicho, zasłaniając oczy dłońmi i oddychając szybko. Próbował się uspokoić, rozluźnić. Nie dlatego, by zrobić dobrze Shintaro, ale żeby jego nie bolało.
A przynajmniej tak sobie tłumaczył...
Kiedy Midorima zaczął się w nim poruszać, poczuł narastające podniecenie. Nie doszedł jeszcze ani razu, bo kiedy Midorima robił mu...loda...przerwał, nim doszedł, a ocieranie ich członków trwało za krótko.
Nie, zaraz, chwila, o czym ja myślę?!- Takao był lekko przerażony swoimi myślami.- Dlaczego chodzi mi po głowie, to, żebym doszedł?! Chwila, chwila, to nie tak, że chcę, żeby Shintaro zrobił mi dobrze i żebym doszedł, po prostu jeśli nie dojdę, będzie boleć...tak, tak, muszę się spuścić, bo będzie mi to ciążyć...ale nie, chwila, dlaczego w ogóle podnieciłem się dotykiem faceta?! Zaraz, no tak, dotykał mnie tak czule, jak kobieta, która się łasi i ma ochotę na seks, nie, nie, nie, chwila moment, przecież on tylko położył mi dłoń na udzie! TO SIĘ NIE DZIEJE NAPRAWDĘ!
I wtedy Takao doszedł. Był tak zajęty własnymi myślami, że nie kontrolował tych odruchów, które chciały nimi zawładnąć. Przyjemność i rozkosz wygrały.
To był fakt.
Takao Kazunari, posuwany przez Midorimę Shintaro, doszedł.
Nadszedł weekend. Dla normalnego, pracującego, samotnego faceta, bez żony, dzieci, czy chociażby bez dziewczyny, oznaczałoby to czas odpoczynku i relaksu. Czas, kiedy można wypocząć, posprzątać trochę w domu, zjeść porządny obiad, wyjść na miasto, zrobić zakupy, pójść na małą imprezę i poderwać jakąś dziewczynę, chociażby na jedną noc, potem wrócić do domu, odespać cały dzień, wypocząć i przygotować się na kolejne dni ciężkiej pracy. Właśnie to oznaczałoby nadejście weekendu dla zwykłego faceta.
Ale Takao Kazunari nie był zwyczajnym facetem.
I choć był pracującym mężczyzną, bez żony, dzieci, czy nawet bez dziewczyny, choć posprzątał rano w domu i zrobił zakupy, spał tego dnia dłużej niż zwykle i zjadł porządny obiad...to jednak nie można go było nazwać normalnym facetem, który odpowiednio spędza swój weekend.
Bowiem Takao Kazunari miał chłopaka.
A był nim władczy, dominujący, zaborczy, egoistyczny, dumny, zawzięty, uparty pan i władca, Shintaro Midorima. Szanowany, aczkolwiek niezbyt lubiany chirurg w Szpitalu Okuhara i stary przyjaciel Takao z czasów liceum.
Mimo tego, Takao nadal miałby szansę normalnego spędzenia weekendu, gdyby nie fakt, że owy chirurg, z którym ,,chodził'', nie dawał mu spokoju. Nie dość że wydzwaniał na telefon domowy, to jeszcze ciągle przysyłał wiadomości na komórkę. Większość z nich informowała uprzejmie Takao, że zginie, jeśli natychmiast nie odpowie. Reszta zawierała pytania dotyczące jego planów na ten weekend.
A gdyby tego było mało, biedny Takao Kazunari miał na głowie jeszcze jeden, poważniejszy problem, niż stąpający mu po ogonie...w sumie to jednak po czymś innym...Midorima.
Mianowicie – uczucia.
Problemem Takao było teraz to, że sam dokładnie nie wiedział, co czuje do Shintaro. Za czasów liceum przyjaźnił się z nim, zresztą, to się nie zmieniło, kiedy poszli razem na studia medyczne, a następnie zatrudnili się w szpitalu. Takao trwał przy boku Shintaro, mimo, że mógł obrać własną drogę i po prostu utrzymywać z nim kontakt, tak, jak robił to z innymi swoimi starymi przyjaciółmi.
Tymczasem on kroczył ścieżką obroną przez Midorimę. Poszedł na studia medyczne razem z nim, zatrudnił się w tym samym szpitalu, co on. Był ciągle za nim, jak jego cień i właściwie nie czuł, by mu było z tym źle.
Ale po tym, co Midorima zrobił tamtej nocy... . Kiedy uprawiali seks, a następnego dnia Midorima nawet nie próbował zwalić winy na alkohol, kiedy po prostu przyznał się do tego, że chce być z Takao i że od tej chwili są parą...
Czy to znaczy, że Midorima od samego początku go kochał? W końcu powiedział, że ,,tak długo się powstrzymywał''. Czy właśnie to miał na myśli? Miał na myśli, że tyle czasu powstrzymywał się od wyznaniem swoich uczuć, tak długo cierpiał w ciszy, do niczego się nie przyznawał, trzymał swoje uczucia w sobie.
Takao czuł lekki ból w sercu, kiedy o tym myślał.
Ale uczucia Midorimy to było jedno.
Drugie natomiast, to JEGO uczucia.
Tamtej nocy wypił sporo piwa, więc nie trudno było wytłumaczyć jego podniecenie, nawet jeśli spowodował je facet. Ale co miały oznaczać te chwile, kiedy Midorima tak delikatnie go dotykał, bez żadnych podtekstów, a on zwyczajnie...podniecał się.
Czy to oznaczało, że...przyjaźń przerodziła się w coś większego?
Ale...co z kobietami? Przecież kobiety też pociągały Takao, przecież kobiety...
Kobiety.
Właśnie. Kobiety.
Istniał jeden jedyny sposób na dowiedzenie się, co naprawdę Takao czuł! Kazunari postanowił, że prześpi się z kobietą – jeśli mu się spodoba, to znaczy, że jest po prostu biseksualny. Jeśli nie – oznaczać to będzie, że jest gejem i że jest zakochany w Midorimie.
Tak. Właśnie to postanowił Takao Kazunari – niezwyczajny facet z problemami.
Kiedy nadszedł wieczór, Takao zaczął się szykować. Założył swoje najlepsze dżinsy i ulubioną koszulę, użył najlepszych perfum, jakie miał w swoim niewielkim mieszkanku, uczesał się tak jak zawsze ( mimo wszystko stawiał na swobodę ) i kiedy już był gotowy do wyjścia na klubową imprezę, już otworzył drzwi, by wyjść z mieszkania, kiedy na drodze stanął mu nikt inny a ... Midorima Shintaro.
- Oh. Skąd wiedziałeś, że jesteśmy umówieni na randkę?
- C-c-co ty tu robisz?- spanikował Takao.
- Przyszedłem zjeść z tobą kolację. Dzwoniłem do ciebie cały dzień, pisałem wiadomości i ciągle mi nie odpowiadałeś. Pomyślałem, że wpadnę na romantyczną kolację, skoro ty nie przyszedłeś do mnie.- Shintaro pociągnął nosem.- Co to za perfum?
- Wychodzę na miasto. Nie mogę ładnie pachnieć?
- Jeśli chcesz ładnie pachnieć, wystarczy, że się wykąpiesz.- warknął Midorima, wkraczając do mieszkania Takao i zatrzaskując za sobą drzwi.- Ty użyłeś perfum, a więc...chciałeś wyjść w jakimś konkretnym celu. Szedłeś do mnie?
- Nie! Na imprezę! Poderwać sobie laskę!- krzyknął Takao.- Nie mogę już tego znieść, traktujesz mnie jak swoją zabawkę, mówisz, że jesteśmy razem, ale nawet nie zapytałeś mnie o zdanie, ba, wziąłeś mnie siłą i myślisz, że po prostu się do tego ustosunkuję?!
- Więc...zamierzałeś wyjść na imprezę, poderwać pierwszą lepszą i mnie zdradzić, tak?
- To nie byłaby nawet zdrada!- powiedział dobitnie Takao.- Związek dwóch ludzi jest wtedy, kiedy oboje się kochają! Kiedy oboje chcą być ze sobą! Ty mnie do tego zmusiłeś, to nie jest prawdziwa miłość!
- Tak sądzisz?- szepnął Midorima.- Gdybym powiedział ci o moich uczuciach, po prostu byś mnie wyśmiewał i nawet nie spróbował poczuć tego samego. Kochasz mnie, Takao. Kochasz mnie tak samo mocno, jak ja kocham ciebie, tylko, że nie potrafisz tego przed sobą przyznać. Odkryłem to już parę dni wcześniej, ale wczoraj wszystko się potwierdziło. Zaczynam na ciebie działać tak, jak ty działasz na mnie już od wielu lat. Zrozum to, Kazunari. Pogódź się z tym.
- Z niczym się nie pogodzę, to chore i obrzydliwe! Dwóch facetów nie może być razem, Shin-chan! Ufałem ci! Ufałem ci i miałem cię za swojego najlepszego przyjaciela, już od czasów liceum! A ty zrobiłeś mi coś tak...potwornego!- Takao uderzył zaciśniętą pięścią w ścianę, nie patrząc na twarz Midorimy.
A Shintaro patrzył na niego oniemiały, w kompletnym szoku. Nie mógł uwierzyć, że Takao właśnie powiedział coś tak okrutnego. Przecież...Shintaro właśnie wyznał mu miłość. Pokazał mu, że Takao nie jest dla niego tylko seks-zabawką, że tak naprawdę już od dawna darzy go uczuciem...a on...odrzucił go.
- Rozumiem.- szepnął Midorima.
- Nie, nic nie rozumiesz!- krzyknął Takao.- Nic, kompletnie nic nie rozumiesz, kretynie!
- Nie będę więc prosił o wybaczenie.- powiedział Shintaro.- Wiem, że go nie otrzymam. Wychodzę. Przepraszam za najście.
I tak, Takao został sam w swoim mieszkaniu.
O dziwo, w sercu poczuł jakąś dziwną lekkość. Ulgę. Jakby został uwolniony od potężnego ciężaru, który dźwigał. Czuł się wolny.
Wreszcie nabrał tyle odwagi, by przeciwstawić się Midorimie, by powiedzieć, co naprawdę czuł od tamtej nocy. Nie chciał już więcej dźwigać tego brzemienia. Nie chciał więcej plątać się w swoich myślach. Chciał być normalnym facetem, z kochającą kobietą przy boku.
Chciał się czuć jak prawdziwy facet.
Tak, jak zawsze.
- Dzień dobry, Takao-san.- przywitał się Tonihara, widząc swojego senpaia.- Jak ci minął weekend?
- Oh, całkiem nieźle, dziękuję.
- Mam nadzieję, że wypocząłeś?
- Tak, i to chyba za wszystkie czasy.- Takao roześmiał się delikatnie.- Ale trzeba wracać do pracy. Gdzie jest Midorima-sensei? Zdaje się, że pacjentka z czternastki znów zaczyna mieć bóle głowy...
- Oh, no tak, nic dziwnego, że jeszcze nie wiesz.- powiedział Tonihara.
- Hm? O co chodzi?
- Midorima-sensei wczoraj rano złożył rezygnację. Już tutaj nie pracuje.
