Rozdział Pierwszy

Czy od wielokrotnej, często powtarzanej masturbacji człowiek może umrzeć? – rozmyślał Takao, onanizując się z dość, jak na tę sytuację, obojętną miną.

Po raz kolejny obudził się z wręcz potężną erekcją spowodowaną podnieceniem się przez wręcz nieprzyzwoicie ,,mokry'', erotyczny sen.

Poderwanie dziewczyny, na której, a właściwie ściślej mówiąc, ,,W'' której, mógłby sobie ulżyć, było dość ciężkim zadaniem. Takao wiedział o tym doskonale. Nie miał co prawda nic przeciwko wynajęciu prostytutki, ponieważ nie uważał tego za coś obrzydliwego, jednak nie miał na to pieniędzy.

A więc był w kropce.

A właściwie w przecinku.

Stojącym ( w zwodzie ) przecinku.

Doszedł po raz czwarty tego poranka i padł wycieńczony na poduszki. Przed wyjściem do szkoły będzie musiał zmienić pościel.

Matka znów będzie się czepiać... .

Zrezygnowany chłopak usiadł na łóżku i otarł twarz dłonią...zapominając, że wciąż ma na niej resztki swojej spermy.

- Uaaa!- wydarł się, padając twarzą w kołdrę i wycierając się szybko.

- Kazunari, do cholery, ile razy jeszcze masz zamiar budzić cały dom tym wrzaskiem?!- krzyknęła z kuchni jego matka.

Przecież już nie śpicie... – pomyślał ponuro Takao z głową w kołdrze.

Nagle rozległo się ciche pukanie do drzwi jego pokoju.

- Onii-chan?- usłyszał zaspany głosik swojego najmłodszego braciszka, który jako jedyny przychodził do niego, gdy słyszał krzyk.

- Wszystko w porządku, Kao-chan.- powiedział szybko.- Wracaj do łóżka.

- Uhm... . – Takao nasłuchiwał cichych kroków, które oddalały się od jego pokoju.

Wstał, nieco zażenowany, poczym szybko rozebrał łóżko, wziął brudną pościel i,

zerkając ostrożnie na korytarz, czy nikogo nie ma, pognał do łazienki.

Po tym jak wrzucił pościel do kosza z brudnym praniem i wziął szybki prysznic,

wrócił do swojego pokoju, ubrał szkolny mundurek, rozczesał włosy i zszedł na śniadanie.

Jego rodzice gapili się na niego uważnie, kiedy szykował sobie kanapki i zasiadał z

nimi do stołu. Jego mama szturchnęła lekko ojca.

- Uh!- stęknął mężczyzna.- Tak, wiem, kochanie!

- No, to ja idę!- powiedziała mama Kazunariego, jak gdyby nigdy nic.

- Cześć.- pożegnał ją chłopak.

Kiedy tylko pani Takao wyszła z kuchni, jej mąż odchrząknął głośno.

- Kazunari...

- Wiem, tato.

- Ok.

Koniec rozmowy.

Bo po co rozmawiać po raz kolejny o czymś, o czym rozmawia się każdego poranka,

niezmiennie od prawie ponad dwóch miesięcy?

Zawsze chodzi o to samo: ,,zrób coś ze sobą'', ,,znajdź sobie dziewczynę'', ,,uspokój

się'' albo ,,masturbuj się chociaż ciszej'' i ,,nie wrzeszcz na koniec, jakbyś sobie penisa urwał''.

Takao naprawdę się starał. Starał się uspokoić, starał się ignorować poranne erekcje,

ale koniec końców, musiał coś z nią zrobić, bo medytacja, myślenie o ohydnych rzeczach, czy oglądanie horrorów – nic mu nie pomagały. A penis bolał coraz bardziej, jakby chciał krzyknąć ,,Hello, Takao, jestem pełen~ ''.

Próbował też znaleźć sobie dziewczynę, ale odkąd pewnego razu wybiegł z szatni po treningu w samym ręczniku ( ponieważ chciał zatrzymać Midorimę, który chciał iść do domu bez niego ), wśród dziewczyn z jego szkoły jest uważany za zboczeńca.

- Tato...- zaczął Kazunari.- Masturbowałeś się kiedyś, myśląc o swoim przyjacielu?

Jego ojciec, zszokowany, opluł go obficie kawą, którą właśnie pił.

- M-Masz na myśli...o...o przy-przyjaciółce, tak?- spytał nerwowo.- Cóż...etto...ja...nie...nie zbyt często w ogóle się ma...mas...sprawiałem sobie przyjemność... .

- Haa? Oh...- Takao wytarł twarz serwetką.- Czy ty aby na pewno rozwijałeś się prawidłowo?

- T...To nie było miłe.

- Zbieram się. Do zobaczenia wieczorem.

- P...papa.

Kazunari, niezbyt zadowolony z odpowiedzi jaką udzielił mu ojciec, wrócił do

swojego pokoju.

Miał jeszcze trochę czasu do wyjścia, więc wyciągnął z regału ukryty za

książkami zeszyt, poczym usiadł z nim przy biurku, chwycił długopis i rozpoczął pisanie:

13 marca, środa

Takao przestał na moment, zastanawiając się, jak zacząć. Od 3 tygodni, dzień w dzień, zapisywał w tym zeszycie każdy swój sen. Każdy erotyczny, rzecz jasna.

I każdy z jego najlepszym przyjacielem, Midorimą Shintaro, i nim samym, w rolach głównych.

Chłopak sięgnął pamięcią do początku swojego dzisiejszego snu. Zastanowił się przez chwilę, po czym znów zaczął pisać:

Byliśmy z Shin-chanem w Centrum Handlowym, ponieważ chciałem kupić sobie nowe bokserki. Poszliśmy do jednego ze sklepów z bielizną i zacząłem wybierać. Midorima podrzucił mi parę bokserek, po czym nagle powiedział, że chce mnie w nich zobaczyć. Poszliśmy więc do przymierzalni. Jedna z nich była na tyle duża, że mogły się w niej pomieścić dwie osoby. Weszliśmy tam i zacząłem bez skrupułów się rozbierać. Cały. Midorima także się rozebrał, a następnie usiadł na ławeczce i patrzył, jak przymierzam bokserki. Czułem rosnące podniecenie. Shin-chan wpatrywał się we mnie dość intensywnie. W pewnym momencie wyciągnął do mnie rękę i przyciągnął mnie do siebie. Usiadłem mu na kolanach, bez bokserek na sobie i pocałowałem go, zarzucając mu ramiona na szyję. Midorima uniósł mnie delikatnie i pokierował mną tak, bym opuścił się na jego stwardniałego członka. Objął mnie, a ja zacząłem ujeżdżać go z początku powoli, ale z czasem przyspieszałem coraz bardziej i bardziej. Midorima chwycił mojego członka i zaczął poruszać dłonią tym samym tempem, w którym ja podnosiłem się i opadałem. Nagle znaleźliśmy się na podłodze, Shin-chan brał mnie mocno i szybko, zacząłem dochodzić. On jednak doszedł pierwszy, a potem szybko zsunął się i włożył mojego penisa do ust, zaczął mi szybko obciągać, dopóki nie doszedłem.

Erekcja rano: Tak

Ilość dojść: 4

Takao westchnął cicho, poczym zamknął zeszyt i schował go na stałe miejsce. Chwycił swoją szkolną torbę, poczym wyszedł ze swojego pokoju.

Na korytarzu zobaczył swojego 5-letniego braciszka, Kaoru. Nadal miał na sobie piżamkę.

- Onii-chan, idziesz do szkoły?- zapytał.

- Taa.- Kazunari kucnął przed nim i poczochrał go po czuprynce czarnych włosów.- Jak wrócę, to pójdziemy na plac zabaw, co ty na to?

- Uhm.- Kaoru skinął główką i wspiął się na palce, by pocałować brata w policzek.- Papa. Uważaj na siebie. I pozdrów ode mnie Ri-chana.

- Jasne.- Kazunari uśmiechnął się lekko, poczym wstał i zbiegł po schodach na dół, gotów na spotkanie z obiektem jego licznych, erotycznych snów.