Niestety, nie miałam przyjemności grać w papierowy pierwowzór, więc poniższy fanfick jest oparty na elektronicznej grze Vampire The Masquerade: Bloodlines i mojej bardzo swobodnej jej interpretacji. Niektóre prawa rządzące światem będą zmienione, tak samo historie postaci.
Akcja rozgrywa się po wydarzeniach z gry, będą starzy znajomi, będzie paru nowych, a główną postacią jest Malk i Toreador. Miłego czytania :3

.

.

.:: The End ::.

.

Huk eksplozji rozniósł się po mieście. Dym i płomienie ogarnęły ostatnie piętra wieżowca.

Głosy umilkły. Och, nie żeby nie miały nic do powiedzenia. Nic z tych rzeczy! Zawsze mają. Teraz jednak napawały się swym sukcesem. Po czaszce rozchodziło się tylko cichutkie mruczenie zadowolenia wielu z nich.

.

.:: Las Vegas ::.

.

-Czy to zamach stanu?- Spytał spokojnie LaCroix.

-Nie panie. Wraz z informacją i dokładnym raportem, dostaliśmy też skrótową depesze z której wynika, że za śmierć pańskiego krewniaka odpowiada jedynie on sam – Młodsza wampirzyca położyła na stole plik dokumentów. Spisany ręką Straussa raport zawierał rzetelny, przynajmniej na pierwszy rzut oka, opis wydarzeń które doprowadziły do, jak śmiesznie by to nie zabrzmiało, samo-wysadzenia się LaCroixa… młodszego.

-A informacje od pana Goldena?

-Są na pana mailu… Pan Golden wydaje się mieć specyficzne poczucie humoru.

-Niewątpliwie – LaCroix rządził niepodzielnie Las Vegas niemal od jego założenia. Trzymał praktycznie całą Nevadę w garści i zachciało mu się poszerzyć terytorium. „Jak to wampir potrafi zgłupieć, na stare lata" Przeszło mu przez myśl. Jednak dwa lata temu, odesłanie od siebie Sebastiana wydawało się najbardziej logicznym wyjściem. Jego młodszy braciszek miał już swoje lata, był kompetentny, a przede wszystkim, miał rodzinną żądze władzy. Danie mu szansy na zdobycie własnego terytorium mogło zapobiec przyszłym walką o władze. LaCroix starszy lubił władze, ale był już w takim wieku, że nie specjalnie chciało mu się o nią walczyć. A gdyby bracia pozostali w sojuszu, stali by się najpotężniejszym rodem po tej stronie Stanów. Razem z nim wysłał do Los Angeles wszystkie te wampiry, których chciał się pozbyć z własnego podwórka… Taki dobry plan. Jak mogło się nie udać?

Sebastian położył jednak podwaliny pod rządy Camarilli w Mieście Aniołów. Nie można było tego zmarnować.

-Rozumiem, że zapoznałaś się ze wszystkim. Poczyniłaś już jakieś przygotowania?- Prześledził jej sylwetkę wzrokiem. Była to wspaniale ukształtowana sylwetka i LaCroix lubił na nią patrzeć. Po za tym wampirzyca, chodź sporo młodsza od niego, była przerażająco wręcz kompetentna, a jako jego dziecko, nie knuła przeciw niemu. Tyle zalet w tak ładnie ukształtowanym ciele. Z prawdziwą przykrością pożegna się z jej widokiem. Jednak kiedy już zaczął podbój Los Angeles, musiał doprowadzić sprawę do końca. Inaczej okazał by słabość. Słabość prowokuje do ataku, a Las Vegas było łakomym kąskiem dla starych tego świata.

Los Angeles podzieliło się na małe obszary w których rządziły najróżniejsze indywidua, ale głównych graczy łatwo było wymienić. LaCroix miał mocne podstawy sądzić, że jego córka lawirując między stronnikami osiągnie sukces bez zbędnego rozgłosu… i wybuchów.

-Wysłałam już mojego asystenta z obstawą, by przejął Ghula pana Sebastiana. Człowiek ten wydaje się bardzo użyteczny. Dopilnuje też naprawy wieżowca i przygotuje wszystko na mój przyjazd.

-Czego ode mnie potrzebujesz na swojej nowej drodze życia?

-Wkładu początkowego, stosowny kosztorys wysłałam już do pana Arthura i on go zatwierdził. Oczywiście chciała bym też przejąć wszystko, co pozostawił po sobie pan Sebastian.

-Wszystko to jest twoje – Zapewnił. Jego słowo wypowiedziane w pustym gabinecie całkowicie wystarczyło.

-Potrzebuje też zaufanych ludzi.

-Achh tak. Własnego zbrojnego ramienia. Jakieś kandydatury?

-Do osobistej ochrony chciała bym wziąć Tamare, doszły mnie słuchy że nudzi się ostatnio.

-A stanowisko Szeryfa?

-Idefix.

-To ten który ostatnio pogryzł nogę…?

-Właśnie ten.

-Odrestaurowanie tego sekretarzyka kosztowało majątek.

-Zapanuje nad nim- Zapewniła stanowczo.

-To twój wybór dziecko. Twój wybór – LaCroix nie będzie tęsknił za wymienioną dwójką. Miał własną, sprawdzoną świtę.

-I jeszcze paru innych.

-Zabierz kogo chcesz- Stary wampir machnął na to ręką.

-Dziękuje.

-Nie zawiedź mnie – czyt. Uważaj na siebie.

-Nie zamierzam – czyt. Będę.