Mercedes nienawidziła pogrzebów. Zawsze płakała. Dlatego unikała ich jak mogła.

Teraz niestety musiała się pojawić. Musiała zrobić to dla Kurta.

Wszystko zaczęło się tydzień wcześniej. W środku dnia, kiedy razem z Samem oglądali telewizję, zadzwonił jej telefon. Na wyświetlaczu pojawił się numer Kurta. Mercedes odebrała. Zamiast głosu przyjaciela usłyszała głośny płacz. Chłopak płakał, telefon musiał leżeć gdzieś obok niego. Merc wsiadła w samochód i pojechała.

Kurt klęczał w salonie. Twarz miał ukrytą w dłoniach. Trząsł się od płaczu.

Podbiegła do niego i przytuliła, pytając jednocześnie co się stało. To nic nie zmieniło, a nawet pogorszyło sytuację.

Kurt zaczął się dusić od płaczu. Miał spuchnięte oczy, krzyczał coś i jednocześnie szlochał. To była najstraszniejsza rzecz, jaką Mercedes widziała.

Chłopak płakał jeszcze bardzo długo i nie potrafił przestać. Kilka razy próbował wyjaśnić przyjaciółce o co chodzi. Nic nie rozumiała.

Dostał od niej kartkę i długopis. Trzęsącymi się rękoma napisał krótkie Blaine miał wypadek.

Mercedes niczego się jeszcze nie domyślając krzyknęła „Jest w szpitalu? Jedźmy do niego!" co wywołało jeszcze większy atak płaczu u Kurta.

Chłopak próbował wstać. Nie radził sobie, więc Merc mu pomogła.

Prawie wczołgał się do sypialni. Tam dotarł do szafy, otworzył ją, znalazł koszulkę swojego chłopaka, upadł na ziemię, przytulił ją i znów wybuchnął płaczem.

Płakał już dwie godziny i dalej nie mógł przestać. Czuł, jak Mercedes głaszcze go po głowie. Miał ochotę krzyczeć, ale nie potrafił, więc płakał. Przytulał koszulkę Blaine'a, dzięki temu czuł się, jakby jego chłopak był gdzieś obok.

W głowie jak echo powtarzały mu się te same słowa. Nie żyje. I tak w kółko.

Wiadomość o śmierci Blaine'a szybko dotarła do każdego, kto chłopaka znał. Wszyscy członkowie nieistniejącego już chóru przyjechali do Nowego Jorku. Każdy chciał się pożegnać a jednocześnie jakoś pocieszyć Kurta.

Przyjechali nawet koledzy Blaine'a z Dalton, których nikt się nie spodziewał. I wszyscy zamieszkali na kilka dni u Kurta. Cudem się pomieścili.

W noc przed pogrzebem Kurt nie zasnął. Leżał, wpatrując się w sufit. O 4:00 zszedł do kuchni napić się wody. Tam usiadł na krześle, oparł głowę o blat, i znów się rozpłakał.

Kiedy stali nad trumną, Rachel musiała podtrzymywać Kurta, żeby nie zemdlał, a on sam starał się nie wybuchnąć płaczem. Kurt poprosił przyjaciółkę, żeby się odsunęła. Sam podszedł do trumny.

Łzy znów stanęły mu w oczach.

Będę za tobą tęsknił Blaine...