Rozdział 1- To tylko początek

Deepeningshadowsgathersplendorasdayisdone

Fingers of night will soon surrender the setting sun

I count the moments darling till you're here with me

Together at last at twilight time"

"Twilight Time-by The Platters

To była ulubiona pora Belli. Zwolniła bieg do szybkiego chodu, chcąc obejrzeć, jak na horyzoncie zachodzi słońce. Oślepiające światło igrało na tafli jeziorze. Chłodny wietrzyk delikatnie powiał z nad wody, powodując mienienie się fal kolorami purpury, błękitu i różu. Mogła również poczuć delikatny zapach sosen rosnących w pobliżu drzew.

To była bardzo sielankowa scena do momentu, gdy z jej iPod zaczęło grać „Twilight Time"-The Platters. Złożyła przysięgę przed sobą i już prawie nacisnęła guzik wyłączający.

Zaczęła szurać butami, kiedy zauważyła starszą parę przechodząc obok niej, trzymającą się za ręce. Dla starszych małżeństw była jedynie ofiarą losu.

Bella pozwoliła piosence grać dalej, jednocześnie pozwalając, by wspomnienia z nimzwiązanenawiedziły jej myśli.

Zatrzymała się i podeszła do krawędzi ścieżki, by spojrzeć na Green Lake. W mijających dniach myślała tylko o nim, ale jego niespodziewany, jutrzejszy powrót sprawił, że robiła to coraz częściej i wcale jej się to nie podobało.

Kiedy słońce już zaszło i nastał wieczór, Bella wbiegła na ścieżkę Green Lake prowadzącą do domu. Dotarła do Linden Avenue i mieszkania, które dzieliła razem ze swoim starszym bratem Emmettem.

Sąsiedztwo nie należało do najbogatszych w Seattle, ale było bardzo miłe. Bella chciała dostać się na Uniwersytet Waszyngtoński, choć jej ojcu i bratu nie podobał się pomysł przeprowadzki na własną rękę.

Bella, Emmett, Edward i Alice znali się odkąd byli dziećmi. Ich rodziny

stały się bliskimi przyjaciółmi. Widocznie Cullenowie zajmowali się nieruchomościami i kiedy usłyszał o sytuacji Belli, porozmawiał z Charliem o wynajmie lokum. Mieszkanie znajdowało się blisko uniwersytetu i jeśli Bella potrzebowała miejsca do zatrzymania, to mieszkanie było do jej dyspozycji.

Na początku Charlie był niechętny. Jako szeryf policji w Forks wiedział, że byli ludzie, którzy bardziej zasługiwali na taką wspaniałomyślność. Miał także świadomość, że Cullenowie będą tracić pieniądze pozwalając Belli na mieszkanie w tym miejscu.

Po dłuższym negocjowaniu, zdecydowali, że nastąpi przerwa w płaceniu czynszu, ale Emmett miał zamieszkać z Bellą, by pomóc w zapłacie. Charlie całkowicie popierał pomysł, aby Emmett zamieszkał z młodszą siostrą, bo choć miała zostać w tym mieszkaniu, on nie miał już żadnych oporów, gdyż nie podobał mu się jedynie pomysł, by zamieszkała sama.

Bella nie miała z tym problemu ponieważ kochała swojego starszego brata. Oczywiście on testował jej cierpliwość i poczucie humoru wiele razy, tak jak zwykle robi to starszy brat, ale w rzeczywistości wciąż miała go przy sobie.

Siedem lat później, mieszkając ze swoim starszym bratem była odporna na jego urok. Kiedy naprawdę się nad tym zastanowiła, mogła winić za to tylko siebie. Gdyż, kiedy była nastolatką, ubóstwiała Emmetta. Każdy to robił. W szkole średniej był popularny, jako jeden z najlepszych członków w drużynie futbolowej, wszystkie dziewczyny chciały z nim chodzić.

Cóż, albo z Emmettem albo z nim.

Wypuściła krótki oddech.

Edward.

Mogła teraz w myślach wypowiadać te imię bez żadnych zbędnych emocji.

Emmett i Edward byli typami, u których dziewczyny budziły się rano, by pójść do szkoły. Tylko z jednym z nich, w ten sposób mógł się spełnić licealny sen dziewczyny. Zarówno dla Emmetta jak i Edwarda szkoła średnia była codzienną próbą umiejętności i fizycznych zdolności o których świadczyły potykające się o siebie dziewczyny.

Konkurencja nie była zbyt duża, ale ani Emmett, ani Edward nie brali

tego na poważnie. Zawsze szukali sposobu, aby być wyżej od drugiego, choć na koniec dnia, jeden zawsze był gotów, bez wahania pogratulować drugiemu.

Bardzo dobrze nawzajem się uzupełniali. Emmett grał jako linemen1, a Edward na pozycji rozgrywającego. Gdy grali w koszykówkę, Edward był obrońcą kosza, a Emmett środkowym. Emmett był duży i kłótliwy, a Edward - szczupły i ugodowy. Emmett czasami doprowadzał do konfliktu, ale Edward zawsze był tam, by to złagodzić.

W środku tego wszystkiego była Bella jako ich mediator.

Jeśli kiedykolwiek padło pytanie typu „kto rzucił piłkę dalej" albo „kto miał najlepsze przyłożenie", ona była od udzielania rad.

Kiedy byli dziećmi, Bella brała swoją rolę na poważnie. Lecz gdy dorośli i ich figle

stały się bardziej absurdalne, wybierała któregokolwiek, byle tylko zakończyć tę głupotę.

Mogłaby teraz rozmyślać o ich dziecięcych doświadczeniach z czułością, bo tęskniła za dawnymi latami. Ale dalsza część ich przyjaźni w szkole średniej? Nic nie mogła poradzić na to, że wspomnienie tamtego okresu wywoływało u niej żal i smutek.

Prawie całe swoje życie była zakochana w Edwardzie.

Jeśli spadłaby i skaleczyła się np. w kolano, Emmett kazałby jej iść do domu. Edward opatrzyłby jej skaleczenie i upewnił się, że wszystko jest w porządku. Przypuszczała, że był taki troskliwy z powodu swojej młodszej siostry Alice, ale fakty były takie, że był naprawdę dobrym człowiekiem.

Sprawiał, że zakochanie się w nim było takie proste.

Emmett uważał na nią, ale to Edward ją chronił. Stali się sobie bliżsi, jednak gdzieś tam w ich relacjach coś się zmieniło. Emmett i Edward rozpoczęli studia do czasu gdy Bella był w ostatniej klasie. Chociaż nie byli już obecni w liceum w Forks, ich reputacja była legendarna. To nie pomagało gdy w weekendy, Emmett i Edward przyjeżdżali do domu ze studiów, a w piątki każda dziewczyna w szkole próbowała zrobić plany z Bellą w nadziei, że oni także byliby ich częścią. W ten sposób, dostarczając nadzieję sercu każdej dziewczyny z liceum, że mogłyby mieć jakąś szansę.

Wracając myślami do tamtego tematu, Bella chciała zasznurować sobie usta,

jeśli naprawdę miała być uczciwa, to zaczęło się kiedy była pierwszej klasie a Emmett i Edward byli w ostatniej. Ona i Edward nadal byli blisko, ale czuła, że on się od niej oddala. Wtedy przypisywała to wyłącznie nadchodzącemu wyjazdowi na studia.

Kiedy Emmett i Edward wyjechali na Uniwersytet Waszyngtoński w Seattle, utrzymywał z nią kontakt, lecz Bella czuła, że kiedykolwiek Edward z nią rozmawiał był bardzo ostrożny. Na jej ostatnim roku, kiedy zdecydowała, że będzie się ubiegać o przyjęcie na Uniwersytet Waszyngtoński, Edward przeniósł się w trakcie semestru do Berkeley. Laureat nobla w Medycynie został tam profesorem i Edward skorzystał z okazji, by wyjechać.

Wiadomość o jego przeniesieniu bardzo ją zraniła. Część niej podejrzewała, że nie chciał się z nią więcej przyjaźnić i fakt, że przeniósł się do innej szkoły zanim ona nawet zdecydowała się gdzie będzie studiować, potwierdził jej podejrzenia. Tylko ona nie miała pojęcia, dlaczego uczucia Edwarda do niej zmieniły się tak drastycznie. Łamała sobie głowę, próbując przypomnieć co takiego mogła zrobić, że zdecydował się wyjechać, lecz nic nie przychodziło jej do głowy. Próbowała rozmawiać na ten temat z Emmettem. Najpierw, zapewnił ją, że nie miała nic wspólnego z wyjazdem Edwarda do innej szkoły. Ale kiedy Bella uparła się, Emmett powiedział jej, by dała sobie z tym spokój. Wyjaśnił jej, że Edward był gotowy na zmiany oraz, że powinna być szczęśliwa ze względu na niego.

Nie widziała Edward przez siedem lat. Miała o nim wieści tylko od Emmetta i Alice, ale kiedykolwiek on bywał z wizytą w domu, ona była poza miastem odwiedzając na Florydzie swoją mamę i jej męża Phila.

Przyszło jej na myśl, że specjalnie planował swoje wizyty tak, aby mogły zbiegać się w czasie z jej pobytem na Florydzie.

Bella próbowała utrzymać z nim kontakt, ale w końcu on przestał odpowiadać na jej telefony i maile. Emmett tłumaczył jej, że Edward jest naprawdę zajęty i nie powinna oczekiwać, by oddzwaniał albo pisał cały czas.

Czasami chciała walnąć Emmetta, za te kłamstwa, który to miał poziom wrażliwości otomana. Bez Edwarda, który łagodził skutki tępej osobowości Emmetta, za każdym razem czuła się naprawdę zraniona.

Wtedy zrozumiała, że Emmett jest taki jak Charlie i nauczyła się brać jego komentarze z rezerwą.

Potrafiła też udzielać mu podobnych uwag. To wydawało się ulepszać ich relacje, ale to było ostatnie odkrycie i Bella nadal starała się, by zawsze być przygotowana na atak ze strony Emmetta.

Teraz, po siedmiu latach bez żadnego kontaktu, Edward miał pojawić się jutro. Pytała się Emmetta czy data jest poprawna i on tylko upewnił ją w tym, że wszystko się zgadza. Edward odwiedzi ich, podczas kiedy ona była w tym samym Stanie.

Jej pierwszą reakcją była myśl by wyjechać. Część jej chciała, by wiedział jak to jest zostawić kogoś jakby był po epidemii dżumy, ale ona nie była mściwą osobą. Jeśli cokolwiek ją ciekawiło to, to dlaczego wracał.

Krótko rozmawiała o tym z Alice i okazało się, że miała ona wkrótce brać ślub i

chciała, by jej brat był częścią wszystkich przygotowań do tego wydarzenia.

Było teraz ciemno. Niebo było obsypane gwiazdami, a uliczne światła paliły się. Zwolniła tempo i zatrzymała się z przodu domu, który dzieliła z Emmettem. Ich mieszkanie było na rogu. Były to dwie historie z brązowym bocznym torem i detalicznymi kamieniami na ganku. Bella pobiegła na tył domu i weszła na werandę.

Sięgnęła po klucz pod matą i otworzyła drzwi. Wyjęła klucz z zamka i weszła do środka. Zdjęła swoje buty i podeszła do lodówki nastawionej na zero stopni. Wyjęła butelkę z wodą, zdjęła czapkę i zanim butelka dotknęła jej warg, usłyszała, jak Emmett woła ją z wnętrza domu.

- Bella? Co zatrzymało cię tak długo? - Wywróciła oczami i wzięła łyk wody z butelki.

- Bell? -zawołał, przełknęła i powiedziała,

- Tak. Jestem tutaj. Tylko wezmę wodę.

- Czy zapomniałaś swojego telefonu komórkowego?

- Nie.

- Więc, dlaczego nie odbierałaś? - Bella skończyła i wzięła kolejny łyk wody z butelki za nim odpowiedziała. - Bo była wyłączona.

- Wyłączona? - mogłaby przysięgnąć, że usłyszała kilka głosów zanim Em jej odpowiedział. - Co, jeśli coś by się stało? Co jeśli potrzebowałbym ciebie?

Bella powiesiła czapkę na butelce od wody i weszła w głąb domu. Szła w dół holu, przechodząc obok jadalni, torując sobie w ten sposób drogę do pokoju dziennego.

- Jaki nagły wypadek? Niech zgadnę. Nie mogłeś znów znaleźć pilota? Przysięgam, Emmett. Jeśli położyłeś pilot w niewłaściwym miejscu znowu, skopię twój... - przerwała w połowie zdania, kiedy zauważyła, że Emmett nie był sam.

- Co do diabła on tutaj robi? - zwęziła oczy na Emmetta zanim obróciła się, by spojrzeć na ich gościa.

- Grzeczniej, Bello. Nie mogłabyś przywitać się jak normalna osoba? - odpowiedział Emmett rzucając Belli ostrzegawcze spojrzenie.

- Powiedziałeś, że nie będzie go aż do jutra. - poprawiła się, chowając kosmyk włosów za ucho ale zapomniała, że miała je związane w koński ogon. Nagle była świadoma faktu, że dopiero co wróciła z biegania i prawdopodobnie wyglądała jak spocona mysz.

- Przyjechał dzień wcześniej. Czy to zbrodnia, że ktoś wrócił do domu dzień wcześniej? – Tym razem Emmett zrobił krok naprzód i spojrzał na Bellę z prawie oskarżycielskim wzrokiem.

Zanim mogłaby cokolwiek jeszcze powiedzieć, usłyszała Edwarda:

- Cześć, Bella.

Jego głos nie zmienił się jak i jego wpływ na nią. Czuła jak jej ramiona odprężają się i

rozluźnia swoje pięści. Po chwili, odpowiedziała:

- Witaj, Edwardzie.

Emmett głośno westchnął. Tak naprawdę nigdy nie był dobry w ukrywaniu swoich uczuć. Zaszczyciła Edwarda najkrótszymi spojrzeniami jakim tylko mogła, kiedy go witała. Nie chciała spojrzeć na niego. Wiedziała, że jeśli to zrobi będzie stracona. Nie chciała dać mu tego rodzaju władzy nad nią. Zamiast tego, skupiła swoją uwagę na czapce wiszącej na butelce wody jakby był na niej wyryty sens jej życia.

Po chwili Emmett powiedział:

-Edward skończył swoją pracę wcześniej niż przewidywano i zdecydował się wziąć wcześniejszy lot. On tylko przyszedł. - Bella teraz czytała etykietkę na swojej butelce jak gdyby jej życie zależało od wiadomości, że woda w butelce pochodzi z najczystszego górskiego źródła w Tybecie.

- Przywiozłem go. - dodał Emmett i spojrzał na Edwarda, który przyglądał się Belli gdy ta patrzyła się na swoją butelkę wody. Emmett odchrząknął.

Bella wzięła krótki oddech zanim spojrzała w górę i została zaskoczona, widząc, że Edward przyglądał jej się bardzo uważnie. Oblizała swoje usta zanim ,zapytała:

- Jak minął twój lot? - Oczy Edwarda poszerzyły się na chwilę, gdy jej odpowiadał.

-Ja - był w porządku. - Kiwnęła głową.

-Dobrze, jestem pewna, że wy dwaj macie duże zaległości do nadrobienia. - Obróciła się, by wejść na schody, prowadzące na górę do jej pokoju.

Jednak Emmett jej przerwał.

-Idziemy do Blacków, by coś zjeść i wypić. - Bella odwróciła się do Emmetta i odpowiedziała:

- Mam, nadzieję, że będziecie dobrze się bawić. - na co jej brat zrobił krok naprzód.

- Kiedy powiedziałem „my", miałem na myśli całą naszą trójkę.

- Nie jestem głodna. - Jednak jej żołądek zdradził ją burczeniem, na co Emmett się uśmiechnął.

- Słuchajcie chłopaki, idźcie beze mnie. Właśnie wróciłam i musiałabym wziąć prysznic i przebrać się, a to zajmie trochę czasu.

Emmett wziął swój płaszcz z poręczy.

- To dobry pomysł. Pójdziemy prędzej przed sobą. Zamówię coś dla ciebie i spotkamy się tam, kiedy będziesz gotowa.

- Emmett - Bella błagała.

- Bądź tam za dwadzieścia minut.

- Muszę napisać wypracowanie!

-Ty zawsze musisz napisać wypracowanie.

- Tak. I one są czasochłonne.

- Wyjdziesz coś zjeść tak czy owak. - Poślizgnął się na swoim płaszczu.

Miała, zamiar powiedzieć mu, co mogłaby zjeść kiedy Emmett wystąpił naprzód

- Bella. - na cichym głosie, dodał - Proszę. - Wiedziała, że to było dość poważne, jeśli on ją błagał.

Skrzyżowała ręce i odpowiedziała:

- W porządku. - Obdarował ją szerokim uśmiechem i powiedział,

- Dobrze. Widzimy się za chwilę. - Bella pobiegła po schodach i usłyszeli, jak trzasnęła drzwiami.

Emmett podszedł do frontowych drzwi, a Edward podążył za nim.

Kiedy byli już na chodniku, Edward zapytał:

- Jesteś pewny, że to dobry pomysł? - na co Emmett wzruszył ramionami.

- Będzie dobrze. - wsiedli do jego ciężarówki.

- Nie wiem - odpowiedział Edward - wyglądała na naprawdę wściekłą.

Emmett przekręcił kluczyk i ciężarówka zadudniła.

- To nie była wściekłość.

- Skoro to nie była wściekłość, to co to było? - Edward spojrzał na przyjaciela. Emmett położył palec na swoim podbródku.

- Powiedziałbym, że to jest rozdrażnienie z odrobiną zniecierpliwienia. - Brew Edwarda

zmarszczyła się.

- Emmett, to jest wściekłość. - Ten tylko potrząsnął swoją głową.

- Kiedy Bella jest wściekła, jej łokcie są rozrzucone i jej pięści latają. - Oczy Edwarda poszerzyły się.

- Nie pamiętam, żeby wcześniej kiedykolwiek się wściekała. - Emmett podniósł palec.

- Ach. Ale widzisz, ona mieszka ze mną od przeszło siedmiu lat. Lubię myśleć, że uczy się rozładowywać gniew pod moim kierownictwem. - Edward przebiegł ręką po swoich włosach.

- Sugerujesz, że wkurzałeś ją wiele razy przez ostatnie siedem lat tylko dlatego, że sądziłeś, że mogłaby potrzebować lekcji jak rozładować swój gniew? - Emmett śmiał się.

- To nie jest zabawne. Zamęczałeś ją przez ostatnie siedem lat.

- Jestem jej starszym bratem. Czego innego mógłbyś ode mnie oczekiwać? - Edward pocierał grzbiet swojego nosa.

- Ona prawdopodobnie chce urwać mi głowę.

Minęła minuta nim Emmett odpowiedział:

-Nie, nie urwie. - Edward spojrzał na Emmetta.

- Czy chcesz urwać mi głowę? –

Kącik ust Emmetta uniósł się do góry.

-Nie.

Em zatrzymał się na czerwonym świetle i spojrzał na profil przyjaciela. Sam nigdy nie był człowiekiem gadatliwym i nie rozmawiał o uczuciach. W ogóle. Jednak po chwili, zaryzykował i powiedział:

-Nie wiem co zdarzyło się między tobą i Bellą, ale to nie może być nieprzebaczalne. -

Edward spojrzał przez okno, a później na Emmetta. Analizował jego wypowiedź zanim wyznał:

-Naprawdę stęskniłem się za tobą bracie. - Emmett uśmiechnął się i światło zmieniło się na zielone. Wcisnął gaz i samochód ruszył . Wtedy odpowiedział:

-Tak, dobrze wiemy jakie my Swanowie robimy wrażenie na ludziach. - na co Edward zachichotał.

Wkrótce byli juz pod knajpą Blacków. Emmett wjechał na parking i zaparkował.

Wyskoczyli z niej i poszli do baru.

- Czy to jest dobre miejsce? - spytał Edward.

- Tak. Czy pamiętasz Jacoba Blacka? - Edwarda pomyślał przez minutę. -Tak. Grał w piłkę nożną dla Szkoły średniej z La Push. Był naprawdę dobry w odbieraniu.

- To jedno. To jest bar jego taty, czasami Jacob mu pomaga.

- Czym się teraz zajmuje?

- Reperuje klasyczne samochody. - Znaleźli jakieś puste stołki na końcu baru i usiedli.

- Nie grał w piłkę na studiach? - Emmett potrząsnął głową.

- Jego ojciec jest chory i nie chciał zostawiać go samego. - Edward kiwnął głową.

Wysoki, ciemnowłosy chłopak za barem zbliżył się do ich.

-Hej, Emmett. Co mogę podać tobie i twojemu kumplowi? - Emmett uścisnął dłoń z barmanem.

- Embry. - Zwrócił się do Edwarda chcąc go przedstawić.

- Czekaj, Edward Cullen? Czy nie byłeś rozgrywającym w liceum? - Edward kiwnął głową. - To było dawno temu.

- Czy nadal grasz?

- Nie.

Starszy pan z solą i pieprzem z pomalowanym końskim ogonem, odezwał się z końca baru.

- Embry, zamierzasz z nimi rozmawiać czy przyjąć ich zamówienia?

- Przepraszam. - Embry spojrzał na Emmetta. - To co zwykle? - ten kiwnął głową.

- A co mogę tobie podać? - spytał Edwarda.

- Cokolwiek zamówił Emmett, będzie w porządku. - Embry wyjął dwa kufle i wylał

bursztynowy płyn z kurka. Podał je chłopakom.

- Czy jest coś jeszcze, czego potrzebujecie? – powiedział Emmett.

- Czy kuchnia jest nadal otwarta?

- Pewnie.

- Bella przyjedzie za kilka minut i będzie chciała zjeść obiad. – Na dźwięk imienia Bella, oczy Embryego rozjaśniły, co nie uszło uwadze Edwarda. –Bella przyjedzie? - Emmett uśmiechnął się zanim wziął łyk piwa.

- Dam znać w kuchni . - i szybko się zmył.

- Czy nie zamierzasz czegoś zamówić dla niej? - spytał Edward.

Emmett potrząsnął głowę.

- Oni wiedzą co lubi Bella. - Edward napił się piwa. Wtedy dodał,

- Domyślam się ,że często tu przychodzicie.

- Tak. Bella przyjaźni się z Jacobem. - Emmett wziął kolejny łyk piwa.

- Och. - Edward spojrzał na swoje piwo. Próbował sobie przypomnieć, jak wyglądał Jacob, ale nie potrafił. Jak Bella zaprzyjaźniła się z nim? Czy oni są tylko przyjaciółmi? Spojrzał na Emmetta. Czekał na wyjaśnienia od Emmetta, ale jego uwaga została przeniesiona na Bellę wchodzącą do baru. Jej twarz była lekko zaróżowiona od biegu, a jej włosy były rozpuszczone, ale nadal trochę wilgotne od prysznica.

Kiedy podeszła do nich, wydawało się to jakby działo się to w zwolnionym tempie.

- Edward?

- Co? - oderwał wzrok od Belli i spojrzał na Emmetta.

- Pytałem czy chcesz coś z kuchni? –

- Nie. - Embry był na drugim końcu baru, podchodząc do ich miejsca, wtedy zauważył zbliżającą się Bellę.

- Bella! – Stanęła za Emmettem i Edwardem.

- Cześć, Embry.

- Co mogę ci podać? - Normalnie brała lemoniadę, ale wiedziała, że potrzebuje czegoś trochę mocniejszego.

- Co powiesz na Fat Tire? - Embry kiwnął głową i sięgnął do lodówki. Wyjął wysoką butelkę piwa i otworzył napój.

Odkąd Emmett siedział w jednym końcu baru, jedyne dostępne siedzenie było obok Edwarda.

Mogła się założyć, że Emmett upewnił się, iż tak będzie.

Embry postawił jej napój przed pustym miejscem obok Edwarda. Zawahała się zanim zajęła miejsce.

- Szklankę? -spytał Embry.

Bella machnęła na to ręką.

-Nie, dzięki. - Wzięła i przybliżyła swoje piwo. Musiała coś przekąsić i czuła, to w żołądku.

Musiała coś zjeść bo inaczej alkohol pójdzie jej prosto do głowy.

- Embry, jest Leah?

- Tak. Przygotowuje właśnie coś dla ciebie. - Uśmiechnęła się.

-Dzięki. - Embry odwzajemnił jej się nawet większym uśmiechem.

-Żaden problem. - Zwlekał przez minutę zanim został wezwany przez innego klienta w drugim końcu baru.

- Bella, musisz przestać to robić. - powiedział Emmett .

-Robić co? - Bella spojrzała na brata, ale odkąd Edward usiadł pośrodku, jej spojrzenie kończyło się na nim. Przez co szybko odwracała wzrok. Świetnie.

- Wiesz. Doprowadzasz Embry do szaleństwa.

- Co? Wszystko, co zamówiłam to piwo.

- On praktycznie ciągle się potyka, kiedy uśmiechasz się do niego. - Tym razem Bella pochyliła się nad barem, by spojrzeć na Emmetta.

-To miało znaczyć, że będzie gotowy, by spotkać się zemną ponownie, kiedy skończy swoją zmianę. - Edward zakrztusił się swoim piwem.

Emmett poklepał go po plecach.

- Bella, nie chcemy słuchać o twoich paskudnych podrywach. Oczywiście to jest naprawdę traumatyczne dla niektórych z nas.

- Um. - Bella wskazała na siebie.

- Garnek. - Następnie wskazała na Emmetta. - Kocioł. - Edward zaśmiał się.

Embry wrócił z obiadem Belli.

- Proszę bardzo. - Grillowany ser i pomidory. Bella nie mogła powstrzymać uśmiechu.

-Dziękuję . - Emmett odchrząknął. Uśmiech Belli osłabł nieznacznie.

- Podziękuj Leah ode mnie.

- Pewnie. - Embry udawał, że poleruje bar obok Belli, ale wtedy Leah krzyknęła, że jest jeszcze jedno zamówienie.

-Uh, przepraszam. - Obrócił się, by pójść i podać zamówienie, ale przed tym potknął się lecz odzyskał równowagę zanim upadł na twarz.

Wyraz twarzy Belli pozostał bez zmian, ale Emmett wypuścił mały chichot.

- Emmett, przestań! - Bella upomniała go, kiedy Embry zniknął.

- Naprawdę musisz położyć kres jego niedoli. - Kącik ust Belli uniósł się nieznacznie. - Ale jest taki świetny w całowaniu. - Emmett wstał szybko.

- Idę porozmawiać z Billem. - Ruszył z dużą szybkością na drugi koniec baru, co zaskoczyło Edwarda. Oboje z Bellą byli przez chwilę cicho zanim Edward powiedział:

- Więc ty i Embry. . . - Bella wzięła francuski smażony narybek.

- Nie. Tylko mówię takie rzeczy, by wprowadzić Emmetta w zakłopotanie. - Edward uśmiechnął się zanim wziął łyk piwa.

Bella opracowywała swoje kanapki i francuskie narybki kiedy Edward niańczył swoje piwo. Cisza nie była niewygodna, ale dało się wyczuć napięcie.

-Więc...

-Co..

Oboje rozpoczęli równocześnie.

Edward powiedział,

- Proszę. Mów. - Bella zawahała się zanim odpowiedziała,

- Przepraszam za wcześniej. - Edward popatrzył na nią ze zmieszanymi uczuciami.

Bella przesunęła się na siedzeniu. - Kiedy byłeś u nas dzisiaj w domu . Nie chciałam zabrzmieć tak. . . wrogo. - Edward wzruszył ramionami.

- Powiedzieć, że zostałaś zaskoczona to prawdopodobnie za mało. - Bella wzięła długi łyk piwa. Po chwili, odpowiedziała:

- Coś w tym stylu. - Nie chciała przeprowadzać tej rozmowy właśnie teraz. Siedem lat niczego, a tu nagle siedzi obok niego pijąc piwo. To było zbyt dużo, by znieść to w tej chwili. Powiedziała:

- Emmett powiedział, że przyjechałeś tutaj, by pomóc Alice w ślubie. - Kiwnął głową.

- Ja tylko. . . to jest niesamowicie uprzejme. –

Spojrzał na nią.

- Dlaczego?

- Dlaczego chciałbyś pomóc w ślubie?

- Dlaczego nie?

- Ponieważ jesteś facetem. - Otworzył usta, by coś powiedzieć , ale je zamknął. Po chwili

powiedział,

- Nie wiem co dokładnie dla mnie zaplanowała.

- Och. - Wzięła gryza swoje grillowanej kanapki z serem i powiedziała - Czy spotkałeś już jej narzeczonego? - On kiwnął głową.

- Właściwie ich zapoznałem.

- Naprawdę?

- Tak. Chodziłem do szkoły z Jasperem w Berkeley.

- Zapomniałam, że chodził do Berkeley.

- Więc, pomagasz w ślubie Alice? - Kiwnęła głową.

- Jestem druhną.

- Och. To powinno być zabawne. - Obdarzyła Edward złowrogim spojrzeniem.

- Nie? To nie jest zabawne. - Nie mógł sobie poradzić z uśmiechaniem się.

Pociągnęła długi łyk piwa.

- To źle, prawda? - Bella postawiła piwo na barze.

- Alice nie jest właściwie taka zła, to druga druhna, wprawia mnie w zakłopotanie.

- Co masz na myśli?

- Jest naprawdę apodyktyczna i zadręcza mnie głupimi szczegółami. - Obniżyła swój głos. - Myślę, że ona jest trochę zbyt powierzchowna. - Edward kontynuował słuchanie.

- Ma na imię Rosalie. - Brwi Edwarda zwęziły się.

- Znasz ją? - spytała Bella.

Odchrząknął i kiwnął głową.

- Sądzę, że jest siostrą Jaspera. –

- Tak.

- Chce zrobić wszystko dla Alice na przykład przyjęcie przedślubne i wieczór panieński. Kocham Alice, ale to będzie bardzo drogie.

- Rozumiem.

- I wydaje mi się, że Rosalie ma bardzo kosztowne gusta.

- Tak.

- Jeśli miałabym prawdziwą pracę i nie chodziła przez część czasu do szkoły, to nie byłoby problemu.

- Czy powinienem porozmawiać o tym z Alice?

- Boże, nie! - Bella chwyciła rękę Edwarda. Spojrzała w dół na jej dłoń i jego rękę i szybko zabrała swoją. Obniżyła swój głos.

- Przepraszam.

- Nie, wszystko w porządku. - Obdarował ją dobrym naturalnym uśmiechem.

- Proszę, nie mów nic Alice ani Rosalie. Nie powinnam tego mówić na pierwszym spotkaniu.

Jestem kiepską druhną.

- Nie martw się tym.

- Nie, jestem zaszczycona, że Alice chce bym uczestniczyła w jej ślubie. Nie powinnam się

skarżyć.

- W porządku. Możesz dać sobie upust. - Bella wzięła głęboki oddech. Jak to możliwe? Nie rozmawiali przez prawie siedem lat i czują się tak jakby kontynuowali znajomość, gdzie skończyli.

Wszystkie obawy i rozczarowania, które czuła kiedy Edward był tu teraz wydawały się być odległymi wspomnieniami. Bella pamiętała, że miał talent do wyciągania jej ze złego humoru. A może to było piwo.

Przedtem Bella nie chciała o tym myśleć nigdy więcej, przyszedł Emmett.

- Czy zjadłaś już obiad?

- Tak.

- Jestem gotowy, do wyjścia. Jestem pewny, że Edward jest zmęczony, a ja mam jutro wczesną zmianę.

- Przepraszam, Emmett. Jeśli wiedziałbym, nie chciałbym... - -powiedział Edward.

Emmett machną ręką.

- To żaden problem. - Edward wyjął swój portfel.

- Już wszystko załatwione - powiedział Emmett.

- Dzięki.

Pomachali na pożegnanie Billemu i Embremu i wyszli.

Kiedy podeszli do swoich samochodów, Emmett zapytał,

- Więc twoja dziewczyna ma na imię Rosalie? - Bella zatrzymała się przy swoim samochodzie.

- Więc, ja... - Edward spojrzał na stojące obok rodzeństwo. - To skomplikowane.

- Słyszałem, że jest cudowna. - Emmett nieobecny szukał kluczy w swojej kieszeni.

- Um, pewnie. - Edward pocierał kark patrząc na ziemie.

Bella zaparkowała obok nich.

- Zobaczymy się w domu, Emmett.

- Ok. Bell.

Zawahała się zanim powiedziała,

- Dobranoc, Edward.

Edward spojrzał na nią zanim odpowiedział,

- Dobranoc, Bella. - Weszła do swojego auta i wyjechała z parkingu. Odjechała przed Emmettem i cieszyła się, że będzie w domu przed nim. Miał zawieść Edwarda do domu Cullenów, mieszkali jakieś dziesięć minuty drogi od nich. Przynajmniej, mogła udać, że śpi, kiedy Emmett przyjedzie do domu.

Potrzebowała czas dla siebie, by się zadręczać. Oczywiście znał Rosalie! Jest siostrą Jaspera. Prawdopodobnie znali się od dawna. Bella nie chciała nawet myśleć o tym jak długo się spotykają.

Zatrzymała się przed domem i wyłączyła silnik. Położyła swoją głowę na kierownicy. Tak wiele zdarzyło się dzisiejszego wieczoru, a jednak była pewna, że to dopiero początek.

Nie mogła zrozumieć dlaczego tak się wygłupiła. Nie mogła uwierzyć, że obraziła dziewczynę Edwarda w ten sposób. Powinna trzymać język za zębami tak jak planowała. Bella nie chciała teraz myśleć co sobie pomyślał Edward po uwagach, które powiedziała pod adresem jego dziewczyny. Powstrzymywała łzy, które cisnęły się jej do oczu. Wysiadła z samochodu i weszła do domu. Wtedy wspięła się po schodach do swojego pokoju. Bez włączania światła, rozebrała się i znalazła starą koszulkę na swoim łóżku.

Weszła na łóżko i leżała tak przez chwilę, próbując zasnąć, nie myśląc o dzisiejszym wieczorze. Niestety, pod kołdrą w ciemnej sypialni, jej myśli zawsze błądziły ku Edwardowi.

W szkole średniej, myślała o wszystkich scenariuszach dla nastoletniej dziewczyny, która mogłaby pójść dalej z chłopakiem w którym była zakochana. Ale ostatnio, jej uczucia były pełne żalu o to co mogło się zdarzyć. Była zraniona i trochę rozgniewana przez fakt, że Edward wyciął ją ze swego życia. Przebolała fakt, że było to proste dla niego, odejść bez żadnego pożegnania. Ale to czego naprawdę nienawidziła to było to, że chociaż Edward mógł postawić sprawę jasno, nie chcąc z nią utrzymywać żadnych stosunków, mała część niej miała nadzieje, że miałaby szansę być z nim. Po dzisiejszym wieczorze, Bella wiedziała, że nie było żadnej nadziei.

1W futbolu amerykański, linemen jest ten, który specjalizuje się w grze na głównej linii.