Ławica
Kiedy ją wspominam, widzę ławice białych rybek, ocierających się o kostki.
Małe, łuskowate kształty, nie wydające żadnego dźwięku, lecz poruszające wodą tak, jakby ich ogony były jej częścią.
Kiedy ją wspominam, mam wrażenie, jakby jej obraz przeciekał przez moje palce, niczym rozrzedzone nicością powietrze.
Kiedy o niej myślę, jedyne co widzę, to krzywy uśmiech, i dłoń ojca w jej włosach, tak, jakby on był tą wodą otaczającą ławicę małych rybek. Tak, jakby ona stawała się jego częścią. Jakby pozwalała w siebie wrastać, jakby on stawał się po części nią, jakby jego ręka w jej włosach, stawała się jej dłonią w jego.
Ich włosy miały ten sam, biały, chłodny odcień.
Gdy stoję przed jej, już pustym, pokojem, czuję mdłości, pełznące od dołu brzucha aż do gardła. Obrzydliwe dżdżownice,wypełniające mój przełyk.
Drżę opowiadając synowi o jego dziadku. Kim był. Jak wyglądał. Każdy najdrobniejszy szczegół imponującej postaci.
-Tato? Dlaczego nigdy nic nie mówisz o babci?
Dzieci są mądre. Scorpius jest mądry. Czasami myślę, że on wie, że ona tam jest, że leży tuż za drzwiami, wciąż oddychając, ale nie będąc już żywą.
Jak ławica małych, białych rybek, bez celu pływająca wokół stóp brodzących w fontannie.
(Być może, mój syn nawet wie, dlaczego nie chcę o niej mówić. Ale, lepiej by nie wiedział.By nigdy nie musiał się dowiedzieć.)
-Cicho Scorpiusie.
Kiedy ją wspominam, spoglądam na drzwi jej pokoju, mając nadzieję, że tego dnia też nie wyjdzie z niego. Że po prostu umrze, i nie będę musiał już nigdy więcej o niej myśleć.
-Ale dlaczego? Ja mógłbym mówić o Asto... o swojej mamie cały czas, cały czas tato!
Kiedy ją wspominam... dłonie ojca są zanurzone w jej włosach, a jego ciało, jego wzrok skupiony na niej. Jego oczy należące do niej. Jego usta stworzone tylko po to by móc ją całować. Jego pieniądze by obsypywać ją prezentami.
Jego nasienie, by dać jej dziecko- zabawkę. Jego dziecko, by należało do niej.
Jego duszę, przeciekającą przez jej palce.
Jej oddech, stający się jego życiem.
Tak jakby wokół nie było nikogo poza nimi.
Tak, jakbym przez nią, przestawał dla niego istnieć.
