AN: Nie wiem, czy lubicie Soulmates AUs, ale ja je uwielbiam i od dłuższego czasu chciałam napisać właśnie coś takiego. Pod innymi względami zostajemy w kanonie; bardzo starałam się, żeby bohaterowie przypominali siebie samych. Opowiadanie rozwija się powoli (bardzo powoli), ale mam nadzieję, że jego długość wynagrodzi Wam oczekiwanie na wszystkie emocjonujące wydarzenia, które zaplanowałam.
Nowe rozdziały będą się ukazywać w piątki/soboty.
Bawcie się dobrze.
(Nie) jesteś sam
Prolog
Wiadomym jest, że twórcą Zaklęcia Dusz był Merlin, zmuszony przez okoliczności do skonstruowania czaru na tyle potężnego, by przetrwał całe wieki po jego śmierci. Merlin, widząc zamęt, jaki wśród rycerzy Okrągłego Stołu zasiała nieopanowana namiętność, a w szczególności patrząc na zdradę, jakiej dopuścił się najznamienitszy z rycerzy, Lancelot z Jeziora (zwany później Lancelotem Zwodniczym i Lancelotem Siewcą Wiatru, str. 476), bezwstydnie obierając za damę swego serca nadobną Ginewrę, żonę króla Artura, co doprowadziło do wielu czynów haniebnych i niegodnych rycerzy (Mordred, str. 599, oraz upadek Camelotu, str. 641). Nie mogąc pogodzić się ze śmiercią przyjaciela i pana, Merlin długo rozważał, jak najlepiej uniknąć podobnych klęsk w przyszłości. Szukając pomocy u obcych ludów i czarodziejów, poznał legendę, która zainspirowała go do stworzenia najsilniejszego ze znanych dotychczas zaklęć - Zaklęcia Dusz, które ostatecznie unicestwiło problem zdrady i zawiści wśród czarodziejów. Jedynie tę grupę objęło zaklęcie, ponieważ szlachetny Merlin nie troszczył się wcale o Mugoli po utracie jedynego przyjaciela. Zakładał też - zaprawdę bardzo słusznie - że z biegiem lat liczba czarodziejów wrośnie na tyle, że będą oni mogli iść nieprzyzwoitym śladem swych niemagicznych braci, spoglądając pożądliwie na to, co nie do nich należy. Zaklęcie Dusz pozwoliło Merlinowi związać wszelkie czarodziejskie dusze w pary, a choć minęły już wieki od chwili, gdy szlachetny mag wypowiedział słowa inkantacji, zaklęcie nie straciło swej mocy...
Fragment Krótkiej historii dusz pióra Matheusa z Bawarii, rok 1802
(...) Młody mnich spojrzał więc na rwącą rzekę i powiedział:
- Nie mam płetw ani skrzydeł, ale czerwona nić losu nakazuje mi cię przekroczyć - a rzeka rozstąpiła się i mnich przeszedł przed nią suchą stopą.
Napotkał też w swojej wędrówce ogromną górę, której wierzchołka nie sposób był dojrzeć. Powiedział więc:
- Nie jestem kretem ani łasicą, ale czerwona nić losu nakazuje mi iść tą drogą - i górą otworzyła się, pozwalając mu przejść przez swoje korzenie.
Była tam też wielka przepaść bez dna i mnich widząc ją rzekł:
- Nie latam ani nie skaczę, ale czerwona nić losu nakazuje mi przedostać się na drugą stronę - i nad przepaścią zawisł most z jesiennych liści, a mnich pewnie przeszedł po nim idąc za śladem czerwonej nici losu.
Doszedł wreszcie do miasta i dostrzegł, że czerwona nić losu prowadzi go do domu na wzgórzu. Gdy tylko przekroczył próg, dostrzegł młodą kobietę ćwiczącą fechtunek.
- Kim jesteś? - zapytała.
- Jestem mnichem z dalekiego klasztoru, przyprowadziła mnie tu czerwona nić losu - odpowiedział mnich.
- Wiem - kobieta uśmiechnęła się w odpowiedzi. - Nić prowadziła cię do mnie.
Legendy Dalekiego Wschodu, w: Antologia lektur szlachetnego Merlina
W ostatnich pięćdziesięciu latach zarejestrowano niepokojący wzrost anomalii dotyczący Zaklęcia Dusz. Pojawiły się przypadki osób bez połączenia oraz takie z połączeniami podwójnymi, a nawet potrójnymi, szczególnie w obrębie tej samej rodziny. Odnotowano pojedyncze przypadki połączeń oddalonych o wiele lat. Wzrósł też odsetek osób nieodpowiedzialnie nadużywających Soulstatine, z czego wynika podwyższony odsetek śmiertelnych zatruć; część z nich wiąże się też z nielegalnym obrotem lekiem oraz jego narkotyczną pochodną. Zaleca się wprowadzenie programu szkoleniowego dla nauczycieli, rodziców i pracodawców (...)
Fragment tajnego raportu przygotowanego na zlecenie Ministra Magii. Londyn, 31/07/1990.
