tytuł: Kiedy Clint spotykał Phila
autor: euphoria
beta: SPRZEDAM SIĘ ZA BETĘ DO TEGO OPOWIADANIA
fandom: Avengers MCU
pairing: Clint Barton/ Phil Coulson
info: kid fick, bądźmy wszyscy przeklęci, ponieważ temperatura powyżej 38 stopni Celsjusza działa cuda na kreatywność... tych linii jest tak wiele i światy się łączą! / kid fick, ponieważ Avengersi prócz Clinta są dziećmi Phila no i jest Loki / rozdziały nie mogą mieć więcej niż 4 strony z powodu pisania ich w specyficznych warunkach organizmalnych (?)
dla Neen na poprawę humoru :)
Rozdział pierwszy, w którym poznajemy część brygady, ale nikt nie wie co się dzieje...
Kiedy Clint spotkał Phila, Coulson akurat podcierał brodę dość wyrośniętemu kilkulatkowi. To na pewno nie jest normalne dla dziecka, żeby mieć tak dużą głowę. I ramiona. Ma nawet ochotę spytać czy maluch nie jest chory, ale chłopiec uśmiecha się tak szeroko ściskając swojego rożka, że nawet jeśli - to nie może być nic niebezpiecznego. Dzieci chorujące na bolesne rzeczy nie wychodzą w końcu do parków podskakując radośnie. A przynajmniej tak sobie wyobraża to Clint, cokolwiek nie twierdziłyby te cholerne reklamy w telewizji.
- Thor, na miłość boską – mówi nagle mężczyzna.
- To raczej niecodzienne imię – zauważa Clint i łapie się na tym, że faktycznie właśnie rozpoczął rozmowę z nieznajomym w parku.
Mężczyzna jest równie zaskoczony i przez chwilę gapią się na siebie.
- Masz z tym jakiś problem? – pyta dziewczynka, która pojawia się nagle znikąd.
Nie może mieć więcej niż dwanaście lat, ale patrzy na niego naprawdę groźnie. Nie chciałby stanąć jej na drodze, gdy dorośnie.
- Natasha! – gani ją nieznajomy i uśmiecha się do niego przepraszająco.
- Dzisiaj jestem Czarną Wdową – odpowiada bezczelny rudzielec. – A wiesz dlaczego? – pyta go i Clint chyba nie chce znać odpowiedzi. – Moja mama była rosyjskim szpiegiem, który zabijał… - Reszta słów ginie, gdy mężczyzna zasłania usta dziewczynki dłonią.
- Wybujała wyobraźnia – mówi nieznajomy. – Musi pan jej wybaczyć.
- Clint – przedstawia się i czuje się naprawdę głupio.
- Phil – odpowiada tamten.
Więc obaj mają naprawdę nudne imiona i nagle to jest jak najbardziej w porządku.
Thor biegnie w stronę huśtawek, prawie potykając się o swoje własne nogi. Dziwnie wygląda z tymi sporymi ramionami, ale to chyba nieuprzejme komentować wygląd cudzego dziecka. Szczególnie, gdy nie posiada się swojego własnego.
Phil puszcza Natashę, bo krótka wymiana spojrzeń, chyba oznaczała, że dziewczynka uspokoiła się na tyle, że może być wypuszczona do społeczeństwa. Nie przeszkadza jej to jednak rzucić mu ostrzegawczego spojrzenia.
- Musi mi pan wybaczyć – zaczyna Phil z tym ciepłym uśmiechem, który sprawia, że w kącikach jego oczu pojawiają się zmarszczki.
Clint patrzy na tego mężczyznę w średnim wieku, w cholernym tanim garniturze na środku pieprzonego parku i wie, że przepadł.
ooo
Nie wymieniają się numerami telefonów. I nie znają swoich nazwisk. Dlatego Clint jest wyjątkowo szczęśliwy, gdy w kolejną niedzielę dostrzega Thora huśtającego się w parku. Rozgląda się wokół, ale koło chłopca stoi tylko Natasha niczym stróżujący pies.
- Wie pan, że przychodzenie na plac zabaw bez dziecka jest przynajmniej podejrzane? – pyta nagle jakiś wyrostek.
- Chyba, że bada się ruch na placach zabaw, aby sprawdzić, który z nich powinien być odnowiony jako pierwszy – odpowiada Clint.
- Nuuda – przeciąga podrostek.
- Masz mnie. Jestem płatnym zabójcą. Właśnie sprawdzam jaka jest moc wiatru na otwartej przestrzeni – mówi.
Wyrostek nie wydaje się pod wrażeniem.
- Spotkałeś Natashę - wzdycha chłopak.
To przyciąga uwagę Clinta.
- Loki nam mówił o twoim spotkaniu z Philem w tamtym tygodniu. Jestem Iron Manem – przedstawia się chłopak, starając się nadać swojemu głosowi męskie brzmienie.
Może to faktycznie działa na jego rówieśnice, chociaż Clint szczerze wątpi. Chłopak ma ten wygląd intelektualisty, który woli spędzać czas na czytaniu i może konstruowaniu, sądząc po jego rękach. Kiedyś jednak zapewne dorośnie i wszystko się zmienia. Okres nastoletniej burzy hormonalnej potrafi być naprawdę bolesnym czasem dla niektórych. Szczególnie tych z natury bezczelnych, a rzeczowy Iron Man na takiego właśnie wygląda.
- Część paczki – dodaje chłopak, jakby to miało mu cokolwiek powiedzieć.
Pewnie bardziej powinien się zainteresować dlaczego rozmawiali o nim w domu.
- Phil musiał zajrzeć do pracy. A odkąd Thor jest u nas w kraju tak krótko, wciąż źle znosi ciepło – tłumaczy Iron Man.
I to naprawdę dziwne nazywać go w ten sposób. A szczególnie podejrzane, że chłopak traktuje Thora jak jakiś dziwny gatunek husky'ego.
- Kim jest Loki? – pyta Clint, bo powinien chyba jakoś partycypować w tej rozmowie.
- Jeśli go dostrzeżesz to znaczy, że masz naprawdę poważne kłopoty – odpowiada chłopak.
ooo
Kiedy spotyka kolejny raz Phila, jest to jeszcze większe zaskoczenie. Mężczyzna jest w tym swoim garniturze, który nie robi na nikim żadnego wrażenia i wchodzi do ich biura, jakby to była najnormalniejsza rzecz w życiu.
- Wydział Wewnętrzny – szepcze ktoś z wyraźnym przestrachem.
- A co mają kontrolować? Kolejny raz sprawdzać przepustowość mostów? – sarka Clint.
Phil wychodzi akurat w tej samej chwili z biura Fury'ego i zamiera na jego widok.
Mężczyzna uśmiecha się lekko, gdy przechodzi koło jego biurka.
- Dzień dobry – mówi uprzejmie Phil, ale nie zatrzymuje się.
Clint jest jednak pewien, że mężczyzna rzucił okiem na jego nazwisko wypisane na jednym z dokumentów. Nie bez powodu nazywają go sokołem.
