W niełasce
Nieco luźne tłumaczenie one-shota "Fall From Grace" autorstwa rebel diamonds.
Raczej niekanonicznie i pewnie bez rewelacji, bo tu zwyczajnie zbyt wiele nie ma. ;)
Cytat, tak jak opis, za autorką.
~o~o~o~
You know I am your worst nightmare, oh, you love my bloody kiss.
"Tie Her Down" Senses Fail
Hermiona Granger wpatrywała się w ciemnozielony sufit. Mrugnęła, kiedy srebrne kandelabry zaczęły bujać się w tę i we w tę od wpadającego przez uchylone okna wiatru. Przewróciła się gwałtownie na bok, nie mogąc zasnąć. Zmiana czasu, pomyślała. O, dość istotna. Wstała z łóżka, wsunęła stopy w parę butów i użyła różdżki, by odziać się w czarną spódnicę i płaszcz, do kieszeni którego wcisnęła różdżkę i Pelerynkę Niewidkę, którą zwinęła Harry'emu. Wyszła. Przemknęła przez ślizgoński Pokój Wspólny i hogwarckie podziemia. Wreszcie wymknęła się z zamku, kończąc swoją wędrówkę nad brzegiem jeziora.
W chwili, gdy tylko wstąpiła na otaczającą jezioro miękką trawę, usłyszała głos, który sprawił, że podskoczyła.
- Na nogach o tej porze, Granger? Samotnie wędrując wokół zamku… Uważałbym. Nigdy nie wiadomo, na kogo można natknąć się ciemnościach.
Parę metrów od niej z mroku wyłonił się Prefekt Naczelny, ze swoim uśmieszkiem i szarymi, niepokojącymi oczyma. Wiedziała, że widział, jak podskoczyła.
- Mogłabym powiedzieć ci to samo, Tom. Muszę jednak przyznać, że twoja troska o moje dobro jest wzruszająca.
Odwróciła się, by stawić mu czoła. Jej zdecydowane ruchy wskazywały na gotowość do obrony i stawienia oporu. Gdzieś w jej głowie zaczynał tworzyć się ponury plan.
- Jesteś trochę w gorącej wodzie kąpana, prawda? – spytał nieco pobłażliwie, jednak ze słyszalną nutą sarkazmu.
Postąpiła dwa kroki i zbliżyła do niego na wyciągnięcie ręki. Zaczęła go okrążać, coraz ciaśniej, prawa dłoń znalazła się niebezpiecznie blisko jej różdżki.
- Zastanawiam się, dlaczego uczynili cię Prefektem Naczelnym. Oczywiście, masz wszystko, czego potrzeba. Przystojny, otoczony wianuszkiem piszczących dziewcząt, najbystrzejszy chłopak w szkole, tak uprzejmy, czarujący Prefekt… - wyliczała. - Ale ciekawi mnie, czy spotkania z twoimi Śmierciożercami są wymagane jako nadobowiązkowa aktywność. Tak jak twoje zainteresowanie czarną magią.
Jej oddech posyłał gorące podmuchy w jego kark, jej ton był równie kąśliwy.
- Suka. Masz czelność. Bo jak wielu Ślizgonom powiedziałaś, że jesteś szlamą?
Popchnął ją gwałtownie i przygwoździł do drzewa. Umieścił dłonie po obu stronach jej głowy, skutecznie uniemożliwiając ucieczkę.
- Jak wielu z nich powiedziałeś, że jesteś półkrwi? – odparła jadowicie.
To było zbyt intymne, byli za blisko. Była pewna, że on słyszy szamoczące się w jej piersi serce.
Jego oczy wydawały się być przepełnione furią, ale też…
- Jesteś taką pieprzoną Ślizgonką, szlamo.
Wpatrzyła się w niego, a on pochylił się i pochwycił jej usta swoimi. Jego pocałunek był władczy i pełen pożądania. Ich języki walczyły o dominację, kiedy przeczesywała dłońmi jego kruczoczarne włosy.
- Pieprzyć cię, Riddle – wydyszała szorstko, odwracając twarz. – Ty sukinsynu. – Starała wyzwolić się z jego ciasnego uścisku wokół jej talii, ale nie była w stanie.
- Tak, będziesz mnie pieprzyć.
- Nienawidzę cię – oznajmiła, jakby to miało rozwiązać sprawę.
- Nie, nikogo nie oszukasz, Granger.
Jego dłonie powędrowały do guzików jej bluzki, zaczął odpinać je prowokacyjnie wolno. Od każdego kawałka jej ciała, którego dotykał, promieniowały fale żaru.
- Nie, nie. Przestań.
Tom spojrzał na nią.
- Czy naprawdę tego chcesz, Granger? Bym przestał? Oboje wiemy, że cholernie ci się to podoba. Ja wezmę tylko to, co i tak już do mnie należy. – Ściszył głos i wyszeptał do jej ucha. – Bo jesteś moja.
Wpatrywała się w przyszłego Czarnego Pana, w jego oczy tak dotkliwie i łakomie błądzące po jej ciele, widziała, jak jego blada skóra i ciemne włosy lśnią w świetle księżyca, i docierało do niej, że musi pokonać go w tym zakręconym pojedynku.
- Nie potrafisz oprzeć się pokusie, bo czy potrafisz, Tomie Marvolo Riddle? – wyszeptała żarliwie, liżąc płatek jego ucha. Zadrżał nieznacznie pod jej dotykiem. – Nie jesteś w stanie znieść myśli o tym, że mógłbyś nie posiąść czegoś, co myślisz, że jest twoje.
W odpowiedzi z warkliwym pomrukiem zdarł bluzkę z jej ciała i zaczął całować ją gwałtownie, bez litości.
- Jesteś moja, Granger. Nigdy o tym nie zapominaj.
Nie mam zamiaru, pomyślała gorzko.
Odrzuciła na bok jego koszulę, on ściągnął jednym ruchem jej spódnicę. Dalej rozpiął rozporek, szybko pozbył się spodni, w ślad za nimi poszły jego bokserki.
Gdzieś w tyle jej głowy głos brzmiący zupełnie jak głos Rona krzyczał: Masz zamiar zerżnąć Czarnego Pana, Hermiono! Co ty wyprawiasz, do jasnej cholery?
Stała teraz w samej bieliźnie przed mężczyzną, który miał stać się Voldemortem. Ale przez to jak teraz na nią patrzył, zupełnie o to nie dbała.
- Ściągnij resztę. - To nie była prośba, a rozkaz, jednak taki, który gotowa była wykonać.
- Nie będę delikatny, ani nie będę powolny – poinformował ją i z tymi słowami wdarł się w nią brutalnie.
Z początku był tylko zamraczający jej ciało i umysł ból, ale potem z każdym pchnięciem, czuła jak zaciska się wokół niego z rozkoszą, jak coraz bardziej zbliża się do krawędzi.
Bliżej… Bardziej... Bliżej…
Teraz.
W chwili kiedy oboje krzyczeli w rozkoszy, wydobyła z siebie słowa, których on nie usłyszał. Przyciskając różdżkę do jego piersi, wypowiedziała miękkie i bolesne:
- Kocham cię.
Słowa te poprzedziły błysk zielonego światła, który pozostawił za sobą parę pustych oczu.
Jesteś taką pieprzoną Ślizgonką, szlamo.
