Kwiecień to nie poetycki opis przyrody budzącej się do życia. Dla władców zapoczątkował początek nowej ery i koniec dawnego porządku świata. Wydawało się, że zmieniło się wszystko: granice, układ sił, monarchowie. Tylko jedno pozostało takie, jakie było zawsze…
Znów patrzył na rzeźbę przedstawiającą pelikana rozdzierającego dziobem własną pierś. Z wiekiem widział więcej szczegółów. Jako dziecko zwracał uwagę jedynie na kamienną krew tryskającą z rany, krzywiąc się na myśl o okropnym bólu, którego musiał doświadczać ptak. Potem, gdy dorósł, zaczął dostrzegać w oczach zwierzęcia cierpienie pomieszane z rozkoszą. Zastanowił się, czy kiedykolwiek naprawdę pozna te emocje.
Rozmyślania przerwał mu znany i odprężający zapach konwalii. Spojrzał na dziewczynę, która zaufała mu mimo trupów, które znaczyły jego drogę. Podziwiał zielone oczy i popielate włosy, które przypominały o dwóch aktach litości, jedynych na jakie się zdobył w ciągu całego życia.
- Wasza Cesarska Mość…
- Prosiłem cię, żebyś tak do mnie nie mówiła - powiedział łagodnie, lecz wyraz jego oczu nie zmienił się, nawet gdy poczuł jej drobną dłoń w swojej. Stella Congreve nadal pomagała cesarzowej przyzwyczaić się do nowego życia, ale czuły słuch Jego Wysokości wychwycił przyspieszony oddech żony.
Emhyr var Emreis, władca Nilfgaardu, doszedł do jednego wniosku: nigdy nie zrozumie uczuć pelikana. Nie pozna miłości.
