A/N: Epilog jest trzecią częścią sagi: taniec światła i ciemności; i tak, to miało być żartobliwe, to nie saga, to w **uj długie opowiadanie, które skończyć.

Timeline po sezonie 3B.

Uwaga! Pozwoliłam Stali usiąść z nami w stołówce. Wiem, wiem, że ustaliliśmy, że nie może z nami (czyli Sterekiem, Skittlesem i Stydią) siadać, a w środy nosimy skórzane kurtki, ale sądzę że oddałam dynamikę pomiędzy nimi dość dobrze.


O Śmierci, oszczędź mnie o kolejny rok.

Żadne bogactwo, bieda, srebro, czy złoto

Nic mnie nie zaspokoi poza twoją duszą.

Me imię Śmierć, i koniec jest bliski.

- Jen Titus, Oh Death (wybrane wersy)


Rozdział 1 - Braeden w Lofcie

Stiles musiał chwilę odpocząć od towarzystwa Malii, więc zdecydował się odwiedzić Dereka. Nie widział go od awantury z Nogitsune. Właściwie to nie widzieli się od czasu, gdy Stiles wyciągnął Hale'a ze śpiączki, w którą wprowadził go w pierwszej kolejności; okradając wilkołaka z możliwości regeneracji i zrzucania na niego swoje zatrucie czadem.

- Hej! - krzyknął Stiles oznajmiając swoją obecność. Derek pewnie i tak wyczuł go gdy chłopak był na parterze, ale lepiej być przezornym niż być przybitym do ściany za gardło.

- O Jezu! Niczego nie widziałem! - krzyknął Stiles gdy zobaczył kobietę w samej bieliźnie. Obrócił się na pięcie i próbował wybiec przez drzwi, ale nie trafił weń i uderzył czołem w ścianę.

- O Boże! Kim jesteś? Co tu robisz? Kim jesteś?! - krzyczał Stalinski zasłaniając oczy dłońmi.

- Braeden. - powiedziała kobieta między krzykami Stilesa. Chłopak otrząsnął się i spojrzał pomiędzy palcami. Kobieta stała w swetrze za dużym na nią.

- Co? - zapytał zszokowany chłopak. Derek wyczołgał się z łóżka i stanął obok kobiety owinięty prześcieradłem.

- Pytałeś kim jestem. Braeden. To moje imię. - powiedziała kobieta podpierając się pod boki. Uśmiechnęła się promiennie do Stilesa. - Co do pytania co tu robię... Dość oczywiste skoro oboje nie mamy na sobie spodni.

Zetknęła na Dereka wyraźnie rozbawiona absurdalnością sytuacji, ale on nie oddał uśmiechu. Kobieta powinna wiedzieć lepiej, niż odwoływać się do poczucia humoru Hale'a.

- Wciąż tu jesteś. - powiedział Derek ze wściekłą miną. Stiles spojrzał zdezorientowany, bo nie rozumiał ani słowa, które do niego mówiono. W lofcie była jakaś kobieta i nie miała na sobie spodni! Jak to się stało?!

- Wyjdź! - warknął Hale. Zdezorientowany Stalinski zakręcił się wokoło i wybiegł przez drzwi w bladej panice, krzycząc: nic nie widziałem; choć widział wszystko.

Staliński był gotowy pobiec do domu. Cockblokował Dereka! O Boże, do czego to doszło?!

Gdy Stiles zasiadł już w bezpiecznym wnętrzu swojego jeepa i wykonał ćwiczenia oddechowe, aby uspokoić się, pomyślał że Braeden była prawdziwą ślicznotką: zgrabna, zadbana i miała niesamowity uśmiech. Derek miał prawdziwe szczęście. Oby nie okazała się psychopatką lub/i skończyła martwa, jak poprzednie dziewczyny Dereka.

Stiles pojechał do domu dalej w transie.

- Hej, Twój tata mnie wpuścił. - powiedziała Malia uśmiechając się ponętnie. Zeskoczyła z łóżka i podbiegła do chłopaka. Pocałowała go i pchnęła na łóżko. Usiadła na jego udach okrakiem i objęła dłońmi jego szyję.

Ło, tata był jeszcze w domu! Nie mogą uprawiać seksu, gdy ojciec Stilesa był w domu! To dziwne.

- Malia, musisz przystopować. - jęknął Stiles łapiąc dziewczynę za ramiona i odsuwając od siebie. Ta spojrzała na niego zdezorientowana. Uśmiechnęła się ostro i pocałowała go, wywracając oboje na łóżko.

Stiles przez ostatni miesiąc miał mnóstwo seksu z piękną dziewczyną. Czasami nie wiedział co zrobić z całą tą uwagą jaką Malia obdarzała go. Zawsze kochał Lidię, która nie poświęcała mu minuty swojego czasu, jeśli czyjeś życie nie było w niebezpieczeństwie.

Malia była bardzo miłą odmianą, ale Stiles jeszcze nie nauczył się poprawnie odpowiadać na jej zaloty. Szczególnie że ufała mu ona, że pokaże jej jak być nastolatką i jak zachowywać się publicznie, czego on sam nie do końca umiał, najczęściej ośmieszając się.

Malia poleżała z nim trochę po, ale szybko zaczęła zbierać się do wyjścia.

- Lidia zabiera mnie na zakupy. Nigdy nie sądziłam, że bycie nastolatką wiąże się z posiadaniem tylu ubrań. - powiedziała Malia wciągając spodnie na tyłek.

- Na pewno okłamuje Cię. Jestem pewien, że żadna nastolatka nie potrzebuje tylu ubrań. To tylko Lids. - odpowiedział Stiles. Malia tylko wzruszyła ramionami.

- W porządku, Stiles. Niedawno straciła przyjaciółkę. Jeśli chce spędzać ze mną czas zamiast smucić się, to nie będę się bronić. - powiedziała dziewczyna. To było naprawdę miłe z jej strony, że tak przejmowała się komfortem Lidii.

- To miłe z Twojej strony. - skomentował Stiles i zaczął ubierać się. To kwestia czasu nim tata przyjdzie na przeszpiegi.

- Także, idę po zakupach do Scotta. Chcą mi z Isaakiem pokazać coś. - powiedziała Malia. Chłopak westchnął. Zawsze gdy dziewczyna szła do McCalla godzinami nie mógł się do niej dodzwonić.

- Wilkołacze sprawy?

- Zgodziliśmy się na termin łacze sprawy, bo nie wszyscy z nas są wilkołakami. - powiedziała dziewczyna a jej oczy błysnęły. Stiles zaśmiał się.

- Świetnie, nie wypłoszcie zwierząt z lasu. - zażartował Stiles, ale dziewczyna nie zaśmiała się.

Czasami Malia wychodziła tak prędko, że Stiles długo zastanawiał się czy zrobił coś źle. Sądził że z Malią są oboje kiepscy w tym całym chodzeniu ze sobą: Stiles nigdy nie miał dziewczyny i był przez siedem lat beznadziejnie zakochany w Lidii, a Malia te lata nie spędziła nawet jako człowiek. Byli niezręczni i dziwni. Taka ich natura.

Stiles wyciągnął telefon komórkowy i wykręcił numer Scotta.

/Hej, jak się czujesz?/ zapytał McCall. Wkurzał Stilesa tym jak Scott ostrożnie stąpał wokoło samopoczucia przyjaciela.

- Dobrze. Dzwonię spytać czy znasz kobietę imieniem Braeden?

/Braeden? Ona uratowała Isaaka z łap Alf./ powiedział Scotty. Stiles mapował wzrokiem sufit.

/Co z nią?/ zapytał McCall.

- Wiedziałem ją u Dereka. Chyba chodzą ze sobą. - powiedział Stiles.

/Ugh! Teraz mam ten obraz w głowie. Dzięki za koszmary./ jęknął Scott z odrazą. O co mu chodziło? Dwoje pięknych ludzi uprawiało seks: co w tym koszmarnego?

- Och, jesteś głupi! Znając przebieg Dereka ona może okazać się psychopatką! - westchnął Stalinski. Usłyszał ciężkie westchnienie po drugiej stronie linii.

/Braeden jest spoko. Deaton jej ufa./ powiedział Scott i słychać było w jego głosie śmiech. W ogóle nie przejmował się kobietą w życiu Dereka.

- Dziewczyny Dereka zawsze okazywały się psychopatkami. - syknął Stalinski z rezygnacją.

/Przestań to analizować. Ciesz się. Masz świetną dziewczynę. Ja mam świetną dziewczynę. Derek ma świetną dziewczynę. Wszystko jest dobrze./ warknął Scott. Stiles znał ten głos: McCall który z całych sił chciał powiedzieć sobie że mają prawo być szczęśliwi, nawet jeśli Allison nie żyła. Scott nie potrafił oddać się związkowi z Kirą, bo wciąż ubolewał nad ostatnimi słowami Allison: kocham Cię, Scotcie McCall.

Wbrew temu co Scotty chciał im obu wmówić: nic nie było dobrze. Ich związki były dziwnie niewygodne: Kira i Malia były bardzo potrzebujące, bardzo uzależnione od chłopców. Można się było posunąć nawet do stwierdzenia, że narzucają się i osaczają chłopaków.

Stiles tłumaczył sobie to tym że były nowe: nie były tak naprawdę częścią stada, nie były wilkołakami. Usilnie chciały udowodnić, że lis i kojot mogą być świetnymi kompanami dla wilków i ich przyjaciół. Starały się za bardzo, ale Stiles był pewien że za miesiąc, gdy dziewczyny poczują się pewniej, przestaną być tak wkurzająco potrzebujące uwagi i atencji.

- Chcesz wpaść na wieczór gier? - zapytał Stalinski.

/Nie, uczę Malię tropić. Wiesz, w mieście. Możemy wpaść wieczorem./ odpowiedział Scott z cieniem rezygnacji w głosie. Stiles westchnął.

- Pewnie, wpadacie. - powiedział chłopak z uśmiechem. Chciał posiedzieć z przyjacielem, porozmawiać, pograć. Gdy przyjdzie Malia będą skrępowani. Nie będą mogli obgadywać swoich dziewczyn. Posiadanie dziewczyn czasami ssało w ten sposób.