Hej, hello. Tęskniliście za Intoxic?

Summary: Czas ich rozdzielił, nim mieli okazję się spotkać. Ten sam czas umożliwił zmianę tego, co los zaplanował dla nich. Czy im się uda, czy zostaną rozdzieleni na zawsze?

Prawa autorskie do bohaterów należą do Cassandry Clare.

Pomysł na to opowiadanie, przyszedł mi do głowy w trakcie oglądania "Domu nad Jeziorem". Jeśli oglądaliście, łatwiej będzie wam zrozumieć sens tej opowieści. Ale bez obaw załapiecie co i jak szybko.

A teraz zapraszam na prolog.

Miłego czytania.


Prolog:

Alexander Lightwood nie sądził, że zobaczy na własne oczy śmierć. Nie sądził, że tego doświadczy. Nie myślał, że kiedyś ujrzy, jak ulatuje życie z innego człowieka.

Siedział ze swoją ukochaną siostrą na ławce, przed Central Parkiem. Żadne z nich nie było w związku, więc spędzali Walentynki razem, delektując się smakiem czekoladowego ciasta, kupionego w pobliskiej cukierni.

-Alec myślisz, że dobrze robię?—zapytała Isabelle. Izzy Lightwood była dwudziestodwuletnią kobietą, po przejściach z byłym, zaborczym chłopakiem. Nic dziwnego, że wolała spędzić walentynki z ukochanym starszym bratem. Zawsze trzymali się razem. Oni i ich przyrodni brat Jace. Rodzeństwo Lightwoodów, razem, nie ważne co. Więc nie było się czemu dziwić, kiedy Izzy w środku nocy zjawiła się cała roztrzęsiona i zapłakana w mieszkaniu chłopaka, narzekając na swojego faceta—Myślisz, że dobrze zrobiłam, że zostawiłam Sebastiana?

-Oczywiście, że tak Izzy—odpowiedział stanowczym tonem Alec—On był nieodpowiedni dla ciebie. Na Anioła! Zdradzał cię Izz. I to z Helen!

-Ale ja go kochałam Alec.

-Izz to nie była miłość. Tylko zauroczenie.

I wtedy to się stało.

Alexander usłyszał głośny dźwięk klaksonu i huk zderzenia dwóch aut. Automatycznie podniósł się z ławki i pobiegł w tamtą stronę. Cóż…instynkt dobrego człowieka, nakazywał pomaganie poszkodowanym. W zawrotnie szybkim tempie znalazł się po drugiej stronie ulicy. To co tam zobaczył, przeraziło go. Na ziemi leżał mężczyzna, dość młody, ubrany na kolorowo, z brokatem we włosach. Wokół niego rozlewała się krew. Alec instynktownie padł na kolana i zaczął udzielać pierwszej pomocy. Mocno naciskał na serce mężczyzny, i wdychał w niego powietrze.

Niestety nie udało mu się go uratować.

Zabrakło mu czasu.

I tak Alec Lightwood doświadczył po raz pierwszy w swoim życiu śmierci, na własne oczy.

Tylko jeszcze nie wiedział, jak to na niego wpłynie.


A/N: I jak wrażenia po prologu?

Podobało się?

Zostawcie swoją opinię, jeśli chcecie.

Uściski

Intoxic

PS. Niestety tu rozdziały nie będą się pojawiać tak często jak w TIJTJ, ale bez obaw postaram się pisać tak często, jak tylko będę mogła.